Pokolenie płatków śniegu na rynku pracy
Każde pokolenie ma własny czas i taki niewątpliwie nadchodzi dla generacji Z, czyli osób urodzonych pod koniec lat 90. poprzedniego wieku i po 2000...
– Jestem fanem piłki nożnej. Gram jednak tylko rekreacyjnie, studiuję kierunek techniczny więc od dawna wiedziałem, że nigdy nie wyjdę na murawę w trakcie wielkiego piłkarskiego wydarzenia – nigdy nie trafię do żadnej poważnej reprezentacji, skoro zawodowo zająłem się komputerami. Okazało się jednak, że mogę współtworzyć tak wielkie wydarzenie, być jego współorganizatorem i razem z innymi pasjonatami piłki nożnej możemy zrobić coś wielkiego. Sport to przecież nie tylko reprezentacja, to piłkarskie emocje, których wcale mi nie brakowało– mówi Krzysiek, który był zaangażowany w organizację Euro 2012. – Miałem wrażenie, że jesteśmy jak jedna wielka rodzina. Spotykaliśmy się już wcześniej, rozmawialiśmy o tym, co będziemy robić, jakie są nasze zadania, do kogo mamy się odezwać w razie problemów. Uczyliśmy się współpracy w grupie, poznawaliśmy specyfikę wydarzenia a także poznawaliśmy współpracowników czyli innych wolontariuszy. Okazało się, że łączy nas nie tylko zainteresowanie piłką nożną, ale mamy wiele innych wspólnych pasji i czasem spotykam się z niektórymi poznanymi tam osobami, choć mistrzostwa już dawno się skończyły – opowiada Krzysiek. – Dla mnie to była świetna zabawa, ale również świadomość, że jako fan piłki mogę być częścią tego, co się dzieje, mogę być wewnątrz i z zupełnie innej perspektywy obserwować sportowe zmagania. Chętnie bym powtórzył taką przygodę!
Język sportu to jedyne esperanto
Wolontariat sportowy daje nie tylko możliwość przeżycia sportowych emocji z zupełnie nowej perspektywy. To także szansa na to, żeby podszkolić swoje umiejętności czy sprawdzić się w zupełnie innej roli. Tak, jak Ola, która jest fanką nie tylko wielkich imprez sportowych, ale również języków obcych. Podczas wolontariatu sportowego udało jej się połączyć obie te pasje.
– Znam angielski i niemiecki, uczę się francuskiego, potrafię coś powiedzieć po rosyjsku… Języki to moja wielka pasja. Kiedy zgłosiłam się na wolontariat sportowy i opowiedziałam o swojej pasji, opiekunowie wolontariatu nie kryli radości – na event miało przyjechać wielu obcokrajowców, którzy potencjalnie mogli mieć kłopot z komunikacją w naszym kraju. Moje zadanie polegało na pomocy takim osobom. Kierowałam ich we właściwe miejsca, odpowiadałam na wiele pytań dotyczących zarówno samego wydarzenia, jak i naszego kraju. Wykorzystałam w tym czasie wszystkie moje umiejętności językowe a i tak czasem musiałam pomachać rękami – śmieje się Ola – ale było to niezwykle rozwijające doświadczenie. Ze względu na sporą grupę rosyjskojęzycznych turystów, postanowiłam wtedy, że poświęcę więcej czasu na ten język.
Wolontariat sportowy daje nie tylko możliwość przeżycia sportowych emocji z zupełnie nowej perspektywy.
Brak pieniędzy nie jest przeszkodą
– Uwielbiam jazdę konną – mówi Zosia – ale to drogi sport i moich rodziców nie było stać na opłacanie mi regularnych lekcji. Miałam wybór – albo zrezygnuję ze swojej pasji, czego oczywiście nie chciałam zrobić, albo znajdę inny sposób, żeby spędzać czas z końmi. Okazało się, że w znajdującej się niedaleko stajni, szukają kogoś do pomocy. Robiłam więc wszystko – czyściłam konie, sprzęt, stajnię. Prowadziłam „oprowadzanki” dla dzieci, pokazywałam im w jaki sposób mają się zajmować końmi, pomagałam instruktorce przy jazdach z najmłodszymi, kiedy trzeba było trzymać nie tylko konia, ale i dziecko. Efekt był taki, że bardzo dużo nauczyłam się na temat opieki nad tymi zwierzętami, ale również uczestniczyłam w wielu lekcjach i moja wiedza teoretyczna bardzo się poszerzyła. A w ramach wdzięczności za pomoc, instruktorka pozwalała mi wsiadać na konie i czasem poprowadziła dla mnie krótką jazdę. Udało mi się zrobić ogromne postępy, a stajnia również bardzo doceniała moją pomoc.
Co to jest praca niewidzialna? Czytaj Magazyn Koncept.