Utracone i odzyskane dzieła sztuki
W latach 1939-1945 wiele dzieł sztuki było kradzionych, niszczonych i ukrywanych. Część sławnych dzieł udało się odzyskać, ale wiele z ich nadal nie powróciło...
Sądecczyzna to prawdziwa perełka polskiego folkloru. Charakterystyczne stroje, tańce i melodie to znak firmowy tego regionu. Od blisko sześćdziesięciu lat Zespół Regionalny „Sądeczanie”skutecznie dba o to, by pamięć o tamtejszym niezwykłym dorobku kulturowym była wciąż żywa.
Początki Regionalnego Zespołu „Sądeczanie” działającego przy Miejskim Ośrodku Kultury w Nowym Sączu sięgają 1963 roku. Wszystko zaczęło się dzięki inicjatywie Lidii Michalikowej – choreografki, cenionej znawczyni folkloru Lachów Sądeckich, a także Leona Barbackiego – ówczesnego dyrektora Domu Kultury Kolejarza i Tadeusza Moskala – instruktora ośrodka. Od tego czasu zespół funkcjonuje nieprzerwanie i z powodzeniem reprezentuje swój region nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Jest tym samym jednym z najważniejszych ambasadorów i propagatorów sądeckiej kultury.
Podczas występów grupy można dostrzec to, co w tamtejszej kulturze jest najpiękniejsze – barwne i bogato zdobione stroje, przyśpiewki, melodie, a także niezwykle energiczne tańce, w których jest miejsce na swobodę interpretacji wykonawców. Taniec w wykonaniu „Sądeczan” jest bardzo żywiołowy i wykonywany przede wszystkim na całych stopach, nie samych palcach. Ponadto, zespół daje niepowtarzalną okazję do tego, by zaznajomić się z nieco zapomnianymi już obyczajami mieszkańców Sądecczyzny, takimi jak wesele lachowskie czy kiszenie kapusty.
Na przestrzeni lat zespół sukcesywnie poszerzał swój repertuar.
– Przez wiele lat tańczyliśmy wyłącznie tańce lachowskie i góralskie. W tej chwili wykonujemy także tańce narodowe i międzynarodowe – poloneza, mazura, krakowiaka, też tańce ukraińskie – mówi Irena Pabisz, kierowniczka Zespołu Regionalnego „Sądeczanie”.
Mieszkańcy Nowego Sącza z dumą podkreślają, że ich stroje ludowe są nie tylko najcięższe, ale i najpiękniej zdobione w Polsce.
– Mężczyzna tańczy w cholewach. Ciężkich butach. Górale mają leciutkie kierpce i mogą w nich skakać bez obaw. Do tego spodnie, szeroki i duży pas, koszula spinana pod kołnierzem półkolistym cioskiem. Potem, w zależności, czy chodzi o chłopca, czy mężczyznę, może być jeszcze kamizelka, gurmana lub kabat. Na głowie oczywiście kapelusz. U kobiet mamy koszulę z płótna, gorset i spódnicę. Wszystko jest pięknie zdobione i okraszone wzorami charakterystycznymi dla Lachów Sądeckich. Koraliki, nie cekiny i motywy kwiatów – wyjaśnia Krystyna Popiela, choreografka zespołu.
Do zespołu zapraszani są wszyscy chętni od szesnastego roku życia. Bardzo często zdarza się, że członkami są osoby z wieloletnim stażem, a także całe rodziny. Uczestnicy z większym doświadczeniem, będący w starszej grupie wiekowej, noszą miano starostów.
– Można powiedzieć, że nasza kultura przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Zespół liczy obecnie ponad pięćdziesiąt osób. Najstarszy członek ma ponad siedemdziesiąt lat, a najmłodszy szesnaście. Tańczą u nas małżeństwa, tata i mama z dziećmi, też osoby, których rodzice tańczyli u nas wcześniej. Niedawno niestety pożegnaliśmy pana, który był członkiem od 1963 roku, czyli od samego początku – dodaje Irena Pabisz.
Udział w zespole to nie tylko przyjemność i poczucie misji, ale i ciężka praca. Członkowie spotykają się regularnie dwa razy w tygodniu, by ćwiczyć opracowywane układy. Przed występami i festiwalami próby zdarzają się częściej. Swoją pasją i folklorem zarażają nie tylko widzów w Polsce, ale i na świecie. Podczas zagranicznych wyjazdów nie brakuje dobrej atmosfery i przygód.
– Podczas podróży do Turcji zepsuł nam się autokar. Wysiadły biegi. Pech chciał, że na granicy kontroler kazał nam się wycofać, bo wjechaliśmy za wcześnie. Nie mogliśmy jednak się ruszyć do tyłu. Nie mieliśmy więc innej możliwości, jak wysiąść i wspólnymi siłami przepchać pojazd. Oczywiście wszystko przy odpowiednim akompaniamencie i muzyce ludowej – wspomina Krystyna Popiela.
– Pamiętam jak dawno temu jechaliśmy do Rosji i dopiero na miejscu okazało się, że… brakuje kapeli. Nikt nie zwrócił uwagi, że w autokarze nie było kilku oczekiwanych osób. Na szczęście jeden pan, który był wtedy z nami, potrafił grać na pianinie, więc ostatecznie zatańczyliśmy przy muzyce – opowiada Irena Pabisz.
Region sądecki słynie z żywiołowego tańca, melodii i przepięknych strojów, które mają przypominać o tym, że Lach Sądecki był chłopem bogatym. Mieszkańcy są dumni z miejsca swojego pochodzenia i aktywnie uczestniczą w propagowaniu kultury sądeckiej. Jest to folklor niezwykły i zdecydowanie warty poznania. Historia Zespołu Regionalnego „Sądeczanie” dowodzi, że lokalny patriotyzm może być nie tylko misją, ale i stylem życia, który przekazywany jest z pokolenia na pokolenie.
Folklor łowicki na kursie rękodzielniczym – czytaj w Magazynie Koncept.