poprzedni artykułnastępny artykuł

Postulaty i antypostulaty nie tylko dla nowej minister oświaty

Na początku grudnia Lena Kolarska-Bobińska została nowym ministrem nauki i szkolnictwa wyższego. Zapytaliśmy zarówno znajomych akademików, jak i studentów o to, co ich zdaniem powinno się zmienić w polskiej nauce, a także o to, co nie powinno się zmieniać absolutnie. Oto lista ich postulatów i antypostulatów. Redakcja „Konceptu” ze sporym zdziwieniem przyjęła fakt, że stopień rewolucyjności w przypadku polskiej Akademii nie okazał się odwrotnie proporcjonalny do wieku. O ile trzydziestoparoletni doktorzy domagają się szybkich zmian, to studenci często tęsknią za systemem edukacji sprzed dwóch dekad.

Naukowcy

1. Zlikwidować habilitację

Nasi rozmówcy, w większości młodzi doktorzy, zwracali uwagę, na to, że nowa minister powinna doprowadzić do likwidacji habilitacji i profesury belwederskiej. „Powinniśmy przyjąć model anglosaski, gdzie profesura jest stanowiskiem uczelnianym (być może nawet kadencyjnym), a nie stopniem naukowym. Taki system jest dużo prostszy i bardziej przejrzysty” – stwierdził jeden z naukowców i wykładowców akademickich. Jak zwrócił uwagę, habilitacja w polskich warunkach prowadzi do powstania zamkniętej korporacji zawodowej, która jest w stanie skutecznie blokować awans zawodowy młodych naukowców, stwarza sytuacje mobbingowe, ogranicza konkurencję w nauce. Jako rozwiązanie alternatywne, pojawiła się propozycja, by na uczelniach zmniejszyć minima kadrowe w zakresie liczby posiadanych pracowników z habilitacją/profesurą, tak aby stworzyć równe szanse konkurencji między młodszymi a starszymi naukowcami;

2. Lepiej określać wartość dorobku naukowego

Musimy poprawić błędy w zakresie określania wartości dorobku naukowego – mówili nasi rozmówcy. Jak podkreśla jeden z nich, sama reforma wprowadzona w tym zakresie przez minister Kudrycką jest jak najbardziej słuszna i potrzebna, ale część parametrów pozostawia duże pole do interpretacji, inne są nadmiernie biurokratyczne i wypaczają ocenę dorobku naukowego.

3. Zmienić system finansowania uczelni wyższych

Pojawiła się też propozycja, by wrócić do pomysłu zmian finansowania studiów wyższych (chodzi np. o bon oświatowy), żeby stworzyć równe szanse konkurencji między uczelniami prywatnymi i publicznymi. W ten sposób udałoby się obniżyć koszty studiów i promować jakość edukacji. Nauka na uczelniach prywatnych jest w istocie tańsza niż w publicznych, z tym, że tego nie widać, ponieważ nauka na uczelniach wyższych jest w całości finansowana z budżetu.

4. Ułatwić karierę młodym naukowcom

Zdaniem naszych rozmówców – ludzi przed czterdziestką, powinno się doprowadzić do szybszej wymiany pokoleń w nauce poprzez zmianę form zatrudnienia na uczelniach i w placówkach naukowych. Wprowadzenie stanowiska „profesora emerytowanego” umożliwiłoby starszym pracownikom dalsze funkcjonowanie w świecie naukowym, stwarzając zarazem możliwości awansu zawodowego młodszym.

5. Zmienić system grantowy, lepiej płacić za granty

Zmienić zasady przyznawania i rozliczania grantów. Wielu naukowców zniechęcają niskie wynagrodzenia, jakie mogą uzyskać, w stosunku do nakładu pracy związanego z przygotowaniem wniosku konkursowego, przeprowadzenia projektu i jego rozliczenia.

Antypostulaty:

1. Ukrócić biurokrację

Określenie „proces boloński” nie należy do najpopularniejszych wśród indagowanych przez „Koncept” akademików. Narzekają oni na rosnącą ilość druków i sytuację, w której w gruncie rzeczy więcej czasu muszą spędzać na opisywaniu swojej pracy niż na pracę. Ich zdaniem nie powinniśmy podążać nadmiernie za wytycznymi procesu bolońskiego, ponieważ prowadzi to do skrajnej biurokratyzacji nauki i zmiany procesu edukacyjnego w proces administracyjny.

