poprzedni artykułnastępny artykuł

Wywiad z Doktorem Markiem Kochanem

Przypuszczono na nas medialny atak. Jak się obronić?

Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę to, kto atakuje i jakie ma zasoby. Jakie ma kontakty w mediach, a przez to możliwości nagłośnienia swojej inicjatywy. Jaki ma odzew w mediach czy w sieci. Jakich atakujący używa argumentów, jakich środków komunikacji.

Jeśli środkiem komunikacji są media społecznościowe, a sposobem walki zwyczajny hejting?

To realny problem, często można w internecie obserwować ataki, których podłożem jest czyjaś chęć wylansowania się – przez napadanie na znane osoby. Hejt to często sposób na autopromocję. Ale fale hejtu miewają też inne motywacje. Może być tak, że istnieje ktoś, komu konkretna inicjatywa lub też stojący za nią ludzie zwyczajnie przeszkadzają, czy zagrażają. Zdarza się, że atak w mediach społecznościowych jest przeprowadzany w sposób zorganizowany i za pieniądze. Istnieją wreszcie sytuacje, gdy atakowana osoba rzeczywiście w jakiś sposób zawiniła: zachowała się nie fair, poszła na skróty, nadużywała władzy, nie respektowała czyichś praw, bądź miała jakieś zadawnione sprawy, które nagle wyszły na światło dzienne. I to jest zupełnie inna sytuacja, tu konieczne jest dotarcie do przyczyn ataku.

Hejting miewa prawdziwą przyczynę?

Nic nie dzieje się zupełnie bez powodu. Hejtowaniu sprzyjają pewne cechy świata. Np. aktualnie trwa kryzys, dużo ludzi znajduje się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Te hejty są w jakiejś mierze społeczną formą rozładowania negatywnych emocji. Są wymierzone w tych, którzy wzbudzają zawiść, bo są sławni, bogaci, czy mają władzę. Lub przeciwnie – są uważani za słabych, na których można bezkarnie napadać, to jest przyczyna makrospołeczna. Inną podobną przyczyną mogą być mody, tj. uwrażliwienie opinii społecznej na pewne kwestie, dążenie do napiętnowania ich. Wystarczy wspomnieć o tzw. kilometrówkach posłów.

A przyczyny mikrospołeczne?

Mogą być związane właśnie z tą konkretną sprawą, której hejting dotyczy. Np. z niestosowną czy agresywną wypowiedzią albo zachowaniem. Istnieją też sytuacje, w których hejt związany jest z jakimś konkurentem. Każda inicjatywa może komuś zagrażać, choćby z tego prostego powodu, że ktoś mógł chcieć podjąć podobną. Albo że straci na powodzeniu jakiejś akcji, tak jak np. przeciwnikami lustracji bywali nierzadko byli współpracownicy SB, jak niesławny Lesław Maleszka.

Można z hejtiniegm walczyć?

Przede wszystkim trzeba zrozumieć jego podłoże. Ale ważne jest również to, jak jest on artykułowany. Pamiętajmy też, że fala hejtu ma różne natężenie, a to, co czasem odbieramy jako hejt, bywa tak naprawdę pewnego rodzaju krytyką, w jakimś stopniu uzasadnioną. Trzeba wczytać się w takie negatywne głosy, zbadać proporcje pomiędzy nimi a komentarzami pozytywnymi. Ważne jest też, jakich argumentów używają krytykujący i broniący. Nie ma tu ogólnych reguł, każdy przypadek jest inny. Reakcja powinna wynikać z analizy sytuacji.

A czy reakcją może być przeczekanie? Czy też lepiej próbować się bronić?

Jest to uzależnione od tego, jaki jest stan faktyczny. Jeśli hejt jest szczególnie niesprawiedliwy i nieuzasadniony, to pokazanie faktów zaprzeczających temu, co było przedmiotem ataku, może skompromitować atakujących i tym samym pomóc zwyciężyć, a raczej skutecznie się obronić. Jeżeli hejt jest nieuczciwy, zarzuca się coś zupełnie niewinnej osobie, wówczas frontalny kontratak, pójście do przodu i pokazanie nieuczciwości zarzutów może być dobrym krokiem.

A jeśli coś jest na rzeczy?

Jeśli ktoś ma coś drobnego na sumieniu, być może lepszym rozwiązaniem będzie odnieść się do sprawy, wyrazić skruchę, a potem przeczekać do czasu, gdy fala hejtu opadnie. Równolegle należy podjąć działania naprawcze, próbować załagodzić tę sprawę. Np. jeśli okazuje się, że ktoś nie zapłacił podatków, powinien je uregulować i przeprosić za to. Można również wykorzystać to, że hejt jest pewną formą popularyzacji firmy lub osoby, i na tej fali można wypromować jakieś inne, pozytywne działania.

Warto na hejt odpowiedzieć hejtem?

Nie jestem zwolennikiem takich metod. Czarny PR to nie jest PR, on jest poza regułami. PR to jest nagłaśnianie pozytywnych zdarzeń i zachowań. Więc „czarny PR” to po prostu oksymoron. A odpowiadanie agresją na agresję nie jest dobrym pomysłem. Kto działa w taki sposób, nie odnosząc się do zarzutów, pośrednio przyznaje, że osoba go atakująca miała rację i trafiła w czuły punkt. Takie wnioski wyciągnie racjonalnie myślący człowiek.

Artykuły z tej samej kategorii

“Byłem, można powiedzieć, takim omnibusem”

Legenda polskiej piłki nożnej - trener Jacek Gmoch opowiada o swojej historii. Co zakończyło jego karierę piłkarską? Jak stał...

Nadzieja polskiego hokeja

Przeczytaj wywiad z zawodniczką kanadyjskiego zespołu Ontario Hockey Academy, nadzieją polskiego hokeja - Magdaleną Łąpieś! 🏒🇵🇱 Dowiedz się, jak...

„Czarne charaktery gra się trochę łatwiej”  Z Adamem Woronowiczem rozmawia Kamil Kijanka.

Artman z ,,Diagnozy'', Hepner ze ,,Skazanej'', pułkownik Wasilewskiego z ,,Czasu Honoru'' czy Darek Wasiak z The Office PL -...