Goście z układu obok
Motyw obcej cywilizacji dosyć często pojawia się w kulturze. Spotkanie z przybyszami porusza naszą wyobraźnię na wielu płaszczyznach. Pierwszą myślą sporej części...
Ponad 22 lata temu do kin trafił film „Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia” – pierwsza część niesamowitej trylogii w reżyserii Petera Jacksona. Światowa premiera odbyła się 10 grudnia 2001, a polska – 15 lutego 2002 roku. Zdaniem wielu, była to nie tylko jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza ekranizacja dzieła fantasy, ale i jedna z najbardziej przełomowych adaptacji w historii kina w ogóle.
Jackson stworzył wiekopomne dzieło, które do dziś ogląda się z zapartym tchem. Nie znaczy to jednak, że wizja reżysera nie różniła się w żaden sposób od książkowego pierwowzoru autorstwa J.R.R. Tolkiena. Wręcz przeciwnie – większych lub mniejszych zmian było wiele. Oto kilka najważniejszych różnic między materiałem źródłowym, a ekranizacją.
Brak Toma Bombadila
Dla osób, które znają „Władcę Pierścieni” wyłącznie z filmów Jacksona, postać ta będzie zupełnie nieznana. Właśnie dlatego, że w ekranizacji została całkowicie pominięta. Może to i lepiej. Obok Toma Bombadila trudno przejść obojętnie. Nie brakuje fanów, ale i krytyków tego bohatera w świecie Tolkiena. Ci drudzy są zdania, że nie pasuje za bardzo do konceptu i dobrze się stało, że reżyser nie zdecydował się na jego udział w filmowej adaptacji. Tom to postać, o której niewiele wiadomo. Nie znamy jego rasy ani pochodzenia. Chociaż nie było tego po nim widać, był najstarszym osobnikiem w całym Śródziemiu. Pan Starego Lasu dwukrotnie uratował hobbitów z opresji – w starciu z Starą Wierzbą i Upiorami Kurhanów. Podarował im także krótkie miecze Dunedainów. To także on a nie Gandalf (jak możemy zobaczyć w filmie) poradził sympatycznym hobbitom, by skręcili do gospody „Pod Rozbrykanym Kucykiem” zanim wyruszą w dalszą drogę. Do dziś zastanawiam się, dlaczego postać o tak potężnej mocy i zagadkowej naturze nie odegrała większej roli w walce z Sauronem.
Śmierć Sarumana
Wątek ten został wyraźnie spłycony w ekranizacji, z czego podobno Christopher Lee, który odgrywał rolę Sarumana, był bardzo niezadowolony. W filmie – mowa o rozszerzonej wersji reżyserskiej – możemy jedynie zobaczyć porażkę czarnoksiężnika w walce z Entami i jego śmierć z rąk „Gadziego Języka”. Tak zwykło się nazywać Grimę – sługę czarodzieja, a wcześniej – głównego doradcę króla Theodena. W książce wyglądało to zupełnie inaczej. Upokorzony po przegranej bitwie Saruman zostaje wygnany z Isengardu. Pałając żądzą zemsty, zmierza w rodzinne strony Froda, czyli do Shire. Zaprowadza tam dyktatorskie rządy, które obalone zostają dopiero później przez wracających do domu po pokonaniu Saurona hobbitów. Mimo, że Frodo lituje się nad Sarumanem, ten podobnie jak w filmie, choć znacznie później, zostaje zamordowany przez Grimę.
Zniknięcie Bilba
W „Drużynie Pierścienia” na samym początku jesteśmy zaproszeni na imprezę urodzinową poczciwego Bilba, który tego samego dnia postanawia raz na zawsze pożegnać się z ukochanym rodzinnym domem. Robi to jednak dość ekstrawagancko – podczas przemowy wygłoszonej pośród zaproszonych gości… po prostu znika, czym wywołuje niemałe zamieszanie. Do sztuczki tej wykorzystuje oczywiście magiczny pierścień. Historia ta wydarzyła się zarówno w książce jak i filmie, jednak z tą zasadniczą różnicą, że w wizji Tolkiena Bilbo o wszystkim uprzedza Froda i Gandalfa, podczas gdy w scenie przedstawionej przez Jacksona obaj są wyraźnie zdziwieni nagłym zniknięciem hobbita. To nie jedyne różnice w scenach z początku opowieści. W książce nie było żadnych fajerwerków wystrzeliwanych przez Merrego i Pippina podczas uroczystości. Sama ucieczka Froda z Shire również została niezwykle przyspieszona w ekranizacji. Nadało to tempa akcji i dawało poczucie zbliżającego się zagrożenia. W historii Tolkiena jednak Frodo miał znacznie więcej czasu na przygotowanie podróży w nieznane. Zdążył nawet kupić nowy dom w zupełnie innym regionie, przez co zniknięcie hobbita nie było dla dawnych sąsiadów niczym niezwykłym.
