Ile oni zarabiają!
Instagramerki, patocelebryci, influencerzy - ile oni zarabiają? 💸 Czy to wszystko jest oburzające i niemoralne, czy może istnieje coś...
Oferta książek, filmów i seriali jest z każdym dniem coraz większa. Już dawno można zapomnieć o chęci bycia na bieżąco i orientowania się we wszystkich pojawiających się tytułach. W serwowanych treściach często można znaleźć stałe warianty gry – pewne schematy, układy zdarzeń lub wątki, które jak w przypadku zwycięskiego składu, nie są zmieniane.
Powielają się więc schematy, co bynajmniej nie wpływa negatywnie na popularność. Jeżeli ktoś siada przed ekranem, by obejrzeć komedię romantyczną, to nie przeszkadza mu jej przewidywalność – choć w zasadzie z góry wie, jaki będzie finał filmu, to i tak chętnie go ogląda. Podobnie z innymi formatami. Jest wśród tych stałych wariantów taki, który pokazuje zagrażającą nam totalitarność, unifikację jednostek, itp. Jedną z książek, która na pewno była głośnym wołaniem w tej sprawie był ,,Rok 1984”. Pewnym fenomenem jest to, że takie dzieła istnieją, wciąż pojawiają się nowe, a i tak wizja przedstawiona w książce w wielu aspektach stała się rzeczywistością.
Cóż to jest prawda? – rzekł kiedyś klasyk z Pontu. Dzisiejsze czasy są wyjątkowe pod wieloma względami, ale są też wyjątkowe pod względem roli prawdy w naszym życiu. Z jednej strony mamy czas ogromnej dostępności: w zasadzie każdą książkę, film możemy dziś odnaleźć, przeczytać. W zasadzie każdy pogląd możemy wygłosić, a nawet zapisać, np. w sieci. Mimo to trudno powiedzieć, by prawda miała się jakoś wyjątkowo dobrze w naszych czasach. Mamy specjalistów tych samych dziedzin, broniących sprzecznych ze sobą teorii czy opinii. Mamy dowody na wyjątkowo krótką pamięć i w zasadzie akceptację dla mówienia nieprawdy. Mamy poprawność polityczną, która jest wiedzą tajemną, bo przecież nie ma zbioru jej norm, które można by przestudiować i się do nich stosować. Mamy też pewne nietypowe pod względem historycznym zjawisko kultury anulowania (cancel culture), które usuwa z przestrzeni publicznej osoby niewygodne.
W naszych czasach zagnieździło się dziś coś, o czym pisał właśnie George Orwell – dwójmyślenie. W książce chodziło o demonstracyjną wiarę w poglądy sprzeczne ze sobą pod względem logicznym. Ja bym uprościł definicję, mówiąc, że to po prostu celowe wierzenie w kłamstwa przy świadomości ich nieprawdy. Podać przykłady? Nie podam, bo zaraz może się okazać, że po ich przeczytaniu stwierdzisz, że ja jestem z tamtych, podczas, gdy Ty jesteś z tych – co też jest kłamstwem. Żyjemy w wyjątkowo wygodnym świecie. Tak wygodnym, że nawet nie musimy myśleć. Dostajemy pakiety przekonań i poglądów, tak, byśmy sami nie musieli już się trudzić. Czasem co prawda musimy się do nich trochę dostosować (troszkę zostać przycięci), ale w sumie to boli tylko na początku. Jeszcze jakiś czas temu musieliśmy się trudzić, by przeczytać gazetę, by wiedzieć, co myśleć. Dziś wspaniała technologia daje możliwość, by potrzebne informacje znaleźć w telefonie. Od razu wiadomo, na kogo się oburzać, z kogo być dumnym, itd.
Jeżeli jednak nawet wyobrażać sobie nic nie musimy, bo wyobrażenia są nam dostarczane, to za tym wszystkim ktoś musi stać. I ten, kto myśli za nas, na pewno chce dla nas dobrze. Ale co, jeżeli nie? Jeżeli nie… to może być naszym wrogiem. A jak walczyć z takim wrogiem? Trzeba mieć jakieś narzędzie… Nie łom, ani szablę. Przede wszystkim trzeba odzyskać świadomość, pobudzać swoją wyobraźnię i z powrotem przejść do roli podejmującego decyzję. Jak to zrobić? Pomocą będą: oczy, uszy i to, co w głowie. Musimy też mieć oparcie. Tu polecam dogmaty. Dogmaty, czyli prawdę, do której doszliśmy. Z takim wyposażeniem i takim oparciem życie może nie być już tak wygodne, ale jaką daje satysfakcję!