poprzedni artykułnastępny artykuł

Zady i walety Ameryki

Czy afery Enronu, Lehman Brothers, a i dopingowa afera związana z Lancem Armstrongiem świadczą o słabości Ameryki? Wręcz przeciwnie.Ależ ta Ameryka głupia. I szkodliwa. Żeby głupia i szkodliwa była tylko dla siebie i u siebie. Gdzie tam, oni wszystko muszą mieć największe i najgrubsze – na przykład afery. Latają najczęściej ze wszystkich w kosmos, to nie mogą ich wysyłać i zostawiać w okolicach Marsa, czy chociażby Wielkiej Niedźwiedzicy?! Nie. Oni muszą te zarazy i wyhodowane przez siebie plagi, utuczone niczym whopper, rozsiewać po całym świecie. Weźmy na warsztat chronologicznie ułożone afery z ostatnich lat, a sami zobaczycie, że włos się jeży na głowie, nawet jeża. Enron zbyt innowacyjny 2001. Upadek teksańskiego koncernu energetycznego Enron był jak porażenie prądem o sile wyższej niż 220 wolt. Świat zawdzięcza tej firmie jakże rozpowszechnione dziś pojęcie „kreatywnej księgowości”. Nikomu do głowy nie przyszło (a im przyszło), że można tak bezczelnie fałszować sprawozdania finansowe, a tym samym manipulować kursem akcji i wodzić za nos instytucje nadzorujące rynek. Ta hochsztaplerka kosztowała amerykańskich podatników ok. 1 mld dolarów, światowe giełdy na kilka miesięcy opanował sztorm, a wszelkiej maści księgowi od Houston po Sankt Petersburg stali się ulubionymi klientami aptek, psychoanalityków i kardiologów. Ciekawe, że tuż przed upadkiem Enron 6 razy z rzędu triumfował w rankingu najbardziej innowacyjnych firm USA magazynu „Fortune” (jeśli chodziło o księgowość to fakt – nie pomylili się). W 2002 r. w zestawieniu tym zwyciężył WorldCom, by kilka miesięcy potem ogłosić upadłość (kilka mld USD kreatywnej, a jakże, księgowości), a w 2007 „Fortune” nagrodził bank Lehman Brothers, od upadku którego pół roku później rozpoczął się światowy kryzys gospodarczy. Pamiętajcie, jeśli w przyszłości „Fortune” przyzna waszej firmie tytuł „najbardziej innowacyjnej firmy” to będzie wyrok, a nie nagroda. I sygnał, że powinniście właśnie zacząć zwijać biznesowe manatki. Niemieccy emigranci przegrali z ninja 2008. Amerykański bank Lehman Brothers, mający za sobą 158 lat tradycji, stał się wizytówką światowego kryzysu gospodarczego i kwintesencją zachłanności niektórych przedstawicieli rynków finansowych. Trzej niemieccy emigranci, czyli bracia Lehman, zaczynający karierę w USA od handlu bawełną, zapewne nie przypuszczali, że ich następcy polegną w walce z „ninja”. Nie, nie chodzi o japońskich wojowników, tylko nazwane tak osoby, które na początku XXI w. dostawały od ręki kredyty hipoteczne (no income, no job, no assetts). W 2007 roku, niemal co drugi amerykański kredytobiorca hipoteczny należał do kategorii „ninja”. Doszła do tego skomplikowana inżynieria finansowa, której ni w ząb nie rozumieli, namówieni do udziału w niej, szarzy ludzie i rypło. Tak rypło, że cały świat (a zwłaszcza Europa) odczuwa to do dzisiaj i żaden antybiotyk nie pomaga. A królem dopingu to kto jest? 2012. Tym wykrytym i udowodnionym? Jasne, że Amerykanin. Konkretnie – Lance Armstrong, zawodowy kolarz. Okrzyknięty swego czasu cudownych dzieckiem dwóch pedałów (ups… przepraszam, dwóch kółek), triumfator kilku z rzędu Tour de France, mistrz świata. Okazało się jednak, że tak jak nie rozstawał się z rowerem, tak też nie rozstawał się ze środkami dopingowymi. Zawsze pod ręką miał a to jakiś fajny zastrzyk, a to świeżutką krew do przetoczenia. Jakby tego było mało, jego kumple z zespołu (przy pomocy jakże subtelnych sugestii ze strony Lance’a) też musieli brać dopalacze, by nadążać za mistrzem i wspierać go w zdobywaniu kolejnych trofeów. Dlaczego w ogóle wspominam o tym przypadku w dziale gospodarczym, wyjaśni się w dalszej części tekstu, jeśli dotrwacie. Macie pralkę, to wiecie o czym mowa 2013. I jakby tego wszystkiego było mało, ostatnio gruchnęła wieść o tym, że amerykański system bankowy był największą pralnią