poprzedni artykułnastępny artykuł

Z nogą na gazie

Na autostradzie A1, w miejscu które znam jak własną kieszeń, pewien młody człowiek jechał około 250 kilometrów na godzinę, w wyniku czego rodzina jadąca innym samochodem spłonęła. 

Chłopak uciekł i jest poszukiwany listem gończym, a wszyscy niestety wykorzystują tę tragedię, co jest ponurym objawem kondycji ludzkiej.

Tak przynajmniej ma się sytuacja, w chwili gdy piszę te słowa. Młody człowiek nie jest zresztą wcale taki młody, ma 31 lat. To już taki wiek, że ludzie dość dobrze zdają sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów. Z drugiej strony dziś, jutro, pojutrze całe tabuny młodych ludzi, a także dużo dużo starszych wsiądą do samochodów i zrobią to samo – bezrefleksyjnie docisną pedał gazu. Nie zauważyłem, żeby ta historia sprawiła, żeby skończyły się nocne wyścigi motocyklowe na ulicy Grochowskiej (pod moim domem). Z perspektywy pieszego, a to oni głównie giną w miastach, motocykl jest nawet większym zagrożeniem, trudniej go zauważyć, bo szybciej przyspiesza. Ukrywający się, być może, kiedy to czytacie, już schwytany, samochodowy kiler miał po prostu swoistego pecha. W rzeszy potencjalnych morderców on potencjał zrealizował. Pewnie nie chciał. Jak cała reszta liczył, że się mu uda. Z tego liczenia są trzy ofiary śmiertelne, w tym małe dziecko. 

Trudno się nie wzruszyć. Trudno nie zapłakać, nie zapałać gniewem, nie zapragnąć pomsty na winnym, ale skoro go nie ma, to znaleźć innych winnych, ukarać ich, pomścić żeby zaznać wewnętrznej sprawiedliwości za tę sytuację. To naturalne ludzkie odruchy – potrzeba sprawiedliwości i aktywny sprzeciw przeciwko niesprawiedliwości. Niestety, politycy, dziennikarze, celebryci i specjaliści od manipulacji nauczyli się tym operować idealnie, a także na tym zarabiać. Mówiąc “zarabiać” mam na myśli głosy wyborcze, pieniądze czy zasięgi. Dlatego po wypadku na A1 szybko dowiedzieliśmy się, że winna jest ta albo inna opcja polityczna, rząd, internet, kierowcy BMW albo służby drogowe. To wszystko zanim jeszcze cokolwiek było wiadomo. Epatowanie wypadkiem pobudza wściekłość, rządzę zemsty, a te zwiększają klikalność (czyli pieniądze) lub mnożą głosy wyborcze. Słabe prawda? Ale nie święci garnki lepią, a na pewno nie w mediach.

W sumie, jeśli śledzimy media, nasze życie tak biegnie od wzmożenia do wzmożenia. Jeśli nie afera w rządzie to między influencerami, którzy nagle wzajemnie zaczynają przypominać sobie wzajemnie napastowanie. Jak nie influencer to uznana reżyserka próbuje wzniecić społeczną nienawiść do państwa i Straży Granicznej, a potem zbiera owoce tej nienawiści w postaci antypatii do siebie samej i ogłasza, że w nienawistnym, brunatnym kraju boi się wychodzić z domu. 

Uważam, że w dużej mierze ludzie są ofiarami działań spowodowanych emocjami, które sami wywołali. Znani dziennikarze, aktorzy, muzycy, naukowcy szczują na siebie nawzajem i innych, mieniąc się równocześnie autorytetami. Skiba – znany muzyk – niegdyś deklarujący się jako pacyfista, życzy swoim przeciwnikom śmierci. Sala klaszcze. Ot, dzień jak co dzień. 

Czy to znaczy, że nie należy się nadmiernie denerwować, gdy dzieje się coś złego? Nie wiem, przecież też tak robię,  choć mam założenie, żeby się nie nakręcać, a zastanawiać co będzie służyć dobru, nie mścić się na rzeczywistości, jest to domeną ludzi bezradnych, frustratów i świrów. Żeby było jasne, w idealnym świecie właściciel BMW powinien swoje odsiedzieć, a my wszyscy powinniśmy zluzować nogę na gazie, nawet jak nie jeździmy 250 kilometrów na godzinę.                

Artykuły z tej samej kategorii

Szczęście na drodze życia

Gabriela Suchecka w felietonie ,,Na drodze życia'' - . Czy jesteś gotowy na podróż w głąb siebie, aby odnaleźć...

Posłuchajmy starszych ludzi

Historie i doświadczenia starszych osób to bezcenne skarby, które warto docenić. Przekonaj się, dlaczego starsi ludzie zasługują na naszą...

Survival medialny

W medialnym labiryncie. Czy można jeszcze myśleć rozsądnie w świecie przepełnionym informacją? Czy powinno nauczać się przetrwania w tym...