poprzedni artykułnastępny artykuł

„Jesteś czarodziejem, graczu” – recenzja Hogwarts Legacy

10 lutego bieżącego roku na półki sklepowe trafiła szumnie zapowiadana gra „Hogwarts Legacy”. Na niektóre platformy będzie dostępna nieco później, bo 4 kwietnia. Od samego początku, gdy tylko pojawiły się pierwsze przecieki o powstawaniu tego tytułu, w branży zrobiło się bardzo gorąco. Nic dziwnego. Czy jednak rzeczywiście jest tak magicznie? Postanowiliśmy to sprawdzić.

Ciężar oczekiwań

Można powiedzieć na starcie – w końcu. Doczekaliśmy się. Gra „Hogwarts Legacy” ujrzała światło dzienne. I nie chodzi nawet o ten konkretny tytuł, jakieś opóźnienia związane z jego planowaną premierą lub nieprzewidziane trudności. Temat jest znacznie szerszy. Wiele osób z mojego pokolenia zwyczajnie czekało na taką grę całe życie. Miłośnicy uniwersum magii i czarów, wychowani na książkach i filmach o przygodach Harrego Pottera, marzyli o powstaniu takiego tytułu. Gry, w której będą mogli na własnej skórze przekonać się jak wygląda nauka w tej najsłynniejszej czarodziejskiej akademii, dołączyć do „Gryffindoru” czy „Slytherinu” ( nie umniejszając zwolennikom domów Hufflepuff i Ravenclaw)  lub po prostu – z dziką radością przemierzać tajemnicze korytarze i zakamarki Hogwartu. Jak to jednak powiedział w pamiętnej scenie tuż przed śmiercią wujek Ben do Petera Parkera zanim ten został Spider-Manem – „z wielką siłą wiąże się wielka odpowiedzialność”. Z góry przepraszam wszystkich urażonych za wtrącenie historyjki z zupełnie innego uniwersum, ale akurat ten cytat doskonale pasował mi przy tej okazji. Oczekiwania wobec takiej gry były bowiem ogromne. I tutaj warto postawić kilka podstawowych pytań. Czy deweloperzy podeszli do tematu odpowiedzialnie? Z pewnością. Czy jest to tytuł pozbawiony wad? Na pewno nie. Czy miłośnicy Harrego Pottera będą usatysfakcjonowani? Myślę, że to już kwestia subiektywna i jak to zwykle bywa – zdania będą podzielone. Jestem jednak przekonany, że „Dziedzictwem Hogwartu” mogą zauroczyć się zarówno fani tego uniwersum jak i gracze, którzy do tej pory nie mieli zbyt wiele do czynienia z intrygującym okularnikiem z błyskawicą na czole. I w tym tkwi jego największa siła. 

Dawno, dawno temu…

W przeszłości powstało kilka mniej lub bardziej udanych tytułów opowiadających o przygodach najsłynniejszego młodego czarodzieja. Niektóre z nich, mimo upływu lat, gracze wspominają bardzo ciepło do dziś. Zazwyczaj były to jedynie próby przeniesienia wydarzeń znanych z książek i filmów do świata gier. Jeśli ktokolwiek nastawia się więc na ponowne spotkanie z ulubionymi bohaterami, tyle że w udoskonalonym, otwartym świecie, może czuć pewne rozczarowanie. Dla porządku warto więc podkreślić, że akcja „Hogwarts Legacy” toczy się w XIX wieku. Wiele lat przed pojawieniem się Voldemorta, Harrego, Rona czy Hermiony. Dla mnie jest to bardzo celny zabieg. Możemy poznać zupełnie nową historię, w której to my decydujemy na starcie, kto będzie głównym bohaterem, nie ryzykując przy tym powielania schematów lub wywołania kontrowersji w wyniku odejścia od dobrze znanego materiału źródłowego. Jak się jednak okazuje, Ministerstwo Magii wtedy także miało swoje problemy, choć (uwaga – mały spoiler) zamiast ambitnego czarodzieja, tym razem naszymi antagonistami będą niesympatyczne gobliny. 

Twoja własna historia

Na początku tworzymy ucznia, któremu nadajemy wygląd i imię. W wyniku splotu pewnych okoliczności, trafi on do „Hogwartu”, tyle że…od piątego roku, przez co musi przejść mocno przyspieszony kurs magii i czarów. Jak możecie się domyślać – jest to przyjemność w czystej postaci. Eksploracja magicznego świata, nauka zaklęć i szereg ciekawych misji to gwarancja wspaniałej rozrywki na długie godziny. Jedyne, co przeszkadza mi w tej koncepcji, to brak jakiejś ciekawej i spójnej historii stojącej za naszym bohaterem. A nawet jeśli takowa jest – nie będzie dane nam jej poznać. Przygody, które będzie nam dane przeżyć u jego boku będą z pewnością niesamowite. Zdecydowanie mocniej zżyłbym się jednak z naszym protagonistą, gdybym wiedział nieco więcej o jego przeszłości. Kto wie, może ze względu na przejawiane zdolności, główny bohater miał na pieńku z najbliższymi, niczym wiele lat później Harry z Dursleyami? Niestety z gry się tego nie dowiemy.

Latające ziarenko goryczy

Kolejnym minusem, który muszę postawić przy okazji tej recenzji, wynika z faktu, że nie ma w niej quidditcha. Jego brak został co prawda uzasadniony w grze, a sam tytuł nam dostarcza naprawdę wiele innych i różnorodnych aktywności, takich jak np. wyścigi na miotle, to jednak na wieść o tej informacji zrobiło mi się po ludzku…przykro. 

I nie zrozumcie mnie źle, „Hogwarts Legacy” to naprawdę świetna gra. Z przepięknym, otwartym światem, ogromem misji pobocznych i gwarancją dobrej zabawy na kilkadziesiąt godzin. Samo zwiedzanie wielkiego i doskonale odwzorowanego Hogwartu sprawia dużą frajdę. Po prostu – znając to uniwersum i wiedząc z jak wielkim projektem mamy do czynienia, zwraca się także uwagę na to, czego miłośnikom Pottera może brakować. A może to „czepianie się” i szukanie negatywnych aspektów po prostu przychodzi z wiekiem? Bez względu na to jaka jest prawda, „Dziedzictwo Hogwartu” to zaproszenie do wspaniałego, magicznego świata, zdecydowanie wartego poznania. 

Na to czekało czarodziejskie uniwersum

Wszystko to sprawia, że tytuł ten mogę spokojnie polecić naprawdę wszystkim – młodszym, starszym, fanom serii oraz osobom, dla których to uniwersum było dotychczas obce. Twórcy mieli wysoko postawioną poprzeczkę, ale w mojej ocenie wyszli z tej próby obronną ręką. Może dlatego, że skorzystali przy produkcji z zaklęcia „Expecto Patronum”? Kto wie. Jestem jednak przekonany, że grą „Hogwarts Legacy” będą oczarowani nie tylko czarodzieje, ale i zwykli mugole.

Artykuły z tej samej kategorii

Gra ideologiczna – Disco Elysium

Fenomen Disco Elysium to świat pełen zbrodni, tajemnic i... polityki. A jakim detektywem będziesz Ty?

Ocalałem. Recenzja Jedi:Survivor

Dożyliśmy czasów, gdy nie tylko słowo pisane może poruszać istotne zagadnienia i zadawać pytania o sens – walki, istnienia, dawnego świata. Medium, jakim są gry,...