Kontusz i sukmana
Kwestia chłopów i ich miejsca w dziejach niedawno stała się popularnym tematem, zarówno na popularnonaukowych portalach, jak i pośród...
Mateusz Zardzewiały
„Cokolwiek się powie o kobiecie, jest prawdą” – rzekł pewien mędrzec. Jednak co o kobietach mówią ich czyny?
Dzięki nieocenionej pracy Stefana Wiecheckiego, wybitnego kronikarza życia i zwyczajów Wielkiej Warszawy XX stulecia, do naszych czasów zachowało się wiele barwnych określeń rodem ze stołecznej gwary. A tamtejsi obywatele język mieli cięty i precyzyjny zarazem. I tak w swoich literackich portretach Wiech zanotował określenie „płeć słabosilna”. Naturalnie opisuje ono tę ładniejszą część populacji. Trafność gwarowego powiedzonka jest wręcz nieprawdopodobna, tak jak nieprawdopodobna jest siła tych niepozornych istot. Jednak jak ją okazać?
KOBIETA Z REWOLWEREM
Najlepiej od razu. Bo jeśli mamy wierzyć pogłoskom, silny uścisk dłoni przy powitaniu jest oznaką pewnej mocy charakteru. W naszej kulturze przyjęło się jednak, by dłoń podawać głównie pomiędzy mężczyznami. Dlatego kobiety potrzebują nieco innych narzędzi służących podkreśleniu wewnętrznej siły. Jedna z wybitniejszych polskich artystek, Zofia Stryjeńska, znalazła na to sposób. Jaki? Oto relacja z jednego z jej powitań. „Poznałem jej charakter w Paryżu, gdzie dopadła kiedyś męża jedzącego spokojnie śniadanie z Augustem Zamoyskim i ze mną w jakimś bistro na Montparnasse i z rewolwerem w ręku goniła go w kółko na rogu bulwarów Raspail i Montparnasse, a my z Zamoyskim biegaliśmy za nimi, dopóki zmęczona pani Zosia nie oddała swej broni w ręce Gucia i nie zasiadła z nami do stołu” – zanotował Jarosław Iwaszkiewicz. Z pewnością po zapoznaniu się z tą historią nikt nie może mieć wątpliwości, że słabosilna płeć to określenie trafne. Jednak nie zawsze kobiece supermoce przybierają tak ekstrawagancką postać. Czasem mogą ujawniać się pod płaszczykiem pozornie zwyczajnej wytrwałości w osiąganiu teoretycznie nieosiągalnych celów.
DAMA I SAMOCHÓD
Każdy mężczyzna wie, że gdy dama pożycza jego auto i wraca z czteropakiem zimnych ciechanów, trudno będzie obejść się bez usług zakładu blacharsko-lakierniczego. Ale warto pamiętać, że to być może dzięki pewnej kobiecie wynalazek zwany samochodem miał szanse podbić świat. Cofnijmy się do XIX wieku. 29 stycznia 1886 roku Karl Benz otrzymał patent na „pojazd zasilany benzyną” wydany przez Cesarskie Biuro Patentowe w Berlinie. Jednak wcale nie był to krok, który przypieczętował ekspansję wynalazku niemieckiego konstruktora. Bowiem – jak to często w życiu bywa – genialne umysły i ich pomysły bardzo często są niezrozumiałe dla współczesnych. Zdaniem ówczesnych inwestorów pojazd opracowany przez Benza był „szkodliwym maniactwem”. W końcu nawet sam wynalazca zaczynał wątpić w sens swojego dzieła. Na szczęście miał żonę! A Berta Benz nie była kobietą nawykłą do przejmowania się jakimiś drobnostkami. Wraz z nastaniem świtu dnia 5 sierpnia 1888 roku wypchnęła skonstruowany przez męża pojazd z garażu (nie muszę chyba dodawać, że zgoda małżonka wcale nie była jej do tego potrzebna). Posadziła w nim synów i ruszyła w liczącą sto kilometrów trasę wiodącą do domu swoich rodziców. Choć przełomowej konstrukcji Benza daleko było do niezawodności, z jakiej słynęły późniejsze pojazdy firmy Mercedes-Benz, to jednak – z małymi przygodami – Berta dotarła do celu swojej podróży. Gdy wieczorem tego samego dnia znalazła się wraz z dziećmi na miejscu, musiała przypomnieć sobie o pewnym niedopatrzeniu. I wtedy wysłała telegram, w którym poinformowała niczego nieświadomego Karla Benza o tej odważnej eskapadzie.
