poprzedni artykułnastępny artykuł
Ginące zawody - garncarstwo - Magazyn Koncept

Ginące zawody – W poszukiwaniu zaklinaczy gryzoni

Zdun, mleczarz, kotlarz, kowal, lutnik, handlarz końmi, zaklinacz gryzoni – o ilu z tych zawodów jeszcze pamiętasz?

Wpływ masowej produkcji szczególnie mocno dotknął Romów.

Chcąc kupić garnek, nie szukamy już garncarza, ale galerii handlowej.

Miłośnicy „Rancza” pewnie pamiętają zajmującą się zielarstwem babkę, która cieszyła się na wsi tak wielkim uznaniem, że przed jej chatą niejednokrotnie kolejki były dłuższe aniżeli w przychodni zdrowia. Być może niektórzy z Was do dzisiaj pamiętają także wymianę pieca w babcinym domu, która bez udziału zduna nie była możliwa, lub mleczarza dbającego o to, aby przed drzwiami znajdowała się butelka ze świeżym mlekiem. Takich profesji, które określa się mianem wymierających, jest jednak znacznie więcej.

Ręcznie wykonane gwarancją wysokiej jakości

Chcąc kupić garnek, nie szukamy już garncarza, ale galerii handlowej; mając zepsuty zegarek, coraz rzadziej dzwonimy do zegarmistrza – zamiast tego kupujemy nowy. Pracownie wytwarzających eleganckie nakrycia głowy modystek, reperujących uszkodzone obcasy i cholewki szewców czy też ręcznie ozdabiających okładki introligatorów stają się powoli swego rodzaju atrakcjami na mapie miasta, do których drzwi jednak wciąż pukają klienci. Jest ich wprawdzie znacznie mniej niż kiedyś, ale świadomość jakości wykonywanych usług ma dla nich większe znaczenie aniżeli wielki napis „promocja” umieszczony przy co drugim produkcie na supermarketowych półkach.

Wymarłe zawody specjalnością Romów

Wpływ masowej produkcji szczególnie mocno dotknął Romów, czyli jedną z mniejszości etnicznych, która od wieków boryka się z problemem braku własnego państwa. Mało kto jednak wie, że ich problemy z odnalezieniem się na współczesnym rynku pracy w dużej mierze mają związek z profesjami, które zostały wyparte przez produkcję na masową skalę. Nie tylko wróżka czy muzykant, ale także kotlarz, kowal, lutnik, handlarz końmi, zaklinacz gryzoni to zawody, w których specjalizowali się przedstawiciele wspomnianej mniejszości, zanim zaczęły odchodzić w zapomnienie. Sprzęty kuchenne produkowane przez romskich kotlarzy były zdecydowanie lepsze i trwalsze aniżeli te, które nabywamy dzisiaj w kolejnych sklepach, a tamtejszych kowali chętnie zatrudniano nawet na dworach królewskich. Zaklinacze kamieni naprawiali kamienie młyńskie, na które wraz ze zbożem wysypywana była rtęć, inni zaś trudnili się konowalstwem, czyli leczeniem zwierząt domowych. O społecznym szacunku względem Romów świadczy fakt brania ich w społeczną obronę wówczas, gdy pojawiały się nakazy mające doprowadzić do wypędzenia ich z miasta.

Zaklinacz szczurów

Romowie byli również specjalistami w dziedzinie zaklinania gryzoni, o czym pisano między innymi w 1946 roku w „Dzienniku Ludowym”, wysławiawszy umiejętności Kełderasza, który wyprowadził za pomocą piszczałki szczury z warszawskiej kamienicy. Najprawdopodobniej był to ostatni widziany cygański zaklinacz. „Wyprowadzającym szczury był 74-letni Cygan Józef Bek, brat cioteczny zmarłego w obozie koncentracyjnym króla Cyganów Kwieka. Dzięki swojej profesji zaklinania szczurów uniknął on śmierci w komorze gazowej z innymi Cyganami, wyprowadzawszy szczury z esesmańskich baraków. Po zakończeniu wojny dalej zajmował się wyprowadzaniem szczurów, z których skór wyrabiał portmonetki, papierośnice i inne drobne przedmioty. Swoje umiejętności odziedziczył po ojcu, który przed wojną był słynnym zaklinaczem szczurów w Rumunii. Według niego szczury – choć najmądrzejsze ze zwierząt – bardzo łatwo dają się hipnotyzować muzyką, jeśli tylko zna się tajemnicę tonów, na jakie są wrażliwe”1.

Zawód zakazany u Romów

Wśród romskich towarzyszy szacunkiem nie będzie cieszył się lekarz, grabarz, hycel czy też strażnik więzienny, rzeźnik, akuszerka, dozorca, policjant. Te zawody są według nich związane z czynnościami nieczystymi, takimi jak towarzyszenie przy porodzie, kontakt ze zwłokami czy kontrolowanie drugiego człowieka. Pomimo tych obostrzeń liberalni przedstawiciele wspomnianej mniejszości niekiedy decydują się na wybór profesji zakazanych, świadomi tego, że współczesny rynek pracy rządzi się już innymi prawami aniżeli kilkadziesiąt lat temu i aby przetrwać, trzeba się do niego dostosować.

1. J. Gluziński, Jana Jaworskiego Kalendarz Polski, 1867.

Co to jest papercraft? Czytaj w Magazynie Koncept.

Artykuły z tej samej kategorii

Sucha woda

,,Panowie, pora na szkołę prowadzenia gospodarstwa domowego; panie - czas nauczyć się radzić sobie z usterkami w domu''. Czy...

Wiktymizacja ofiar

Dlaczego ludzie często obwiniają osoby doświadczające przemocy zamiast wspierać je w walce o sprawiedliwość? Dlaczego społeczeństwo ma skłonność do...

Dwa patriotyzmy

Co to jest patriotyzm? Jak go rozumieć? Jak go realizować? Odpowiedzi na to pytanie poszukuje się od dawna, ciągle na nowo się nad tym zastanawiając… Zapewne początki naszej...