poprzedni artykułnastępny artykuł

Tomasz Nałęcz: Przedwojenna edukacja to w dużej mierze mit

Koncept zapytał znanego polskiego historyka, czy przed wojną w nauce było rzeczywiście lepiej. [K0ncept] Jaką wiedzą mógł się pochwalić absolwent przedwojennej wyższej uczelni? – To była wiedza rozległa i znaczna, ale od razu powiedzmy, że zupełnie nieporównywalna do dzisiejszej – dziś wiedza o świecie, o różnych zjawiskach jest znacznie obszerniejsza. Przestrzegałbym więc przed łatwymi porównaniami, bo porównujemy rzeczy nieporównywalne. Dlaczego? – Trzeba zwrócić uwagę na astronomiczne różnice, jeśli chodzi o grupę studiującą. Przed wojną studiowało nawet nie kilka procent populacji. To była bardzo wąska grupa z górnej warstwy społeczeństwa. Dziś studiuje 50 kilka procent populacji. Gdybyśmy dziś porównywali poziom wiedzy podobnego odsetka młodzieży – a to jest młodzież najzdolniejsza, wychowująca się w środowisku doceniającym wykształcenie – to porównanie wypada absolutnie na korzyść współczesnej młodzieży. W powszechnym przekonaniu wykształcenie przedwojenne jest nieosiągalnym niemal ideałem. Studenci to była elita, a tamten absolwent to był intelektualista w pełnym tego słowa znaczeniu, czego o współczesnych absolwentach powiedzieć nie można. – Nie zgadzam się z tym. Wówczas był zupełnie inny poziom wykształcenia. Za człowieka starannie wykształconego, inteligentna pełną gębą uchodził maturzysta. Już za człowieka obytego uchodził taki, który skończył pełen kurs szkoły podstawowej, bo w wielu szkołach wykształcenie kończyło się na 4 klasie. Zgoda zatem jedynie co do pozycji społecznej tych ludzi. XX-lecie międzywojenne to nie był złoty wiek. W nauce także. Wyższych uczelni było kilka, a nie kilkaset jak obecnie, a i poziom nauczania na nich trudno porównywać z obecnym. Kadra naukowa w zaborze rosyjskim i pruskim była wręcz tępiona. Swobodny rozwój środowiska naukowego był możliwy w Galicji, tam były polskie uczelnie, tam funkcjonowała polska elita, ale Galicja to był kraj zacofany, rolniczy, mieszczański. Polskie wyższe uczelnie były tworzone w oparciu właśnie o uczelnie galicyjskie, awanse profesorskie były pośpieszne, studenci w pierwszych latach przychodzili prosto z okopów, szkolnictwo średnie też dopiero organizowano. Wiele mówi się, że współczesna nauka jest niedofinansowana, ale niedostatek finansów w jeszcze większym stopniu doskwierał tamtemu szkolnictwu. Ono zresztą dlatego było takie elitarne, bo opierało się na czesnym. Awans edukacyjny w II Rzeczpospolitej był ogromny, ale startowano z bardzo niskiego poziomu. Nieporównywalnie niższego niż w 1989 roku. Pana zdaniem szkolnictwo wyższe w Polsce jest w dobrym stanie? – Oczywiście jako profesor wyższej uczelni potrafiłbym zgłosić szereg uwag, ale nie patrzę na całość przez ciemne okulary. Przede wszystkim widzę ogromny rozwój; a niestety zawsze za masowość płaci się pewnym spłyceniem. I tak jest w przypadku współczesnych szkół wyższych. Ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że te kilkanaście procent ze  wszystkich studiujących to młodzież, której nie da się pod żadnym względem porównać do tej sprzed wojny. Pewnie bym wiele zmienił w naszym systemie, ale rozdzieranie szat, że tak źle jeszcze nigdy nie było, jest nieuzasadnione i niesprawiedliwe. Prof. Tomasz Nałęcz, historyk, doradca Prezydenta RP ds. historii i dziedzictwa narodowego fot. wiki

Artykuły z tej samej kategorii

Stracone nadzieje

Dlaczego powstanie listopadowe pozostawiło tak silny ślad w historii Polski? Opowieść o buncie, walce z nadużyciami i upadku, który...

Czerwona zorza – kilka słów o rewolucji październikowej.

Chłodny poranek w Petersburgu odmienił bieg historii. Jakie znaczenie miała i nadal ma dla całego świata rewolucja październikowa?

Historia uniwersytetów na świecie

Dowiedz się, jakie placówki edukacyjne zapoczątkowały rozwój uczelni wyższych, i śledź ich ewolucję na przestrzeni wieków. Dowiedz się więcej...