Portret polskich kierowców
Jak wygląda portret polskich kierowców? 🚘 Czy potrafimy zachować wysoką kulturę jazdy na drodze? Czy pośpiech i chęć rozpędu...
Sesja egzaminacyjna zbliża się wielkimi krokami. Masz przed oczami siebie z początku semestru mówiącego: „od dzisiaj uczę się regularnie”. Wtedy brzmiało to tak pięknie, jednak, delikatnie mówiąc, znów się nie udało. Kalendarz z terminami zaliczeń pęka w szwach, a ty nie wiesz, za co się zabrać. Od rana do wieczora siedzisz nad książkami i notatkami, wypijając kolejne kubki kawy. Mimo że jesteś wyczerpany, nie możesz zasnąć, bo wiesz, że nie umiesz jeszcze wszystkiego i jeśli pójdziesz spać, na pewno nie wyrobisz się z całym materiałem. Zatem robisz kolejną kawę i zarywasz nockę, co i tak niewiele zmienia, bo zmęczenie daje się we znaki i nic już nie wchodzi ci do głowy. Ciągle zadajesz sobie pytanie: „dlaczego to sobie robię?”. Jednak szczęście się do ciebie uśmiecha, zaliczasz wszystkie egzaminy. Z ulgą zaczynasz wakacje, a w euforii zapominasz już o nerwach, które sobie zafundowałeś.
Brzmi znajomo, prawda? Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, komu nie przydarzyła się taka lub bardzo podobna historia. Zapewne każdy z nas chociaż raz odkładał obowiązki na później. O tym, jakie są skutki takiego działania, prawdopodobnie przekonaliśmy się na własnej skórze.
„Nie chcę o tym teraz myśleć. Pomyślę o tym jutro”.
Okazuje się, że źródłem problemu może być prokrastynacja. Prokrastynacja – co to znaczy? Ta obca dla większości nazwa oznacza, najprościej rzecz ujmując, chorobliwe odkładanie swoich działań na później pomimo możliwości ich realizacji. Słowo pochodzi z łaciny: od pro („naprzód”) oraz crastinate („jutro”). Jedni uważają prokrastynację za wymówkę osób, którym się po prostu nie chce. Z drugiej strony – zjawisko to już od pewnego czasu jest uważane za jedną z nieprawidłowości psychicznych, element zaburzeń osobowości czy nawet depresji. Ta patologiczna tendencja często określana jest także jako „syndrom studenta”. Do najczęstszych problemów prokrastynatorów należą: brak motywacji, zbyt duży perfekcjonizm, nieumiejętność zarządzania czasem, niezorganizowanie oraz strach przed porażką i niewykonaniem należycie powierzonego zadania. Warto zauważyć, że mamy tu do czynienia z dość poważnym konfliktem wewnętrznym. Jakiś racjonalny głos podpowiada nam, że powinniśmy zabrać się do pracy, ale inny pobudza tę część część nas, która dąży do natychmiastowego osiągnięcia zadowolenia. Prokrastynacja często bywa mylona z lenistwem. Jednak łatwo można zaobserwować podstawową różnicę między tymi pojęciami. Człowiek leniwy czerpie bowiem garściami przyjemność z tego, że nic nie robi i godzinami wyleguje się na kanapie. Natomiast u prokrastynatora nie widać takiej radości. Istnieje ona jedynie w momencie podjęcia decyzji, że odkładamy coś na później, z czasem jednak jej miejsce zajmują wyrzuty sumienia. Skoro przyjemność jest tylko chwilowa, dlaczego ten problem dotyczy tak wielu z nas? Jednym z powodów jest na pewno niskie poczucie własnej wartości, chęć uniknięcia porażki i ośmieszenia się przed innymi. Paradoksalnie, źródłem takiego zachowania może być lęk przed sukcesem, a także trudność z ustaleniem hierarchii i określeniem priorytetów. Związane jest to też z brakiem asertywności. Nie potrafimy odmówić innym, mimo że wiemy, iż nie podołamy pewnym zadaniom i bierzemy na swoje barki zbyt wiele.
Najtrudniejszy pierwszy krok
Co w takim razie możemy zrobić, aby prokrastynacja nie stała się naszym nawykiem, a co gorsza – uzależnieniem? Przede wszystkim trzeba robić cokolwiek, zacząć od najprostszych zmian. Wykonanie choćby najmniejszego kroku ukaże nasz sprzeciw wobec prokrastynacji. Najważniejsza jest motywacja i chęć do podjęcia wyzwania. Należy zmusić się do pracy nad sobą i stopniowo podejmować konkretne działania, zamieniać słowa na czyny. Oczywiście samo planowanie także jest istotnym elementem, ale nie można na nim poprzestać.
Niezbędna jest właściwa organizacja pracy. Niech główną rolę odgrywa lista, która będzie zawierać rzeczy do zrobienia, określenie ich ważności oraz ułożenie w odpowiedniej kolejności tak, aby uporać się z obowiązkami jak najszybciej. Trzeba także wyznaczyć termin wykonania zadania. Najbardziej efektowne będzie zatem podzielenie większych zajęć na mniejsze części. Wtedy inaczej podejdziemy do rzeczy, które na początku nas przerastały. Dużo da postawienie sobie jasnego celu. Musimy określić go konkretnie i wprost. Jeśli wiemy, co mamy zrobić, prościej jest nam dobierać zadania, które pozwolą osiągnąć to, do czego zmierzamy. Powinniśmy także zaczynać od tych najtrudniejszych czy najbardziej nudnych zadań. Wykonanie ich w pierwszej kolejności będzie dla nas dużym komfortem psychicznym, a uporanie się przeszkodami podniesie naszą samoocenę. Ze świadomością własnej siły z większą chęcią podejdziemy do prostszych zadań. Pozytywne nastawienie sprawi, że nasza motywacja wzrośnie.
Powinniśmy być świadomi własnych możliwości i ograniczeń jeszcze przed podjęciem obowiązków. Lepiej zrobić mniej w porządny sposób niż więcej tylko powierzchownie i niedokładnie. Konieczne jest także pozbycie się wszelkich rzeczy, które nas rozpraszają: chaosu na biurku, włączonego w tle Facebooka, przychodzących co chwila sms-ów czy nieustannego sprawdzania skrzynki mejlowej. A kiedy brakuje motywacji, sami musimy ją sobie zapewnić. Mogą to być małe nagrody otrzymywane za rzetelne wykonanie określonego zadania w wyznaczonym czasie. Jednocześnie nie warto się karać. Obwinianie się nic tutaj nie da, trzeba sobie wybaczać i dalej pracować nad swoim zachowaniem dzień po dniu.
Idealny moment nie istnieje.
Napięcie, nerwowość, poczucie winy i wyrzuty sumienia to tylko kilka skutków prokrastynacji. Jednak wystarczy na chwilę się zatrzymać i policzyć, ile godzin dziennie, tygodniowo i miesięcznie marnujemy na bezsensowne rzeczy. Pomyślmy, ile ciekawszych zajęć moglibyśmy wtedy wykonać. I wcale nie mam tutaj na myśli, że będziemy więcej pracować. Ten niejako zaoszczędzony czas możemy przeznaczyć chociażby na odpoczynek. Pracujmy w czasie pracy, a odpoczywajmy podczas odpoczynku. Czekanie na właściwy moment, atmosferę, nastawienie, ludzi czy środowisko jest jeszcze większą stratą czasu. Nigdy nie nadjedzie właściwy moment. On po prostu nie istnieje. Trzeba się z tym pogodzić. I zacząć działać właśnie teraz, to gra warta świeczki. Powodzenia!