2. Nie popadać w kompleksy i promować co nasze

Zdaniem naszych rozmówców nie powinniśmy popadać w kompleksy względem zachodniej nauki (uczelni, czasopism, itp.), lecz działać na rzecz podnoszenia poziomu krajowej nauki i jej szerszej popularyzacji w świecie.

3. Sprawiedliwie oceniać

Nie wszystkie zmiany wprowadzane w ostatnim czasie budziły zastrzeżenia naszych rozmówców. Podkreślali oni, by nie rezygnować z obranego kierunku zmian i reform w nauce, w szczególności w zakresie tak zwanej „parametryzacji placówek naukowych”, będącej dziś jednym najważniejszych kryteriów oceny. Równocześnie jednak pojawiały się wątpliwości związane z tym, że w raporcie przygotowanym przez Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych (KEJN) najlepiej wypadły te placówki naukowe, które postarały się do komitetu wprowadzić swoich przedstawicieli.

4. Nie ustępować innym resortom

Jak żartował jeden z naszych rozmówców, negocjacje o pieniądze dla szkolnictwa wyższego powinny przypominać słynny rozkaz nr 227 Stalina z czasów II wojny światowej: Ani kroku w tył! Chodzi o to, by nie ustępować o krok w negocjacjach budżetowych z innymi resortami. Minister nauki i szkolnictwa wyższego ma wyjątkowe prawo, by walczyć o pieniądze, bo dobrze zainwestowane, nigdzie indziej nie zwracają się tak dobrze jak w nauce. Z drugiej strony, budżet łatwo przegrać z bardziej „medialnymi” resortami jak sport czy infrastruktura.

Studenci:

  1. Chcemy mieć możliwość wpływu na plan studiów

Studentka Uniwersytetu Warszawskiego: “Dobrze by było mieć możliwość ingerencji w plan studiów. Niektóre przedmioty są śmiertelnie nudne i niezwiązane z tematem studiów, inne trwają cały rok, chociaż materiału jest na jedno półrocze”. Zdaniem naszych rozmówców plany i tematyka zajęć zbyt wolno zmieniają się w stosunku do potrzeb. Student dziennikarstwa, także na UW, zwracał uwagę, że programy często ułożone są raczej pod specjalizacje profesorów niż rzeczywiste potrzeby studentów.

2. Więcej lektoratów – lepsza jakość nauczania języków

Ech, aż się łza w oku kreci, któreż pokolenie nie miało takiego postulatu. Pytani przez „Koncept” studenci uważali, że bez względu na kierunek powinno uczyć się przynajmniej dwóch języków, czemu powinien towarzyszyć wyższy poziom lektoratów. Pytani przez nas studenci UW i UKSW określili poziom nauczania języków na ich uczelniach jako nie najlepszy.

  1. Więcej praktyki, mniej bezsensownej teorii

Kolejny postulat historyczny. Tu akurat przewagę mają często lepsze prywatne uczelnie. Studentka dziennikarstwa: “Tylko ci, którzy piszą gdzieś i działają w redakcjach, faktycznie coś potrafią. Trudno się potem dziwić, że „produkujemy bezrobotnych””. Studenci postulują też, by wprowadzić obowiązkowe staże. Oczywiście najlepiej, żeby uczelnie pośredniczyły w załatwianiu płatnych staży. Za tym idzie kolejny postulat.

4. Niech uczelnie zajmą się pośrednictwem pracy

W dobie gigantycznego bezrobocia wśród młodych ludzi, szkolnictwo wyższe powinno bardzo dynamicznie reagować na potrzeby rynku. Studentom marzą się uczelnie bardziej związane z biznesem, takie, na których wykładają nie tylko siwowłosi profesorowie, ale i menadżerowie wyłapujący młode talenty.

5. Kultura i jakość obsługi na państwowych uczelniach

Co ciekawe na to narzekają także choćby stypendyści z Ukrainy. Kolejki, brak szacunku i organizacji pracy na państwowych uczelniach. – Panie w dziekanacie? Tylko niektóre są miłe, reszta warczy, że przeszkadza im się w piciu kawy. Im większy wydział, tym gorzej – stwierdza studentka UW. Nic dodać, nic ująć. Pod tym względem zdecydowanie lepiej wypadają uczelnie prywatne i katolickie.