pieniędzy w nowożytnej historii świata. Szalał bank HSBC. W latach 2007-2008 miał przepuścić przez swoje amerykańskie konta 15 mld dolarów pochodzących z handlu narkotykami oraz innych ciemnych interesów grup przestępczych, wywodzących się głównie z Meksyku i Rosji. Mało tego, HSBC dokonał ponad 25 tysięcy podejrzanych transakcji z instytucjonalnymi klientami z Iranu i Syrii, czyli krajów, które objęte są ścisłymi sankcjami gospodarczymi ze strony USA. Tak, Stany Zjednoczone to zakała świata. A teraz włączcie myślenie Prrrrrrr, moment. Koniec łopatologii. Te wszystkie opisane sprawy mają bowiem swoje drugie dno. Ktoś je ujawnił, rozpracował i miały one swoje skutki. W przypadku Enronu, prezes tej firmy został po 4 latach procesu skazany na ponad 20 lat więzienia i musiał zapłacić 45 mln dolarów kary. Drugi z głównych winowajców uniknął krat na ponad 100 lat (patrz: amerykański kodeks karny) tylko dlatego, że tuż przed ogłoszeniem wyroku zmarł. Świat zrozumiał, że kreatywna księgowość to nie tylko problem Ameryki, ale również innych korporacji – w ciągu kilku następnych lat o uwikłanie w ten proceder oskarżonych zostało 900 osób, w tym 60-ciu prezesów firm, a skazano 500 osób. Bez dyskusji, światowy kryzys gospodarczy ma swoje korzenie za oceanem. Ale Amerykanie potrafili pozamiatać po Lehman Brothers w ciągu roku – nie mówimy o piekarni osiedlowej, tylko instytucji finansowej zarządzającej blisko 300 mld dolarów. LB nie okazał się „za duży, by upaść”, a same Stany od 2008 roku notują średnio 2 procentowy wzrost PKB rocznie (Europa krzyczy „wow”), bezrobocie trzymają w ryzach, bo na poziomie 8 proc. W ubiegłym roku amerykańskie firmy poza krajem straciły 48 mld dolarów, ale w kraju zarobiły 42 miliardy. Sprawdza się zatem powiedzenie, że jak USA „tylko kicha, to Europa łapie przeziębienie”. Lance Armstrong od 2001 roku zaprzeczał, że ma cokolwiek wspólnego z dopingiem. Próbowali go ugryźć Francuzi, Włosi, a nawet Chińczycy. Wiecie kiedy się poddał? W sierpniu 2012 roku, kiedy to Amerykańska Agencja Antydopingowa wydała ponad 1000-stronicowy, raport na jego temat. Po zeznaniach kolegów Armstronga, agencja nie wahała się nazwać go „seryjnym oszustem”, dopingowiczem i wystąpić (skutecznie) z wnioskiem o dożywotnią dyskwalifikację Armstronga do międzynarodowych władz kolarskich. Armstrong po przeczytaniu tego druzgocącego dokumentu oświadczył, że nie zamierza się odwoływać, mimo że odebrano mu wszystko, co w sportowej karierze osiągnął. Podobnie było z HSBC – amerykański Senat przygotował taki raport o przestępstwach banku, że Irene Dorner (szefowa HSBC w Stanach), zeznając przed komisją senacką mogła się tylko łajać: „Przeprosimy, przyznamy się do błędów, odpowiemy za nasze działania i zaoferujemy nasze pełne zdeterminowanie do naprawienia tego, co było złe”. W konsekwencji, HSBC ma zapłacić prawie 2 mld dolarów kary za łamanie amerykańskiego prawa i tak samo jak Armstrong, nie zamierza się odwoływać od tej decyzji. Sprawy dotyczące przestępstw finansowych i niedozwolonego dopingu należą do najtrudniejszych do rozwikłania przez współczesne państwa. Do tego potrzebna jest wiedza, sprawność i determinacja. Może zatem jest jednak tak, że opisane powyżej wydarzenia świadczą nie o słabości, a sile Ameryki?   Jarosław Heinze

Artykuły z tej samej kategorii

Sieć znajomych, znajomi w sieci

Media społecznościowe osiągnęły taką popularność, że powstał żart, że jeśli nie ma cię na Facebooku, Instagramie, Twitterze lub innym medium to tak, jakby nie było cię...

Nie musi być idealnie

Różne mogą być przyczyny problemów w sprawnym zarządzaniu swoimi zadaniami i skutecznym zapanowaniu nad swoim kalendarzem. U jednych może to być lenistwo, u innych pożeracze...

Kanapka z salami i serem szwajcarskim

Czyli jak zrobić coś wielkiego. Znasz to uczucie, kiedy planujesz zrealizować duże zadanie? Poświęcasz wiele chwil rozmyślaniu nad tym i uświadamiasz sobie,...