W pułapce dwójmyślenia
Czy to, co uważamy za prawdę, rzeczywiście nią jest? 🗣 Czy nie zagubiliśmy się w wygodnym światku gotowych poglądów...
Grudzień to miesiąc, który szczególnie wpływa na nasze zmysły. Zapach i smak piernika, pomarańczy, goździków, pieczonego jabłka, czy też cynamonu już pewnie zawsze będzie sprawiał, iż moje myśli przeniosą mnie właśnie do ostatniego miesiąca w roku. Naturalnie podobne zjawisko mogę zaobserwować względem muzyki. Pewne utwory i melodie brzmią w ten niepowtarzalny, magiczny sposób jedynie bożonarodzeniową porą. To wtedy za każdym razem (i bez limitu) jestem w stanie z nieskrywaną przyjemnością wsłuchiwać się w opowieść Chrisa Rei o samochodowej, świątecznej podróży do domu, a także wczuwać się w dramat George’a Michaela, który ubolewa nad faktem, że w ostatnie Święta podarował swe serce nieodpowiedniej osobie.
Nie inaczej jest z animacjami, filmami i baśniami. To one pomagają wprowadzić mnie jeszcze lepiej w ten fantastyczny, wyjątkowy, jedyny czas w roku. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto w trakcie spożywania wigilijnego barszczyku nie spojrzy kolejny raz z uśmiechem w kierunku ekranu na którym można dojrzeć sympatycznego Kevina dającego nauczkę włamywaczom na pewnym chicagowskim przedmieściu. Zważywszy, iż kartki kalendarza przypominają, że ponownie nadszedł grudzień, pragnę Was drodzy czytelnicy Konceptu już teraz wprowadzić w świąteczny nastrój. Z tego powodu polecę Wam odcinki pewnej animacji, przypomnę o kultowej komedii, a także opowiem pewną historię.
Świat według Ludwiczka (ang. Life with Louie)
Należy od razu zaznaczyć, że ten genialny amerykański serial animowany stworzony w latach 90. ubiegłego wieku z pewnością zasługuje na osobny artykuł. Główny bohater serii – Ludwiczek to pulchny, inteligentny i wrażliwy ośmiolatek z wielodzietnej, niezamożnej, lecz bardzo kochającej rodziny. Potrafi on wyjątkowo barwnie przekazać wiele życiowych refleksji. Szczególnie wartościowe wyróżniają te wypowiedziane w trakcie Bożego Narodzenia.
Odcinek zatytułowany „Świąteczna niespodzianka” przypomina nam o tym, że szczególnie w tym okresie warto skierować oczy w kierunku starszych, często pozostawionych samych sobie ludzi, którzy z wielu powodów mogą być skazani na samotne i smutne spędzanie Świąt. Mama Ludwiczka – Ora Anderson – dostrzegając ten problem właśnie u swojej sąsiadki, zainicjowała akcję-niespodziankę. Jej celem miało być ozdobienie świątecznymi dekoracjami i lampkami domu seniorki. I choć początkowo zaangażowany w całą sprawę ojciec głównego bohatera – Andy Anderson – delikatnie pisząc nie był zachwycony całym pomysłem – to widząc finalny efekt pracy, a także łzy wzruszenia kobiety odkrył w sobie szczerą, świąteczną radość – z niesienia dobra drugiemu człowiekowi. A może by tak w tym roku podążyć śladem Andersonów? Czy wokół nas nie ma przypadkiem jakiegoś starszego, samotnego człowieka?
Z kolei w odcinku, zatytułowanym „Rodzinna fotografia” Ludwiczek musiał zmierzyć się z problemem związanym z wyborem świątecznego prezentu. Z pozoru przyjemny dylemat okazał się problematyczny, ponieważ ze względu na sytuację finansową rodziny, Ludi musiał wybrać podarunek, którego koszt nie przekroczy pięciu dolarów. Warto podkreślić, że ojciec Ludwika – przebrany w strój Świętego Mikołaja – pracował w tym czasie w sierocińcu i rozdawał prezenty mieszkającym tam dzieciom. Ludwiczek, gdy dowiedział się, że jego szkolny przyjaciel Teco jest sierotą, zapragnął żeby w ramach bożonarodzeniowego prezentu zaprosić chłopca na Święta do domu. Wspólna, tytułowa rodzinna fotografia stanowi pewien symbol. Przypomina nam o tym, że choć co prawda podarunki w znaczeniu fizycznym są przyjemne to nie są w istocie najważniejsze. Największą wartość ma czas spędzany z osobami najbliższymi naszemu sercu. Pamiętajmy o tym w tym roku.
