Sieć znajomych, znajomi w sieci
Media społecznościowe osiągnęły taką popularność, że powstał żart, że jeśli nie ma cię na Facebooku, Instagramie, Twitterze lub innym medium to tak, jakby nie było cię...
Redaktor naczelny Konceptu wyjaśnia po co warto zdobywać wiedzę humanistyczną. Może się na przydać w najmniej oczekiwanych miejscach. Choćby za kontuarem angielskiego baru.
Co ma współczesne malarstwo, filozofia klasyczna, historia renesansowych Włoch wspólnego z biznesem, zarządzaniem, karierą? Ano to, że są jednymi z ulubionych tematów elit, które podejmują decyzję biznesowe, i które najchętniej dokooptują do swojego świata osoby podobne do siebie.
Kilkanaście lat temu spędziłem rok w Londynie – chodziłem tam do szkoły, a na utrzymanie zarabiałem uprawiając typowe dla Polaków zawody, ze sławetnym zmywakiem włącznie. Większość czasu jednak byłem barmanem w, pochwalę się, najlepszych hotelach w Wielkiej Brytanii. Wydaje się, że do poprawnego pomieszania dżinu z tonikiem albo zalaniem lodu szkocką nie potrzeba nadmiernie rozbudowanej wiedzy humanistycznej, a jednak ta, którą posiadałem – nie nadmiernie usystematyzowana, ale zawsze jakaś tam – nader się przydawała, szczególnie w kosmopolitycznym środowisku branży restauracyjnej. Jeden z głównych menadżerów okazał się na przykład Chilijczykiem, miłośnikiem historii swojego kraju. Regularnie debatowaliśmy o chilijskim Piłsudskim O’Higginsie, kłóciliśmy się o Pinocheta, komunizm, kapitalizm, bolszewizm i prawa człowieka. I nie zgadzaliśmy się w niemal każdej sprawie. Zapewne w efekcie tego, pod koniec mojego pobytu facet proponował mi awans i “wewnątrzhotelową” karierę. Co prawda, nie skorzystałem i wróciłem do Warszawy, by być pismakiem, ale gdybym pozostał tam, to zapewne dziś byłbym ważnym menadżerem w jakimś wielkim angielskim hotelu i miał 140 w pasie albo jak John Cleese miałbym własny pensjonat w Kornwalii. Sprawę zaniedbałem, nie żałuję zresztą, ale zainteresowanie historią przydaje się w życiu. Potwierdzają to zresztą rozmaite publikacje dotyczące „smoltoku”, czyli zagajania podczas rozmowy. To zagajanie to 90 procent, ale to czy dobrze zagajamy, ma często gigantyczny wpływ na ścieżki kariery, kontrakty biznesowe, kontakty. Co ma współczesne malarstwo, filozofia klasyczna, historia renesansowych Włoch wspólnego z biznesem, zarządzaniem, karierą? Ano to, że są jednymi z ulubionych tematów elit, które podejmują decyzję biznesowe, i które najchętniej dokooptują do swojego świata osoby podobne do siebie. Może to i pretensjonalne, snobistyczne, może przypomina żonę żydowskiego milionera z „Ziemi Obiecanej”, dla której najważniejsze było, by obrazy w jej pałacu były porządnie „wywerniksowane” i się błyszczały, ale tak już jest. To były argumenty natury merkantylnej. A teraz najważniejszy argument natury praktycznej: żyjąc w kraju z taką przeszłością i nie interesując się nią, marnujemy to, co najciekawsze. Wiktor Świetlik – redaktor naczelny Konceptu fot. Sandro Botticelli, Narodziny Wenus