poprzedni artykułnastępny artykuł

MOSTy, nie mury

O programie Erasmus+ z pewnością słyszeliście. A mówi Wam coś MOST?

MOST jest swego rodzaju krajowym odpowiednikiem Erasmusa.

Udział w programie na innej uczelni w ramach jednego stopnia studiów może trwać maksymalnie rok.

Studenci mający kiedykolwiek w życiu do czynienia z rejestracją „kto pierwszy, ten lepszy” doskonale znają atmosferę towarzyszącą przedświątecznym polowaniom na promocyjnego karpia. Desperackie niszczenie własnej klawiatury poprzez wciskanie klawisza F5, logowanie na kilku urządzeniach jednocześnie, zaangażowanie członków rodziny i przyjaciół do zapisywania się na wykłady ogólnouniwersyteckie mają charakter cosemestralnego chleba powszedniego. Tym samym było nawoływanie do wstąpienia w szeregi członków rozmaitych kół naukowych oraz zachęty do udziału w wymianach studenckich. Związany z tym program Erasmus+ niezmiennie cieszy się dużym zainteresowaniem, jednakże jego młodszy odpowiednik, czyli program MOST, dla wielu wciąż jest zagadką, którą w niniejszym tekście rozwiążę.

Studenckie podróże

Do pierwszego ze wspomnianych programów Polska dołączyła w 1998 roku. Wówczas nazwę „Erasmus” godnie zastępował „Sokrates”. Cel jednak był ten sam – stworzenie studentom możliwości wyjazdu poza granice kraju i kontynuowania nauki na uczelniach rozproszonych po całym świecie. Początkowo w program zaangażowało się 26 uczelni, jednakże wraz z kolejnymi latami zainteresowanie rosło. Nieco inaczej wyglądała sytuacja w przypadku drugiego programu, o którym Polacy usłyszeli w 1999 roku.

MOST jest bowiem swego rodzaju krajowym odpowiednikiem Erasmusa. To oznacza, że kandydaci zamiast do Austrii, Czech, Niemiec czy Bułgarii mogą zdecydować się na wyjazd na wybraną przez siebie uczelnię na terenie kraju. Katolicki Uniwersytet Lubelski, Uniwersytet Gdański, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Warszawski czy też Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu to tylko niektóre z propozycji, na które można się zdecydować.

Dla jednych motywację do podjęcia takiej decyzji stanowi możliwość uczestnictwa w wyjątkowo interesujących zajęciach, drudzy mają nadzieję nawiązać kontakt ze specjalistami w danej dziedzinie, którzy pracują w innej części Polski, jeszcze inni są zainteresowani wykonywaniem kwerend bibliotecznych lub badań terenowych w miejscu innym, aniżeli dotychczasowy ośrodek. Zdarzają się także nieco mniej naukowe przyczyny takiej decyzji. Pragnienie zmiany środowiska, trudna sytuacja rodzinna, tęsknota za ukochaną osobą, poszukiwanie nowych wyzwań, znalezienie pracy – także to skłania ludzi do zastanowienia się nad MOST-em. Udział w nim pozwala bowiem nie tylko na zdobycie nowych doświadczeń o charakterze akademickim, ale jest również formą osobistego wyzwania, stwarzającą możliwość poznania nowych ludzi, zbudowania relacji, nawiązania kontaktów i sprawdzenia samego siebie.

Nie dla każdego

W gronie „Erasmusów” można znaleźć osoby, które zdecydowały się na pobyt zagranicą pomimo trudnej sytuacji materialnej, mając świadomość tego, że mogą liczyć na dodatkowe wsparcie finansowe w związku ze zwiększonymi kosztami utrzymania się poza granicami kraju. Inaczej wygląda to w przypadku programu MOST – studenci mogą otrzymywać świadczenia przyznane im przez macierzystą uczelnię (takie jak stypendium socjalne lub rektora), aczkolwiek mając na uwadze różnice chociażby w bydgoskich wydatkach a życiem w stolicy, wielu studentom dodatkowe wsparcie zapewne by się przydało.

Finanse to jednak wierzchołek góry lodowej, z którą muszą zmierzyć się osoby zainteresowane wyjazdem na inną uczelnię na terenie Polski. Taką możliwość mają cztery grupy osób: ci, którzy ukończyli drugi semestr jednolitych studiów magisterskich, studenci po drugim semestrze studiów I stopnia, studenci po ukończeniu pierwszego semestru na studiach II stopnia albo doktoranci po pierwszym roku kształcenia. Warunkiem koniecznym jest zaliczenie na swojej uczelni semestru poprzedzającego wyjazd (czasami zgodę otrzymują także osoby warunkowo kontynuujące kształcenie, ale zależy to wyłącznie od postanowień samej uczelni). Maksymalnie rok pobytu na innej uczelni w ramach jednego stopnia studiów – to kolejna zasada, której muszą być świadomi miłośnicy akademickich podróży. W tym przypadku na jedną z nich można się zdecydować w semestrze zimowym albo letnim. Z formalnymi szczegółami najlepiej zapoznać się, korzystając ze strony internetowej: http://most.amu.edu.pl, na której znajdują się także kontakty do osób będących koordynatorami programu na poszczególnych uczelniach.

