poprzedni artykułnastępny artykuł

Wąsata Eva, książę Meksyku i sanki z Hollywood: galeria osobliwości olimpijskich

Sportowe święto w Soczi przyciągnęło masę indywiduum wszelakiej maści. Część chciała się dobrze bawić lub obłowić, część jeszcze na dodatek wyrwała medale. Wybraliśmy ósemkę najbardziej ekscentrycznych olimpijczyków.

Gwiazda pop skrzypiec, mieszkająca na co dzień w Londynie, postanowiła spełnić swoje olimpijskie marzenie-kaprys. Pędziła do mety w takim tempie, że widzom od razu przypomniało się, że Mae urodziła się równo 196 lat po Paganinim. A z maestro narciarz był żaden

Banani z Togo Bruno Banani. Facet z Tonga o imieniu i nazwisku pokrywającym się co do joty z niemieckim producentem bielizny i kosmetyków? Saneczkarz z kraju, gdzie średnioroczna temperatura to jakieś 25 stopni na plusie? Jak najbardziej. Poczciwy student informatyki spełnia marzenia tongijskiego władcy o zimowym olimpijczyku. Na potrzeby treningów Banani przeniósł się do Niemiec, w Soczi zajął 32. miejsce na 39 saneczkarzy. Aha, wcześniej zmienił imię i nazwisko na potrzeby swojego sponsora – ot, marketingowa intryga na medal. Pstrokaty Xiąże Hubertus von Hohenlohe. Tu historia jest jeszcze bardziej pogmatwana niż u Bananiego. 55-letni alpejczyk to niemiecki książę pełną gębą, startujący po raz szósty w barwach…  Meksyku. Fortunę odziedziczył po matce i ojcu, powiązanych z właścicielami Fiata oraz Volkswagena. W tym roku Hubertus znów wystąpił w ekscentrycznym kostiumie i znów dojechał z tyłu stawki. „Po co to robisz?” – pytali na mecie dziennikarze. „W sumie to nie do końca wiem” – odparł. „Na pewno ważne jest to, żeby pokazać jak jeżdżą dżentelmeni” – skwitował von Hohenlohe. Sanki z Bollywood Shiva Keshavan. Jego sportowe perypetie to niemal gotowy scenariusz na bollywoodzki wyciskacz łez. Dodać coś o latającym dywanie plus o księżniczce i film gotowy. Ten saneczkarz urodził się w małej wiosce w Indiach, gdzieś hen w Himalajach. Z braku laku zaczął się ślizgać po ośnieżonych i stromych lokalnych drogach. I tak, wymijając kozice oraz ciężarówki doszlifował formę na olimpijski poziom. Zaczął jako 16-latek w 1998 r. w Nagano, Soczi to jego piąte igrzyska. Wyślizgał się tam średnio na jeża – pojechał wolniej niż Banani. Ale za to na własnych sankach, dorzucili mu się do nich… aktorzy z Bollywood. Slalom skrzypaczki Vanessa Vanakorn. Wszyscy ją znacie: w Rosji Vanessa Mae startowała pod nazwiskiem ojca i reprezentowała kraj jego urodzenia – Tajlandię. Gwiazda pop skrzypiec, mieszkająca na co dzień w Londynie, postanowiła spełnić swoje olimpijskie marzenie-kaprys. Cudem wywalczyła kwalifikację do Soczi i wystartowała tam w slalomie gigancie. Bardzo starała się nie wypaść z trasy, zajęła pewne, ostatnie miejsce z pań, które zawody ukończyły. Pędziła do mety w takim tempie, że widzom od razu przypomniało się, że Mae urodziła się równo 196 lat po Paganinim. A z maestro narciarz był żaden. Z USA do Rosji Vic Wild. Niezły dzikus – nie chcieli snowboardera dofinansować w Stanach, to się chłop zebrał, ożenił z Rosjanką i pojechał do Soczi pod flagą naszych wschodnich braci. Zdobył dwa złote medale w imponującym stylu, ukochana żona dorzuciła brąz. Mieszkając w Moskwie Wild posmakował nieco mocnego życia