poprzedni artykułnastępny artykuł

Zostaną knieje

Najnowsze badania nie pozostawiają złudzeń: do roku 2030  wszyscy Polacy wyjadą z Polski. Kraj zostanie opanowany przez wilki, kuny i jenoty. Cofniemy się w czasy sprzed Mieszka I.

Zdaje się, że w Polsce nikt już nie chce mieszkać. Trochę to słabo, zważywszy na sporą liczbę powstań wywołanych przez naszych przodków, właśnie po to, żeby w Polsce można było mieszkać. Ale z trendami nie ma co dyskutować.

Jeszcze dekadę temu wydawało się, że ktoś zostanie. W końcu jest nas prawie 40 milionów, nie w kij pierdział. Ale przez 10 lat sporo się zmieniło. Nawet niepełnosprawni umysłowo nie chcą tu zostawać. Nawet narodowcy z mieczem Chrobrego w klapie po kryjomu pakują walizy w przerwach między patriotycznymi demonstracjami i paleniem wozów TVN-u. Nawet Jarosław Kaczyński, po tym, jak porządzi trochę jako premier, zamierza spędzić jesień życia w londyńskiej kawiarni, zarabiając jako barista. Wielodzietni zmykają do Irlandii, bo tam im płacą za każdy kolejny tuzin pociech. Biznesmeni do Monaco i innych rajów podatkowych. Prawdziwi patrioci do Chicago, bo tam jest bardziej patriotycznie niż nad Wisłą. Niepatrioci spieprzają gdzie mogą, byle tylko nie trzeba było ginąć za ojczyznę, gdyby zamierzał najechać ją Putin.

To mit, że wyjeżdżają młodzi. Emeryci też. Gorączkowo wyszukują krajów, w którym kolejka do lekarza-specjalisty jest krótsza niż w ojczyźnie i okazuje się, że warunek ten spełniają prawie wszystkie kraje świata, z wyjątkiem tych, w których nie ma lekarzy specjalistów. Chłopi niby są przywiązani do ziemi, ale… ostatnio jakby się rozwiązują. Nie tylko wszyscy stąd wyjeżdżają, ale jeszcze nikt nie chce tu wracać. Cytując klasyka: coś pękło, coś się zmieniło.

Przyznam, że mój stosunek do emigracji troszkę ewoluuje. Parę lat temu sądziłem, że to normalne zjawisko, którym nie należy się przejmować. Od tego jest świat, żeby się trochę po nim pokręcić. A jak jakiś jego kawałek się spodoba – cóż, można tam zostać i być szczęśliwym. To zwyczajne i powinno tak być.

Bardzo chciałbym tak nadal uważać, ale trochę mnie martwi wizja starości spędzanej w opustoszałym kraju, zarośniętym całkiem świeżą puszczą, po której cwałują żubry i tury. Lubię naturę, ale bez przesady. Pogadałbym chętnie od czasu do czasu z kimś innym niż rzymski kupiec wędrujący po bursztyn nad Bałtyk. Niestety, wiele wskazuje na to, że będę miał za towarzystwo osobę, z której ust od dekady nie padło żadne sensowne i ciekawe zdanie. Żeby było jasne – nie mam na myśli mojej żony, lecz samego siebie. Wszyscy inni – jak wskazują badania socjologiczne oraz rozmowy ze znajomymi, a także ludźmi, których zupełnie nie znam – stracili potrzebę życia w Polsce. Owszem, zawsze lepiej było gdzie indziej, ale dopiero teraz cały naród wyciąga z tego wniosek. Dziwnie się to plecie: kiedyś ci, którzy musieli stąd wyjechać, całe życie marzyli o powrocie. Teraz ci, którzy jeszcze tu siedzą, cały czas marzą o wyjeździe. Coś się zmieniło i to bardzo. Ale kiedy? I co właściwie? 

Artykuły z tej samej kategorii

Sieć znajomych, znajomi w sieci

Media społecznościowe osiągnęły taką popularność, że powstał żart, że jeśli nie ma cię na Facebooku, Instagramie, Twitterze lub innym medium to tak, jakby nie było cię...

Nie musi być idealnie

Różne mogą być przyczyny problemów w sprawnym zarządzaniu swoimi zadaniami i skutecznym zapanowaniu nad swoim kalendarzem. U jednych może to być lenistwo, u innych pożeracze...

Kanapka z salami i serem szwajcarskim

Czyli jak zrobić coś wielkiego. Znasz to uczucie, kiedy planujesz zrealizować duże zadanie? Poświęcasz wiele chwil rozmyślaniu nad tym i uświadamiasz sobie,...