poprzedni artykułnastępny artykuł

Siła drzemie w zasadach

Pojęcie wielkości człowieka często wiązane jest ze skalą jego rozpoznawalności. Ogólnoświatowa sława niejednego marzyciela przyprawia o dreszczyk emocji, ale z jakiegoś powodu niewielu dostępuje zaszczytu szerokiego uznania od jemu współczesnych lub potomnych.

Czasami może się zdawać, że to kwestia tak zwanego szczęścia, ale takie spojrzenie na świat najlepiej pozostawić marzycielom błąkającym się w oparach ulotnych wizji. Prawdziwy sukces zaczyna się od pierwszego małego kroku, niedostrzegalnego z zewnątrz, a będącego milowym krokiem w naszej sferze wewnętrznej. Poruszanie się w życiu zgodnie z prawdziwymi zasadami nim rządzącymi prowadzi do rozwoju. Historia pewnej drużyny harcerskiej z powiatowego miasta w północno-wschodniej Polsce, która nadal istnieje i ma się najlepiej w swoich dziejach, jest argumentem za tym, że przyjęcie zawczasu dobrych zasad działania da realne i pozytywne rezultaty.

Jak zostać wodzem?

W gronie mężczyzn, a do niego zaliczają się również chłopcy, wyznacznikiem atrakcyjności grupy jest jej zbiorczo pojmowana siła. Charyzmatyczny lider, wysportowana starszyzna, możliwość przeżycia przygody – tego owej drużynie nie brakowało. Na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku, ale z jakiegoś powodu po roku czy kilku latach wspólnego działania jej członkowie odchodzili z drużyny i to niestety zazwyczaj z nutą goryczy we wspomnieniach. W tym czasie, na kolejnym już corocznym spotkaniu świątecznym jednostki, stery tego tonącego od wielu lat okrętu zostały przekazane pewnemu zółtodziobowi. Nieopierzony harcerz z zaledwie półtorarocznym doświadczeniem i liceum na barkach zaczął pełnić obowiązki drużynowego, czyli harcerskiego wodza. Hufcowy (jego regionalny przełożony) nie dawał drużynie szans na przetrwanie, ale ta, na przekór oczekiwaniom, rozwinęła skrzydła i z hukiem dała o sobie znać w lokalnym środowisku. Świeża krew przyniosła ze sobą świeże zasady, jak się później okazało – lepsze od tych panujących wcześniej.

Stare deklaracje – nowe praktyki

Szacunek do drugiego człowieka nabrał nowego znaczenia, bo zaczął obowiązywać przede wszystkim na kierunku drużynowy – harcerz. Nowy rekrut zdecydowanie chętniej podejmował aktywności z zastępem, gdy nie był traktowany jak gorszy z powodu naturalnie mniejszego doświadczenia. Traktowanie bliźniego z należną każdemu godnością przyciągnęło z czasem do drużyny osoby, które przyzwyczajone były do zdrowych zasad obcowania z ludźmi, a tym, którzy byli tego pozbawieni w domu rodzinnym i najbliższym otoczeniu, być może pierwszy raz umożliwiło to poczuć się dobrze w towarzystwie starszych. Pierwsi wzmocnili fundament, drudzy byli jego rozbudową. Nie wiek, stopień czy funkcja stanowiły kryterium otrzymywanego szacunku, należał się on każdemu, bezwzględnie.

Wielki dar czasu

Praca drużyny harcerskiej opiera się o indywidualny rozwój każdego harcerza. Zbiórki, obozy, wędrówki to tylko narzędzia, a nie sedno pracy drużyny. Podejście indywidualne wymaga, aby szczerze postarać się dostrzec możliwości i zainteresowania każdego chłopca i pomóc mu rozwijać jego zainteresowania. Czas poświęcony na kierowanie rozwojem drugiego człowieka zaprocentował w rozwoju osobistym drużynowego, skutkował umocnieniem chłopca w jego drodze ku dojrzałości i, w konsekwencji, wzmocnieniem drużyny o kolejnego doświadczonego i wyrobionego harcerza. Sukces jednej osoby, a potem wielu osób, przełożył się na sukces całej drużyny. Silna jednostka zawsze stanowi o sile grupy, a słabe i niepewne ogniwa potrafią zniszczyć uprzednio silną grupę.

Szczegóły mają znaczenie

Praca metodą harcerską wiąże się nieodłącznie z realizacją wielu działań na rzecz drużyny. Niedbałe podejście do szczegółów tej pracy przez wiele lat przekładało się na pozostawiającą wiele do życzenia realizację dużych zadań. Niedopracowane zajęcia, nietrzymanie się zaprojektowanych planów i lekceważenie popełnianych błędów prowadziło do utraty atrakcyjności i wartości gier, zabaw i zajęć harcerskich. Niedbałość w interesach prowadzi zawsze do utraty kapitału lub zmniejszenia zysków, a w drużynie skutkowała odpływem większości osób, jednostek często nieprzeciętnych, do innych zajęć, prowadzonych w sposób bardziej skrupulatny i zgodny z ich założeniami. “Bylejakość” to straty finansowe dla przedsiębiorców, a dla grup społecznych straty w ludziach. Te drugie znacznie trudniej jest odrobić.

Wielkość od skromnych początków

Dzięki wytężonej pracy, szczególnie nad tymi trzema aspektami, niewielka i słabo zintegrowana grupa kilkunastu chłopaków rozrosła się do ponad czterdziestoosobowej, silnie zespolonej drużyny. Cztery lata cichego rozwoju w cieniu innych zaowocowały zdobyciem tytułu najlepszej jednostki Chorągwi. Późniejsze wielokrotne, choć nie każdorazowe, osiąganie sukcesów w zmaganiach między drużynami nie wpędziło jej w tak łatwo nabywaną pychę. Harmonijnie i ustawicznie rozwijają się dalej. Znam te wszystkie szczegóły, bo jestem uczestnikiem tych wydarzeń i mając ich doświadczenie widzę, że rozwój drużyny, tak jak każdego zespołu, jest oparty o kierowanie się zestawem niezmiennych zasad, które istnieją niezależnie od ludzkich upodobań i opinii.

Artykuły z tej samej kategorii

Czy przeciwieństwa się dopełniają ?

Sangwinik, melancholik, choleryk czy flegmatyk? Którym typem osobowości jesteś Ty i dlaczego przez to trudno Ci się porozumieć z...

Pięć kroków do porozumienia

Jak ułatwić sobie porozumiewanie się z innymi ludźmi? 🗣 Czy to w pracy, na uczelni, w szkole, w domu...

Kali wie

Dlaczego tak trudno jest nam zrozumieć, że możemy się mylić? 🤨 Dlaczego często nie jesteśmy gotowi na to, żeby...