i twierdzi, że w kolejnych igrzyskach z lubą znów pokażą klasę. „Nie ma lepszej motywacji niż mieszanka miłości z nowej ojczyzny i frustracji ze strony starej” – mówił jeszcze przed startami. Potęga ręki Aleksiej Iwanowicz Wojewoda. Wild ma dwa złota? Wojewoda nie gorszy, zdobył je w rosyjskiej załodze bobslejowej. Jak skomentował swój wyczyn? „Siłowanie się na rękę to poważna sprawa. Więcej krajów startuje w tej dyscyplinie niż w bobslejach” – rzekł Aleksiej Iwanowicz. Siłowanie na rękę wzięło mu się stąd, że 33-latek był niegdyś mistrzem świata w tej dyscyplinie. Ozłocony w Soczi Wojewoda zamierza teraz wrócić na stare, sportowe śmieci. Wiadomo, biceps to podstawa. Od sprintu do bobsleja Lauryn Williams. Kobieta-Twitter, każdy swój ruch wykorzystująca do marketingu własnej, ślicznej buźki. Jednak trudno czynić z tego zarzut, bo za panią Lauryn stoją niebagatelne wyniki. Ledwie 1,5 roku temu wywiozła z igrzysk w Londynie złoto w lekkoatletycznej sztafecie sprinterek, a już z Soczi wyjechała z srebrem, wywalczonym w bobslejowej dwójce. Że taka zdolna? No niesłychanie, w Rosji robiła to, co potrafi najlepiej. Nie tylko zapamiętale tweetowała, ale także po prostu biegła jak najszybciej przed siebie, przy okazji pchając boba. „Obywatele” za $$$ Państwo di Silvestri. Do Soczi pojechali jako jedyni reprezentanci Dominiki, biednego karaibskiego państewka o populacji mniejszej niż ta zamieszkująca Piłę. Piękni, dobiegający 50-tki małżonkowie twierdzili, że dostali obywatelstwo Dominiki w podzięce za działania charytatywne na Antylach. Pan Gary chwalił się eksmistrzostwem w zapasach w USA, pani Angelica Morrone di Silvestri mówiła o swoich włoskich korzeniach i pasji do narciarstwa. Udzielali wywiadów, pozowali do zdjęć. Po zakończeniu igrzysk wyszło szydło z worka – di Silvestri kupili sobie obywatelstwo Dominiki w zamian za 175 tys. USD zdeponowanych w tamtejszym banku. Gary nigdy mistrzem zapasów nie był. Boska Angelica? Okazała się ekspracownicą Fiata, podejrzaną w aferze łapówkarskiej za lat 90., w wyniku której Sestriere otrzymało prawo organizacji alpejskich mistrzostw świata. A więc tu nie kłamała – co nieco zimowych sportów liznęła. Wąsata Czeszka Eva Samkova. Zwykle kobieta z wąsami nie powoduje zachwytu mediów. Ale ładna 20-latka z domalowanymi wąsami i złotym medalem olimpijskim nie przeszła w Soczi bez echa. Czeszka od kilku lat przed każdym startem maluje wąsy. „To na szczęście, taki rytuał” – tłumaczy. Wąsata Samkova nie była faworytką snowcrossu. Jednak startowała jak natchniona, niczym Małysz w najlepszej formie. Podobno w kolejnych igrzyskach Eva ma wystąpić już jako Eva Gillette. No chyba, że wcześniej wyjdzie za mąż za Bananiego… Witold Skrzat fot. wiki

Artykuły z tej samej kategorii

“Byłem, można powiedzieć, takim omnibusem”

Legenda polskiej piłki nożnej - trener Jacek Gmoch opowiada o swojej historii. Co zakończyło jego karierę piłkarską? Jak stał...

Nadzieja polskiego hokeja

Przeczytaj wywiad z zawodniczką kanadyjskiego zespołu Ontario Hockey Academy, nadzieją polskiego hokeja - Magdaleną Łąpieś! 🏒🇵🇱 Dowiedz się, jak...

Piłkarska Retro Liga

Brak żółtych i czerwonych kartek, bramkarze bez rękawic i wymóg kozłowania przez nich piłki po dwóch krokach. To tylko...