PARASOL ZEMSTY
Choć nie zachowała się żadna charakterystyka psychologiczna tej odważnej Niemki, zaryzykuję tezę, że konstruktor miał niebywałe szczęście. Bo gdyby żona postanowiła zapytać go o zgodę na użyczenie samochodu, ten mógłby nieopatrznie odmówić. Co wtedy? Nie zarzucając Bercie Benz agresji, warto przypomnieć, w jaki sposób Zofia Olechowicz, żona cenionego w międzywojniu aktora Adolfa Dymszy, zareagowała na wiadomość o romansie męża. Zamiast się zamartwiać, pić wino i kupować kota, pani Zofia natychmiast po otrzymaniu tej niepokojącej wieści udała się do Bydgoszczy, gdzie Dymsza udzielał gościnnych występów. Odnalazła tam kochanków i natychmiast wymierzyła im sprawiedliwość, okładając parasolką zarówno niewiernego męża, jak i jego nową wybrankę.
SPOSÓB NA DZIECI
Kobietom zdarza się zapominać nie tylko o takich drobiazgach, jak pozwolenie na pożyczenie epokowego wynalazku. Wróćmy do wspominanej już Zofii Stryjeńskiej. Pewnego razu malarka pracowała nad jednym ze swych płócien. W tworzeniu przeszkadzały jej hałasujące niemowlaki – dwóch bliźniaków płci męskiej. Powszechnie wiadomo, że w chwili natchnienia spokój jest bardzo istotny. Dlatego, aby móc bez przeszkód oddawać się pracy twórczej, Zofia włożyła swoje dzieci do szuflady. Traf chciał, że tego samego dnia miała zaszczycić swą obecnością wytworny bal. W ogólnym zamieszaniu spowodowanym szałem przygotowań zapomniała opróżnić szuflady ze swoich pociech – niedopatrzenie zrozumiała dopiero w trakcie imprezy. Zresztą bliźniaki miały naprawdę ciekawe dzieciństwo – choć ciekawe raczej z naszej, niż z ich perspektywy. Znów oddam głos Iwaszkiewiczowi: „Kiedy byliśmy w Zakopanem, urodziły się Stryjeńskim bliźniaki. Zosia, pokłóciwszy się pewnego dnia z mężem, zawinęła bliźniaki w gazetę, zrobiła z nich sporą paczkę i trzymając za sznurek, wyjechała do Krakowa”. (W tym kontekście polecam uwadze szanownych czytelników obraz Zofii Stryjeńskiej zatytułowany Macierzyństwo).
SIŁA MIŁOŚCI
Na koniec chciałbym jeszcze przyznać paniom rację. Otóż istotnym motorem komercyjnego przemysłu rozrywkowego jest żywiona przez kobiety wiara w siłę miłości – wystarczy spojrzeć na popularność, jaką cieszą się tworzone przez filmowców z Hollywood komedie romantyczne czy powodzenie produktów sektora związanego z walentynkami. Mężczyźni tradycyjnie bywają sceptyczni względem podobnych spraw. Jednak w tej kwestii historia przyznaje rację płci słabosilnej – otóż archeolodzy odnaleźli w Pompejach połączone w erotycznym uścisku ciała gladiatora i pewnej damy. Uczucie pary zostało przypieczętowane przez erupcję Wezuwiusza. Oto ostateczny dowód na to, że miłość na wieki istnieje naprawdę!
Jacy są mężczyźni i kobiety XXI wieku? Czytaj Magazyn Koncept.