Dwa patriotyzmy
Co to jest patriotyzm? Jak go rozumieć? Jak go realizować? Odpowiedzi na to pytanie poszukuje się od dawna, ciągle na nowo się nad tym zastanawiając… Zapewne początki naszej...
Na kanwie tej historii, a także wywołującego równie gorące emocje a działającego od kwietnia rządowego programu 500+, spróbujemy zorientować się, co może dziś młoda mama na studiach. Kobiety rodzą dziś dzieci o kilka lat później niż chociażby ich matki. Zatem zjawisko rodziców-studentów obejmuje zdecydowanie mniejszą populację niż generację wstecz. Współcześni rodzice mają z jednej strony łatwiej – lepsza infrastruktura, bardziej dostosowane prawo i możliwość uzyskania świadczeń. Jednak fakt, że mało spośród ich rówieśników doświadcza rodzicielstwa, nie ułatwia im codziennego funkcjonowania. Zobaczmy, na co mogą liczyć.
PRAWA SOCJALNE
PRAWO DO „DZIEKANKI”
Studentkom przysługuje jak najbardziej. W tym celu muszą złożyć odpowiednie podanie na uczelni. Urlop można otrzymać na okres dwunastu miesięcy. Przyczyny mogą być różne – problemy ze zdrowiem, sprawy osobiste czy właśnie urodzenie dziecka. Podczas dziekanki studentka cały czas jest ubezpieczona i może – przede wszystkim – korzystać ze służby zdrowia. Jednocześnie trzeba się liczyć z możliwością utratą stypendium czy zapomogi. W trakcie urlopu dziekańskiego taka forma wsparcia nam się nie należy. Po zakończeniu dziekanki można wrócić na studia.
Zdarza się, że uczelnie zgadzają się na ponowny urlop dziekański, ale często dotyczy to losowych przypadków. Komu to prawo przysługuje? Tym studentkom, których dzieci wymagają szpitalnego leczenia czy pełnej, dwudziestoczterogodzinnej opieki.
POKOJE, AKADEMIKI, DOMY STUDENCKIE
Najlepiej sprawę odda zacytowanie jednej z wypowiedzi z serwisu mamadu.pl (autorstwa Oktawii Staciewińskiej): „Prześledziłam regulaminy kilku większych uczelni w kraju. W każdym z regulaminów przydzielania miejsca w domu studenckim znajduje się odpowiednia adnotacja dotycząca pokoi małżeńskich i tych przeznaczonych dla rodziców (również samotnych) z dziećmi. Niektóre uczelnie przewidziały oddzielne piętra dla rodziców, inne w miarę możliwości oddzielne budynki. W niektórych są oddzielne kuchnie w pokojach, inni muszą sobie radzić nawet z jedną łazienką na korytarzu. Zawsze jednak uczący się rodzice mogą liczyć na mniejszą lub większą salę zabaw dla swoich pociech i – co najważniejsze – wsparcie ze strony uczelni.”
A GDYBY TAK SIĘGNĄĆ PO INDYWIDUALNY TOK NAUCZANIA
Osoba zainteresowana takim rozwiązaniem powinna wybrać opiekuna z uczelni i przygotować propozycję harmonogramu. Regulaminy uczelni mówią wprost, że takie podanie trzeba przedstawić najpóźniej w maju, czyli na cztery miesiące przed rozpoczęciem kolejnego roku czy semestru. Gdyby okazało się, że w wakacje kobieta zaszła w ciążę, uczelnia ma pełne prawo na indywidualny tok się nie zgodzić. Prośbę rozpatruje dziekan. Warto w takiej sytuacji „dopomóc szczęściu” i poprosić o wsparcie i pozytywną rekomendację ludzi z uczelnianego samorządu czy komisji socjalnej.
HISTORIE Z ŻYCIA WZIĘTE
Ola i Janek z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku jeszcze studiują. Córka urodziła im się w przerwie semestralnej na V roku. Studiowali poza rodzinnym miastem, bez pomocy rodzeństwa i dziadków. Na roku byli razem, w jednej grupie, co oznaczało te same godziny ćwiczeń i wykładów. Najtrudniejszy był pierwszy rok. Jednak od początku wszyscy, od profesorów przez asystentów po przyjaciół, bardzo ich wspierali. Dzięki możliwości przesuwania godzin zajęć Ola nie musiała korzystać z dziekanki. Już pierwszą sesję mogła z mężem zdawać wcześniej, tak żeby zdążyć przed porodem. Nie mieli też problemów ze zwolnieniem z zajęć na czas szczepień czy choroby dziecka. Ola obawiała się, że ciąża i wychowanie córki może zostać odebrane przez otoczenie jako wymówka od studiowania. Tymczasem nieraz usłyszeli, że są odważni i bardzo dzielni. Paradoksalnie, te dwa lata z dzieckiem na studiach to okres, w których osiągali najlepsze wyniki w nauce. Czas studiów to według nich bardzo dobry moment na dziecko. Razem ze znajomymi z roku policzyli, że w czasie 6 lat studiowania urodziło się dookoła nich 10 dzieci. Najbardziej przydałby się żłobek, do którego w przerwie lub okienku można by przyjść i szybko dziecko nakarmić.
Maria studiuje nauki polityczne na Uniwersytecie Warszawskim. Teraz myśli o doktoracie, bo magistra zdobyła kilka lat temu. Była jedną z dwóch mam na roku. W ogóle studiujących mam nie spotykała często. Może z tego wynika brak jakiekolwiek infrastruktury na uczelni, czyli przewijaków lub miejsc do ściągania pokarmu. Tego jej najbardziej brakowało. Widzi, że niewiele zmieniło się w tej materii na lepsze. Najwięcej pomocy uzyskała w trakcie sesji – mogła liczyć na zrozumienie u wykładowców. Ale sama podkreśla, że miała niesamowite szczęście w postaci mieszkającej kilka dzielnic dalej emerytowanej mamy i teściowej. Śmieje się, że dzięki decyzji o szybkim macierzyństwie jest przeważnie najmłodszą mamą na zebraniach w przedszkolu syna.
Studentka w ciąży – jak to pogodzić? – czytaj w Magazynie Koncept.