Okiem praktyka

Formalności formalnościami, ale zapewne ciekawi jesteście tego, jak całe to studiowanie w ramach MOST-u właściwie wygląda. Mało pochwalne będą to pieśni, jednak ich celem nie jest zniechęcenie kogokolwiek do udziału, ale uświadomienie, jak w rzeczywistości działa wspomniany program i na co trzeba się przygotować. Na wyjazd zdecydowałam się na trzy lata temu – semestr letni, I rok studiów II stopnia. Wydawało mi się wówczas, że nic nie jest w stanie popsuć mojego planu. Bardzo szybko okazało się jednak, że uczelnie równie mocno zachęcają do udziału, co nie są do niego przygotowane.

Pierwsze problemy, które pojawiły się na uczelni macierzystej, mogłyby wydawać się błahe. Utrudniony kontakt z koordynatorem, niekończące się oczekiwanie na odpowiedź, odradzanie wyjazdu przez pracowników wydziału, różnice programowe, a także problemy mieszkaniowe związane z brakiem miejsca w akademikach na terenie miasta, do którego miałam się przenieść, nieustannie zniechęcały do dalszych działań.

Swobodny wybór przedmiotów na uczelni, na którą się wybierałam, faktycznie mógł mieć miejsce, jednakże koniecznością nadal pozostawało realizowanie przedmiotów znajdujących się w programie studiów na dany rok na uczelni macierzystej. Jakiekolwiek przesunięcia tego w czasie nie były możliwe – wyjątkiem było powtarzanie roku. W rezultacie przez kilka tygodni zbierałam zgody od wszystkich wykładowców, z którymi zaplanowano zajęcia w przyszłym semestrze, i ustalałam z nimi alternatywne formy zaliczenia zajęć, umożliwiające mi wyjazd. To oznacza, że przez cały ten semestr studiowałam podwójnie, zaliczając szereg przedmiotów na obu uczelniach.

Niech żyje wolność

Samodzielny wybór przedmiotów związanych ze studiowanym kierunkiem na macierzystej uczelni okazał się znacznie trudniejszy, aniżeli można byłoby przypuszczać. Faktem było to, że mogłam zapisać się, na co tylko chciałam, jednakże podłączenie tego do systemu USOS było już zadaniem znacznie trudniejszym. Jako studentka przebywająca na uczelni w ramach programu MOST nie mogłam dostać nowej legitymacji, a w związku z tym także numeru albumu. Bez niego z kolei niemożliwe było utworzenie studenckiego konta dającego dostęp do akademickiej poczty, której brak skutkował m.in. brakiem kontaktu z wykładowcami, a także dostępu do internetowej sieci akademickiej, niemalże niezbędnej do życia w domu studenckim.

Po obwodzie tego błędnego koła krążyłam przez kilka tygodni, odwiedzając niemalże każdego Annasza i Kajfasza, do którego odsyłali mnie kolejni pracownicy uczelni, w międzyczasie uczęszczając na zajęcia, wyjaśniając skomplikowaną sytuację wykładowcom i prosząc innych studentów o przekazywanie bieżących informacji z internetowych grup społecznościowych. Brak dostępu do akademickiej sieci internetowej na terenie domu studenckiego okazał się na szczęście problemem wtórnym, ponieważ jeszcze na kilka tygodni przed wyjazdem nie miałam gdzie mieszkać. Okazało się bowiem, że w akademikach znajdujących na terenie wybranego przeze mnie miasta, nie ma dostępnych miejsc. Po licznej wymianie maili znalazło się kilka wolnych metrów kwadratowych w pokoju dwuosobowym na piętrze przeznaczonym dla osób znajdujących się w Polsce na wymianie w ramach programu Erasmus.

Mając dodatkowo na uwadze wspomniane wcześniej wsparcie finansowe udzielane „Erasmusom” na czas pobytu oraz grono wolontariuszy, którzy dbają o zintegrowanie ich z bracią akademicką, można wydać werdykt 3:0 w meczu Erasmus vs MOST o puchar organizacji uczelni zjednoczonych.

Z perspektywy absolwentki śmiem twierdzić, że jeszcze wiele lat minie, zanim uczelnie zobaczą realną wartość wynikającą także z krajowych programów i wykorzystają je do budowania realnej współpracy zamiast murów.

Jak dostać się na Oxford? Czytaj Magazyn Koncept.

Artykuły z tej samej kategorii

Czy szkoła rzeczywiście wychowuje?

Czy obecny system edukacji naprawdę spełnia swoje zadanie? 🤔Zobacz, jakie wyzwania stoją przed dzisiejszymi szkołami i dlaczego warto zadbać...

Ile nóg ma pantofelek?

Jak uczynić naukę bardziej atrakcyjną i skuteczną, pozbywając się schematycznego podejścia do edukacji? Jak wydobyć z uczniów potencjał i...

Jaka będzie przyszłość szkolnictwa

Jak będzie wyglądać przyszłość szkolnictwa? Jak poradzić sobie z nadmiernym stresem, przeładowaniem materiałem oraz brakiem indywidualnego podejścia w szkolnictwie...