To właśnie miłość (ang. Love Actually)
Grudzień pomimo, iż kojarzy się nam ze Świętami to niestety wiąże się także z niezwykle krótkimi dniami, którym oprócz śnieżnej, pięknej bieli towarzyszy często szarość i ciemność. Z tego powodu każdego z nas może dopaść nawet w tym czasie gorszy nastrój. Lekarstwem na taki stan rzeczy może być właśnie komedia z 2003 roku nakręcona przez Richarda Curtisa, której akcja rozgrywa się w Londynie w okresie poprzedzającym Święta Bożego Narodzenia. I choć samą fabułę w całości niesamowicie trudno streścić, biorąc pod uwagę fakt, iż łączy w sobie wątki, aż dziesięciu historii – to ich poznawanie stanowi przyjemność porównywalną do tej, która towarzyszy rozpakowywaniu świątecznych prezentów. Film w niezwykły sposób bawi, wzrusza i pozwala wprowadzić widza w bożonarodzeniowy klimat. W trakcie seansu mamy bowiem szansę przyjrzeć się niezwykle różnym barwom tytułowej miłości, którymi zostały pomalowane losy bohaterów filmu. Gwiazdy światowego kina, na czele z Emmą Thompson, Hugh Grantem, czy Liamem Neesonem pozwalają nam poczuć ciepło na sercu nawet w najchłodniejszy zimowy wieczór. Niewinna, pierwsza szkolna miłość widziana oczami dziecka, nieoczywiste uczucie ludzi z zupełnie różnych światów, żar namiętności przezwyciężający językowe bariery i schematy, emocje łączące ojczyma z pasierbem, brata z siostrą, czy też przyjaciół – to wszystko znajdziemy właśnie w dziele Curtisa. Nie wahajmy się zatem skosztować tej filmowej herbaty z imbirem szczególnie w grudniowym czasie.
Świąteczne marzenie
Tomek miał pięć lat, bujne rude włosy, buzie ozdobioną piegami, a także wielkie niebieskie oczy. Drewniane, wysokie schody stanowiły dla jego krótkich nóg niezwykłe wyzwanie, którego uwielbiał się podejmować ilekroć zaglądał do pewnego, starodawnego domu razem ze swoimi rodzicami. Wiedział bowiem, iż prowadzą one do masywnych, nieco odrapanych, lecz niepozbawionych uroku drzwi. To za nimi znajdował się bowiem pokoik ukochanej babci, która za każdym razem z wielką radością witała swego wnuczka z cudownym, gościnnym uśmiechem. Miała zwyczaj przesiadywać z herbatą i książką w przepięknym, wiklinowym bujanym fotelu.
Każdego roku Tomek przez okrągłe okienko, właśnie z tego pomieszczenia wypatrywał razem z babcią pierwszej wigilijnej gwiazdki, która jak mu tłumaczyła staruszka miała wskazywać Trzem Królom drogę do rodzącego się w Betlejem Jezusa. W powietrzu unosił się aromat pomarańczy, piernika i żywej choinki. W tle słychać było kolędy i głośne rozmowy członków rodziny. Płatki prószącego za okrągłym oknem śniegu lśniły jak świetliki lub płomienie świec. W momencie, gdy w końcu udawało się na niebie odszukać wigilijną gwiazdę, babcia kazała wypowiedzieć Tomkowi życzenie w sercu. Był to świąteczny zwyczaj, który powtarzali corocznie każdego bożonarodzeniowego wieczoru. Cały ten anturaż budził w chłopcu poczucie wyjątkowej magii.
Do czasu… To były pierwsze Święta bez Niej. W pokoiku w rogu stał pusty wiklinowy fotel, który spowiła warstwa grubego kurzu. Tomek spoglądając w jego stronę pomyślał, że marzenia jednak się nie spełniają. Chłopiec przestał patrzeć w wigilijne niebo na wiele długich lat.
Świąteczny harmider, w powietrzu unosił się zapach barszczu z uszkami, w tle wybrzmiewała kolęda „Dzisiaj w Betlejem”. Po drewnianych stopniach schodów niepostrzeżenie wbiegła dziewczynka o pięknych rudych warkoczach, która napotkała przed sobą duże nieco odrapane drzwi. Jej wielkie niebieskie oczy rozbłysły niczym księżyc, gdy po naciśnięciu klamki dostrzegła piękny bujany fotel. Po upływie dłuższej chwili do pokoiku zajrzał mężczyzna, który bez słowa przyglądał się dziewczynce beztrosko bujającej się na dobrze znanym wiklinowym meblu. To wtedy po raz pierwszy od lat, choć nie z babcią, a ze swoją rudowłosą córeczką Tomek postanowił spojrzeć przez okrągłe okno, by poszukać gwiazdy, która miała rozświetlić drogę wędrowcom. „Magia Świąt to czas spędzany z najbliższymi, a także tradycje, które przekazujemy dalej” – pomyślał mężczyzna, po czym kazał dziewczynce wypowiedzieć życzenie w sercu.
Wesołych Świąt
Historię tę wymyśliłem dawno temu, myśląc o własnej babci z którą co roku ubierałem choinkę, śpiewałem kolędy i wypatrywałem pierwszej gwiazdki. Wszystkim czytelnikom Konceptu życzę, aby nadchodzące Święta nie były pozbawione prawdziwej magii. I jeśli dojrzymy wokół nas osobę samotną – pójdźmy śladem Ludwiczka i pokażmy, że tradycja związana z przygotowaniem pustego miejsca dla wędrowca przy wigilijnym stole to nie tylko pusty slogan. Pozwólmy się wprowadzić w świąteczny klimat tak naprawdę – nie zamykając oczy na drugiego człowieka. Nie zapominajmy o radości wynikającej z dawania i spędzania wartościowego czasu z najbliższymi. Odłóżmy spory choć na moment. Tego sobie i Wam życzę.