poprzedni artykułnastępny artykuł

Syberiobus, czyli Polak potrafi

Czy 25-letni autobus zamieniony w „kamper” może w dziewięć dni dojechać do Bajkału? No, może – inaczej nie byłoby poniższej opowieści ze smakowitej wyprawy, która odbyła się na przełomie sierpnia i września.Kiedy na początku 2012 roku zaczęliśmy kreślić plany syberyjskiej wyprawy, od początku mowa była o samochodzie terenowym. Plany planami, ale życie życiem. Jesienią ktoś coś chlapnął, inny podchwycił, kolejny powiedział, że słyszał…, że zna…, że może by… autokarem.

[tabs slidertype=”top tabs”] [tabcontainer] [tabtext]Warto wiedzieć…[/tabtext] [/tabcontainer] [tabcontent] [tab]- Przez duże rosyjskie miasta, samochodem najlepiej przejeżdżać nocą – Rosja to już nie tylko dolary, warto mieć trochę rubli, a na zapas przyda się euro – Ceny żywności są zbliżone do polskich, za to koszt litra ON i bezołowiowej 95 to nieco ponad 3 zł – Przygotowując się do wyprawy opieraj się tylko na najświeższych relacjach – Przygotuj sobie drobne podarki dla swoich przyszłych dobrodziei – to dobrze widziane, bo w Rosji płatny jest nawet autostop [/tab] [/tabcontent] [/tabs]

Kiedy usłyszałem o tym pomyśle, byłem sceptyczny (to delikatne określenie) – przecież to skrajnie asfaltolubny wehikuł! Szczęśliwie dla późniejszych losów przedsięwzięcia, 8/9 załogi nie zawahało się i w styczniu 2013 r. autokar stał już na parkingu zaprzyjaźnionego sklepu. Prawa jazdy kategorii D nie miał nikt, ale skoro autobusem będzie podróżowało 9 osób, to spokojnie można zmienić jego formalne przeznaczenie na pojazd kempingowy. 12 metrów bieżących pokładu miało posłużyć za mobilny, samowystarczalny dom na trasie z Warszawy przynajmniej do Irkucka i z powrotem.

Łapówki to nie zmora

Tworzenie zabudowy i montaż instalacji zajmował nam prawie każdy weekend od lutego do 15 sierpnia, kiedy to silnik Syberiobusa poszedł w ruch. Według planu, było przed nami do przejechania trochę ponad 17 tys. km, w około 32 dni. Założona dzienna średnia to 800 km.

Syberiobus, czyli Polak potrafi

Pierwsze dni na trasie – rozruchowe i trochę leniwe. Śmignąwszy przez Litwę i Łotwę, zapukaliśmy do drzwi Rosji. I tu się zaczęło… Dobrze znane wszystkim wschodnim podróżnikom deklaracje imigracyjne były niczym w porównaniu z wytłumaczeniem pogranicznikom, że autokar jest naprawdę kamperem, ale troszkę większym niż te, do których przywykli. Wszystko jednak ułożyło się na tyle korzystnie czasowo, że do Moskwy dotarliśmy w środku nocy. O godz. 2 stolica Rosji oczywiście nie śpi, ale ruch na ulicach pozwolił nam bardzo sprawnie dojechać na sam Plac Czerwony.

Następne dni to walka z korkami – z Moskwy w kierunku Ufy potrafiliśmy jechać wiele godzin 25 km/h. Pierwsze dni to też kilka obalonych mitów dotyczących Rosji: drogi nie są aż tak złe, a łapówki to nie zmora – nikt nie robił nam problemów, jeżeli byliśmy zatrzymywani do kontroli, to policjantów interesował tachograf (przyrząd kontrolujący czas prac kierowcy ciężarówki/autokaru), a nas takowy przecież nie obowiązywał.

