poprzedni artykułnastępny artykuł

Kosmiczne podatki – jaki będzie PIT na Marsie?

Słynne powiedzenie mówi, że w życiu pewne są tylko śmierć i podatki. Ta pierwsza rzecz statystycznie w wieku studenckim jest olbrzymią rzadkością, a drugą do 26. roku życia można jeszcze pominąć z racji zerowego PIT dla młodych w Polsce. Prosto myśląc – czy możemy założyć, że w czasie studiów nie ma zatem nic pewnego? 

Jako nieuniknione warto wymienić m.in. sesje, negocjacje zaliczeń z wykładowcami i studenckie imprezy, ale przyjrzyjmy się dzisiaj temu, co niewątpliwie przyjdzie i zaskoczy każdego – podatkom. W końcu nieuchronnie PESEL zbliży nas do magicznej granicy, po przekroczeniu której i my będziemy musieli przekroczyć próg urzędu skarbowego zgodnego z naszym miejscem zameldowania, by od swoich ciężko zarobionych pieniędzy oddać część na rzecz szeroko rozumianego państwa. Co ono potem będzie z nimi robić, to już osobny temat pełen zakamarków, analiz i jak wielu sądzi marnotrawstwa, w tym artykule skupmy się jednak na tym, ile i dlaczego aż tyle musimy oddawać. Nie będziemy się jednak zajmować konstrukcją podatków, bo to są specjalistyczne technikalia, które interesują tylko garstkę fanatyków i tych co, z ich obliczania żyją. Pominiemy również poziom ich skomplikowania, bo to oczywiste, że niby prościej można, ale nikt z decydentów nie wpadł jeszcze na ten szeroko oczekiwany postulat podatników. Gdybyśmy rozejrzeli się po otaczającym nas świecie, trudno będzie znaleźć coś, co nie jest opodatkowane. Doszliśmy jako ludzkość, niby z tej cywilizowanej części świata, do takiego etapu, że musimy płacić podatki, aby żyć.

Czym jest podatek? 

Podatki urzeczywistniają politykę danego państwa poprzez działania fiskalne. Jest to zgodnie z definicją publicznoprawne, przymusowe, pieniężne, nieodpłatne i bezzwrotne świadczenie na rzecz Skarbu Państwa lub innych jednostek samorządu terytorialnego. Czyli musimy zapłacić i w zamian nie dostajemy żadnych konkretnych dóbr. Przez podatki rządy krajów zbierają środki na własne wydatki, ale przede wszystkim kierują pośrednio zachowaniami swoich obywateli, wskazują jakie działania są przez te władze pożądane, a jakie nie. Przykładem takiego działania jest akcyza na alkohol. Państwa nie chcą, aby społeczeństwo było nadmiernie uzależnione, więc wprowadza podatek, przez który ten alkohol będzie znacznie droższy. Ma to na celu ograniczenie spożycia, w końcu bowiem nie stać nas będzie na kolejną butelkę. 

O podatkach można pisać księgi, jednak przyjrzyjmy się założeniom szczególnie istotnym z punktu widzenia obywatela, czyli porozmawiajmy o podatku dochodowym. Ten również jest urzeczywistnieniem wybranej polityki danego rządu. Każdy człowiek potrzebuje pieniędzy, aby się utrzymać, spełniać swoje marzenia, budować swoją przyszłość i ogólnie być niezależnym od łaski innych. Najczęstszą formą zdobywania tych pieniędzy jest po prostu praca, zatem wstajemy codziennie rano i idziemy do naszych mniej lub bardziej kochanych miejsc pracy, by oddać swój czas i kompetencje za pieniądze. Ten układ wydaje się prosty, logiczny i uczciwy. Jednak przy payday do przysłowiowego okienka po wypłatę podchodzi z nami smutny człowiek z wyciągniętą ręką i nakazującym tonem mówi “daj część, jak nie to Cię zamknę”. I tak z naszego brutto zostaje nam netto, znaczy mniej. Przy analizie tego podatku należy zwrócić uwagę na stawki podatku oraz kwotę wolną od podatku, czyli ile możemy zarobić, by łaskawie nie było akurat chętnych do odebrania części tych pieniędzy. 

PIT-oria, czyli krótka historia podatku

Po raz pierwszy PIT wprowadzono w Wielkiej Brytanii w 1799 roku w celu sfinansowania wojny z Francją. Niedobory w kasie państwa sprawiły, że trzeba było pochylić się nad poszukiwaniem nowych źródeł opłacania kosztów konfliktu. Miał to być podatek czasowy i celowy na konkretne wydatki militarne. Sama stawka podatku została ustalona na poziomie 10% od dochodów, które przekroczyły 200 funtów rocznie. Dochody w zakresie 60-200 funtów opodatkowano na zasadzie zmiennej stopy opodatkowania, a dochody niższe niż 60 funtów zwolniono z opodatkowania w całości. Warto tutaj zaznaczyć, iż w owym czasie przeciętny dochód obywatela Wielkiej Brytanii wynosił ok. 20 funtów, zatem był to podatek szerokim łukiem omijający znaczną część społeczeństwa. Była to bardziej “zrzutka” najbogatszych elit państwa na działania wojenne.