Poznanie Aragorna
Drogi hobbitów i Obieżyświata krzyżują się w gospodzie „Pod Rozbrykanym Kucykiem”. W ekranizacji widzimy jak Aragorn wpatruje się we Froda i jego przyjaciół bez słowa, co wywołuje u nich przerażenie. W książce to właśnie zakapturzony nieznajomy ostrzega hobbita, by powstrzymał swoich przyjaciół przed zabawianiem zgromadzonych współbiesiadników opowieściami o przeżytych przygodach. Baggins zamiast jednak rzucić się na Pippina, któremu zbytnio rozwiązał się język, po prostu zaczyna śpiewać, czym zwraca uwagę pozostałych gości. W obu wersjach potyka się na tyle niefortunnie, że pierścień ląduje na jego palcu, przez co Frodo na moment znika z pola widzenia. W przeciwieństwie jednak do filmowej wersji, nie zwraca tym uwagi Czarnych Jeźdźców. W książce możemy także przeczytać o liście zaadresowanym do hobbitów przez Gandalfa, który utwierdza ich w przekonaniu, że Aragorn to osoba godna zaufania.
Zmiana charakterów postaci
Jeśli już o Aragornie mowa, to i w przypadku tego bohatera reżyser pokusił się o kilka znaczących zmian. Mowa przede wszystkim o charakterze Obieżyświata, który przez lwią część przygody waha się, czy powinien iść za przeznaczeniem i zająć należny mu tron. Dylemat ten obecny jest wyłącznie w ekranizacji. Książkowy Aragorn, dumny potomek Isildura, choć zdaje sobie sprawę z trudów podróży, nie ucieka przed odpowiedzialnością. Wie od samego początku, co jest mu przeznaczone. To oczywiście nie jest jedyna tego typu zmiana w ekranizacji. Znaczenie niektórych postaci Tolkiena urosło lub zmalało w adaptacji filmowej. Tak było chociażby z Arweną, która pojawiła się na zaledwie kilku stronach. Nic w tym nadzwyczajnego. Jednak największe emocje wśród miłośników książkowego materiału źródłowego wywołała zmiana względem Faramira. Nie jest on tak czarno-biały jak można było przeczytać na kartach opowieści napisanej przez J.R.R. Tolkiena. W książce był on zupełnym przeciwieństwem pysznego i dumnego Boromira. Od samego początku wiedział co zrobić, by postąpić właściwie. W filmie ocena tej postaci nie jest już tak jednoznaczna.
Długa podróż Gandalfa
W wizji Jacksona widzimy właściwie jedną krótką scenę, w której to Gandalf udaje się do stolicy Gondoru – Minas Tirith i tam też studiując księgi, udaje mu się poznać prawdę o pierścieniu. W rzeczywistości droga czarodzieja do zdobycia tej wiedzy była o wiele trudniejsza. W książce możemy przeczytać, że Gandalf poświęcił siedemnaście długich lat na to, by zebrać informacje o najważniejszym pierścieniu. W tym celu udaje się faktycznie do Białego Miasta, ale na tym jego starania się nie kończą. W towarzystwie Aragorna przemierza przeróżne krainy, aby odnaleźć Golluma i uzyskać od niego wszystkie niezbędne informacje. Kiedy Obieżyświat trafia na ślad Smeagola, udaje mu się w końcu go pojmać i dostarczyć leśnym elfom. Tam też jest przesłuchiwany przez czarodzieja i wyjawia całą prawdę o zdobyciu i utracie swojego „ssskarbu”.
Dwa wielkie dzieła
To tylko kilka przykładowych różnic między książką a filmem. Trudno, by tak obszerny materiał źródłowy został zekranizowany jeden do jednego. Jedne zmiany mogą podobać nam się bardziej, inne mniej. Każda tego typu ingerencja w uwielbiany materiał źródłowy jest obarczona ryzykiem i zależy od subiektywnej oceny odbiorcy. Faktem jest jednak, że zarówno dzieło Tolkiena jak i jego ekranizacja filmowa w reżyserii Jacksona wciąż zachwycają i zasługują na najwyższe uznanie.