Wierszyna – Mała Polska na Syberii

Za Ufą zaczął się Ural, a wraz z nim zmieniliśmy kontynent. Im dalej na wschód, tym ruch robił się mniejszy, a drogi miejscami zdecydowanie gorsze (ale bez dramatu). Krajobraz Niziny Zachodniosyberyjskiej to głównie step z porozrzucanymi wyspami brzozowymi, które towarzyszyły nam przez kilka kolejnych dni, bo poza zmianą wysokości wraz z przekroczeniem Jeniseju, dalej otaczały nas stepy. Omijając obwodnicami kolejne miasta, noce spędzając na stajankach, kosztując lokalnych specjałów, w zawrotnym tempie jak na 25-letni autokar, bo po 9 dniach, dotarliśmy do brzegu Bajkału.

Już następnego dnia odwiedziliśmy Wierszynę – wieś założoną na początku XX w. przez dobrowolnie emigrujących z Zagłębia Polaków. Duże zaangażowanie w utrzymanie świadomości swojej historii widać w gronie mieszkańców skupionych wokół tamtejszego Domu Polskiego. Po dwudniowym pobycie w Wierszynie, obraliśmy kurs na bajkalską wyspę Olchon. Potem Ułan-Ude oraz Dacan Iwołgiński (największy ośrodek buddyzmu w Rosji). Od tego momentu zamiast na wschód zaczęliśmy poruszać się z powrotem na zachód, z drobnymi jednak  odstępstwami. Pierwszym odstępstwem była położona 160 km od Abakanu, Pietropawłowka. Miejscowość związana z postacią Siergieja Anatoljewicza Toropa czyli Wissariona, byłego milicjanta, który w trolejbusie doznał objawienia, że jest inkarnacją Jezusa Chrystusa. Do dzisiaj udało mu się przekonać do tego podobno ponad milion ludzi! 400 takich rodzin mieszka w samej Pietrowałowce. Dalszą drogę przerwała nam pierwsza poważna awaria. Za Krasnojarskiem samozniszczeniu uległ rozrusznik. Skąd wziąć na Syberii rozrusznik do niemieckiego autobusu? Z węgierskiego autobusu! Niech żyje szpiegostwo przemysłowe!

Autokar jest na sprzedaż!

Zamiast szarpać się z masakrycznymi dziurami na najkrótszym z możliwych objazdów terytorium Kazachstanu, wybraliśmy drogę dłuższą, ale lepszą – przez Tiumeń. To miasto rodzynek: granitowe chodniki, mieszkańcy ubrani wg europejskich wzorców (nie w dresach), radiowozy zachodnich marek. Ot, co oznacza ropa i gaz w nieprzyzwoitych ilościach.

Ostateczny bilans to 18 187 przejechanych kilometrów, ogromna ilość wspomnień i rozbudzony apetyt na dalszą eksplorację wschodu. Rosja, bo w niej najwięcej spędziliśmy czasu, dała nam się poznać jako kraj bezpieczny (chociaż ukradziono nam drabinę i grilla – pozostawione na noc obok autokaru), przyjazny i na swój wyjątkowy sposób piękny. Jeżeli masz więc wolny miesiąc, grupę przyjaciół i parę wolnych złotych, to nie zastanawiaj się – tym bardziej, że nasz autokar jest na sprzedaż!

Jan Woźnica – uczestnik wyprawy Syberia 2013

Zainteresowanych wyprawą zapraszamy na stronę www.syberia2013.pl

Artykuły z tej samej kategorii

Sieć znajomych, znajomi w sieci

Media społecznościowe osiągnęły taką popularność, że powstał żart, że jeśli nie ma cię na Facebooku, Instagramie, Twitterze lub innym medium to tak, jakby nie było cię...

Nie musi być idealnie

Różne mogą być przyczyny problemów w sprawnym zarządzaniu swoimi zadaniami i skutecznym zapanowaniu nad swoim kalendarzem. U jednych może to być lenistwo, u innych pożeracze...

Kanapka z salami i serem szwajcarskim

Czyli jak zrobić coś wielkiego. Znasz to uczucie, kiedy planujesz zrealizować duże zadanie? Poświęcasz wiele chwil rozmyślaniu nad tym i uświadamiasz sobie,...