Konflikty zbrojne, mimo iż straszne same w sobie, zawsze były motorem napędowym dla np. technologicznych innowacji czy zmian społecznych. W ten sam sposób miały decydujący wpływ na ustanowienie podatku dochodowego. W roku 1802 w Wielkiej Brytanii został on całkowicie zniesiony, by w 1806 roku przy okazji wojen Napoleońskich powrócić w nowym kształcie (5% w przypadku dochodów 50-200 funtów oraz 10% dla dochodów przekraczających 200 funtów). Po wygranej bitwie pod Waterloo w 1816 roku PIT został całkowicie zniesiony – na 26 kolejnych lat. Romanse anglosasów z podatkiem od dochodu już wtedy budziły spore kontrowersje, gdyż trzeba było ujawniać fiskusowi swoje dochody i dzielić się ich znaczną częścią. A na jakiej podstawie?

W następnych dekadach idea podatku od dochodów zaczęła rozprzestrzeniać się na całym świecie, dochodząc w niektórych krajach nawet do poziomu 50% w okresie korespondującym z II Wojną Światową. Potem zaczęto jednak nieco odpuszczać podatnikom i wracać do niższych stawek, okolic 20-30%. 

Progresywny czy liniowy?

Podatek dochodowy najczęściej występuje w formie progresywnej, czyli po przekroczeniu pewnego progu dochodów musimy oddawać wyższy procent naszych pieniędzy. Tak przywykliśmy do tego systemu, że pytanie “czy to jest normalne?” u niektórych może wywołać znaczny error. Zatem zastanówmy się i przyjrzyjmy przykładowi.

Dla uproszczenia pomińmy kwotę wolną, pozostałe koszty pracy i przyjmijmy proste kwoty i procenty. Stawki podatkowe wynoszą 10% dla dochodów od 1 zł do 5000 zł i 30% dla dochodów powyżej. Pracuję sobie w pierwszej pracy na niższym stanowisku i zarabiam 5000 zł. Od mojej wypłaty oddaje 500 zł i mam resztę na swoje wydatki. Przez kilka lat bardzo intensywnie się uczę, robię kursy doszkalające, wykazuję spore zaangażowanie w pracy i w końcu dostaje wyższe stanowisko. Oczywiście trzeba dalej pracować, wcale nie lżej i brać za to większą odpowiedzialność, ale przecież to był cel rozwoju i nauki. Pracodawca mówi, że teraz będę zarabiał 10 000 zł. Marzenia się spełniają, gdy się dołoży ciężką pracę. Nadchodzi wypłata, a tam 8 000 zł na koncie, więcej tylko o 3 500 zł. Od pierwszych 5000 zł zapłaciłem 500 zł podatku, ale od drugich aż 1500 zł. W tym momencie zaczynają rodzić się wątpliwości, czy te wysiłki rozwojowe miały sens? Nasuwa się też pytanie, co chcieli mi zasugerować rządzący tak właśnie konstruując system podatkowy? Czyżbym według nich za bardzo się starał? Jak mam dorobić się swojego własnego domu, skoro im więcej będę zarabiał, tym większy podatek muszę oddać? 

Powyższy przykład jest oczywiście teoretyczny i bardzo uproszczony, jednak pokazuje nam schemat funkcjonowania progresywnego podatku dochodowego na całym świecie. Jest to podatek od dochodu, a nie majątku, zatem dotyka przede wszystkim tych, którzy własną pracą chcą budować swoją pozycję, a nie są spadkobiercami majątków lub już posiadają sporo aktywów pozwalających im na wolność finansową. 

Inną formą tego podatku jest podatek liniowy, czyli stała stawka procentowa, niezależna od dochodów. Jest to najprostsza forma podatku. W takim wypadku z powyższego dochodu po podwyżce zapłaciłbym 10%, czyli 1000 zł. W kwotach jest to nadal więcej niż płaciłem przed podwyżką, jednak za mój poświęcony czas na rozwój i starania w pracy zostaje mi znacznie więcej. Oczywiście mogę się przebranżowić i ponownie wrócić do poziomu pierwszej wypłaty, mogę również stabilnie się rozwijać i zwiększać swoje dochody. Krytycy tego rozwiązania twierdzą, że to “niesprawiedliwe”, gdy osoby więcej zarabiające płacą tyle samo co mniej zarabiający, jednak mnie w szkole uczono, że 1000 > 500 i nie mam podstaw do powątpiewania w tę podstawę matematyki. 

Podsumowanie

Człowiek jest niesamowitą istotą, która potrafi adaptować się do każdego stanu otoczenia. Tak samo jest w kwestii podatków – na początek trochę się pooburzamy, pomarudzimy, ale potem będziemy płacić grzecznie to, co nam karzą. Przecież nikt nie będzie wychodzić na ulicę protestować o 2 punkty procentowe niższy podatek od cukru albo wyższą kwotę od podatku dla PIT. Brzmi to komicznie i takie by było. I tak patrząc na ewolucję różnych podatków dochodzimy do wniosku, że za każdym razem znajdzie się coś do opodatkowania. Przecież w 1799 roku też byli Anglicy, którzy twierdzili, że “no dalej to się nie posuną”. 

Artykuły z tej samej kategorii

Jak nakarmić wilka i mieć owce w całości?

O dylemacie mieszkaniowym, spekulacji i jej wpływie społecznym. Temat nieruchomości pobudza zmysły opinii publicznej już kolejne miesiące, rodząc przy tym skrajne...

Ekologiczne trendy w e-commerce

Zielona rewolucja w e-commerce! 🌍🛍️ Jak branża przystosowuje się do zmieniających się oczekiwań społeczeństwa i staje się bardziej zrównoważona?...

Co z tymi nieruchomościami? Obecna sytuacja na rynku.

Jak wygląda obecny stan rynku mieszkaniowego? Sprawdź istotne trendy oraz wyzwania i przekonaj się, jakie zmiany czekają nas w...