6. Precz z testami i ryciem dat!

Jeden z naszych „konceptowych” autorów: “Precz z promowaniem nauki „na pamięć”. Historia to nie daty ważnych wydarzeń (mam smartfona, mogę je sprawdzić w 2 sekundy!), a rozumienie procesów dziejowych, współzależności pomiędzy wydarzeniami. Biologia to nie zdolność wymienienia nazw wszystkich elementów układu szkieletowego czy enzymów obecnych w organizmie. A już na pewno chemią nie można nazwać 5 lat edukacji opartej na wzorach, pozbawionej doświadczeń”.

Paradoks polega na tym, że na dzisiejszych uczelniach bezrefleksyjne „pamięciówki”, będące reliktem przeszłości spotykają się z nowomodą na „testy”, gdzie premiowana jest raczej techniczna zdolność zmagania się z ankietą niż rzeczywiste wiedza i dociekliwość.

7. Nie małpujmy bezrefleksyjnie Zachodu

Oddajmy tu głos świeżo upieczonemu absolwentowi: “Tak, prezentacje przygotowywane przez uczniów, dyskusje – w teorii wyglądają ciekawie. Ale po latach edukacji, polski student nie potrafi sam myśleć i nie zmienimy tego każąc mu tworzyć grupy dyskusyjne. W praktyce na żadnych zajęciach, w których brałem udział prezentacje studentów nie były niczym więcej jak kopiuj/wklej z internetu, a potem weź przeczytaj. Praca w grupach to głównie czas na nicnierobienie, z nadzieją, że nas nie zapytają. Najpierw wprowadźmy nowoczesne rozwiązania pobudzające myślenie we wczesnych etapach edukacji, a gdy pokolenie tak przygotowane pójdzie na studia, dajmy im nowości. Zaczynając reformy od studentów, zaczynamy Wigilię od pasterki”.

Antypostulaty:

1. Nie zmniejszać ilości wymian zagranicznych

Jeszcze kilkanaście lat temu były dobrem dostępnym dla bardzo nielicznych, dziś jest ich coraz więcej, a możliwości wyjeżdżania i studiowania na zagranicznych uczelniach niepomiernie wzrosły. Studentka UW: „To świetna sprawa, kiedy spotykają się w jednym miejscu ludzie z całego świata, kiedy można wyjechać i poznać inne kultury”.

2. Nie ingerować w nieobowiązkowe wykłady

Studenci chcą mieć nadal możliwość wyboru i konstruowania własnego pakietu edukacyjnego. Duża liczba nieobowiązkowych wykładów wymusza większą konkurencję na nauczycielach. Jeden ze studentów: “Wolałbym, żeby wykładowcy nie próbowali w to ingerować, zwłaszcza, że na wielu wykładach tematem głównym są anegdoty z życia profesora, co jednak nie wszystkich interesuje”.

3. Niech dalej przede wszystkim doktorzy prowadzą ćwiczenia

Studentka UW: „Doktorzy są młodzi, ambitni i im się chce. I często da się z nimi dogadać. Powyższe nie zawsze odnosi się do doktorantów, którzy sami już coś zdobyli, a innym nie pozwalają…”. Za tym postulatem oczywiście kryje się i to, że część z naszych rozmówców w przyszłości, jak najszybciej, chciałaby dołączyć do grona doktorów. Niestety wcześniej czeka ich mordercza walka z kolegami o studia doktoranckie.

4. Nie ruszać zniżek na transport publiczny

Tłumaczyć postulatu chyba nie trzeba. W dzisiejszej sytuacji ekonomicznej rodzi się ryzyko, że rząd w pewnym momencie wpadnie na pomysł, by trochę mniej ulżyć studentom. Uwzględniając sytuację na rynku pracy, byłoby to ze wszech miar szkodliwe.

redakcja

fot. Lena Kolarska-Bobińska

Artykuły z tej samej kategorii

Czy szkoła rzeczywiście wychowuje?

Czy obecny system edukacji naprawdę spełnia swoje zadanie? 🤔Zobacz, jakie wyzwania stoją przed dzisiejszymi szkołami i dlaczego warto zadbać...

Ile nóg ma pantofelek?

Jak uczynić naukę bardziej atrakcyjną i skuteczną, pozbywając się schematycznego podejścia do edukacji? Jak wydobyć z uczniów potencjał i...

Jaka będzie przyszłość szkolnictwa

Jak będzie wyglądać przyszłość szkolnictwa? Jak poradzić sobie z nadmiernym stresem, przeładowaniem materiałem oraz brakiem indywidualnego podejścia w szkolnictwie...