Z nogą na gazie
Tragedia na autostradzie A1 to tylko wierzchołek góry lodowej. Felieton Wiktora Świetlika, który analizuje kondycję ludzkiej natury i pokazuje,...
Jeden z portali społecznościowych przypomniał mi post, który dodałem kilka lat temu po wizycie w pewnym wałbrzyskim szpitalu.
I choć mogłoby się wydawać, że w opisanej niegdyś historii nie było z pozoru niczego wyjątkowego to w rzeczywistości jej wartość należy upatrywać w pewnej niezwykłej osobie, która stanowiła główną inspirację do tego, żeby uwiecznić wspomnienie ze spotkania z nią przy pomocy klawiatury komputera. Aby nie trzymać dłużej szanownych czytelników w niepewności – pozwolę sobie zacytować wpis, który tak samo wcześniej jak i dziś zaowocował przypływem wielu przemyśleń.
Wałbrzych, luty 2019
“Z każdym kolejnym dniem uświadamiam sobie, że mam ogromny dar do poznawania niesamowitych kobiet. Sytuacja miała miejsce dzisiejszego popołudnia. Dostrzegłem ją niemal natychmiast – piękną, dostojną wpatrującą się we mnie ślicznotkę o oczach głębokich jak oceaniczne rafy. Jej uśmiech raził mnie niczym blask wschodzącego słońca. Zaczęliśmy przemiłą wymianę uprzejmości, która przerodziła się w cudowny dialog. Nagle akcja nabrała nieoczekiwanego rozpędu – owa piękna kobieta chwyciła mą dłoń i wypowiedziała pewne magiczne słowa, które do dziś wybrzmiewają w mej głowie niczym genialne dźwięki skomponowane przez wirtuoza Johna Coltrane’a… – oddałabym wszystkie pieniądze za takiego chłopaka jak Ty! – odrzekła Pani Bronisława, która skończyła 103 urodziny. Komplement wypowiedziany z ust tej niesamowitej kobiety wymalował z kolei na mojej twarzy uśmiech, który rozjaśnił nieco mroczny klimat internistycznej sali szpitala w której miałem okazję Ją spotkać.
PS: Gdy powiedziałem zupełnie szczerze, że nie dałbym Pani Broni więcej niż 70 lat to znów wykorzystała tę swoją broń ukrytą w oczach i spojrzała na mnie w taki sposób, że aż zrobiło mi się nieco głupio… Starsi ludzie potrafią być absolutnie wyjątkowi i ich pogodny duch powinien być inspiracją dla Nas!”
Azjatycki szacunek
Do dziś mam przed oczami uśmiech staruszki, którą dane było mi poznać w tamtym miejscu. To z jaką wdzięcznością i radością wspominała minione lata do dziś wywołuje we mnie poczucie podziwu i ciepła w sercu. Można było wyczuć radość czerpaną z każdej chwili oraz sentyment do czasów, które wypełniały jej życie. To doświadczenie otworzyło mi oczy na wiele spraw związanych z osobami starszymi. Jakiś czas później miałem przyjemność wymienić myśli na ten temat z przyjacielem pochodzącym z Chin. Kolega podkreślił, że w ich kraju ludzi starszych traktuje się z ogromnym szacunkiem. W jego rodzinie dziadkowie zajmują honorowe miejsce. Ceni się ich wiedzę, poglądy oraz spojrzenie na bieżące sprawy. Jak tłumaczył mi znajomy jest to spowodowane świadomością – lecz także przekonaniem – iż za każdą zmarszczką zdobiącą twarze emerytów kryje się bezcenne doświadczenie zdobyte w ciągu całego życia. Z tego powodu należy się im szacunek, a także możliwość wysłuchania i wypowiedzenia się. Zadałem sobie wtedy w duchu pytanie ile razy, nawet podświadomie lekceważymy zdanie starszych ludzi? O czym powinniśmy pamiętać spotykając na swojej drodze emerytów? Dlaczego pracownicy socjalni odgrywają dla życia wielu z nich bardzo ważną rolę? Refleksją na ten temat podzieliła się Dominika Skrzypczak, która wcześniej pracowała w Dziale Usług Opiekuńczych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, zaś dziś jest pracownikiem socjalnym w szpitalu onkologicznym –
Spotykając starsze osoby na pewno nie powinniśmy zapominać o szacunku do nich. Mam wrażenie, że często się zdarza sytuacja, w której seniorzy są lekceważeni, nie ma się dla nich cierpliwości. Pracując w MOPS spotkałam na swojej drodze setki starszych samotnych osób czy małżeństw. Często byli oni pozostawieni wraz ze swoimi chorobami, problemami, zdani na pomoc wyłącznie obcych ludzi. Takie osoby dotyka okrutna samotność i uczucie beznadziei. Wtedy okazuje się, że wybawieniem w takich sytuacjach jest pracownik socjalny, opiekunka, czy sąsiedzi. Oni są spragnieni rozmowy, obecności drugiego człowieka. Kiedy jeszcze pracowałam jako terenowy pracownik socjalny w MOPS pamiętam, że czasami czekali już z filiżanką herbaty i ciasteczkiem na talerzu, żeby tylko zatrzymać mnie na chwilę dłużej. Dlatego nie zapominajmy o tym, że mimo swojego podeszłego wieku, to dalej ludzie, którzy chcą czuć się dla kogoś ważni i mieć tę świadomość, że mają obok kogoś na kim mogą polegać. To również dalej ludzie pełni pasji, zainteresowań, talentów, którzy chcą uczestniczyć w życiu kulturalnym społeczności.
Czy jednak w odpowiedni sposób nasze społeczeństwo dba o emerytów? Co możemy coś poprawić w tym zakresie?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Wydaje mi się, że na pewno częściej zapomina się o tych samotnych i schorowanych osobach starszych. Więcej natomiast uwagi poświęca się tym, którzy są jeszcze pełni wigoru i mają siły i chęci do różnego rodzaju aktywności. Działają programy, dzięki którym powstają nowe dzienne domy pomocy czy kluby seniora. Seniorzy mogą korzystać także z tańszych biletów podczas przejazdów pociągami. Co natomiast z tymi schorowanymi seniorami, którzy często nie mają nawet możliwości wyjść z domu, ze względu na swój stan zdrowia czy bariery architektoniczne? W starszych budynkach mieszkalnych często nie ma wind, a schody to ogromna przeszkoda. Jest to niekiedy bariera nie do przebicia, co powoduje, że osoba starsza staje się więźniem we własnym domu. Zdarza się, że schorowana osoba wymaga pomocy przy higienie i pielęgnacji, w czym wolontariusze czy asystenci osób niepełnosprawnych nie pomagają. Wtedy osoba taka jeśli nie posiada żadnej rodziny skazana jest tylko i wyłącznie na opiekunkę, a MOPS nie zawsze jest w stanie w pełni zapewnić wystarczającej pomocy. Z kolei prywatna opieka bywa droga, zaś emerytury w naszym kraju raczej nie są wysokie, a czasy, w których obecnie żyjemy – drogie. Dlatego moim zdaniem społeczeństwo powinno przede wszystkim skupić się na znalezieniu rozwiązań, które mogłyby poprawić sytuację seniorów znajdujących się właśnie w takich trudnych sytuacjach życiowych.
Ostatni świadkowie
Warto pamiętać, także o fakcie, że czas w którym żyjemy daje nam ostatnią szansę do tego by móc porozmawiać ze świadkami wojennych wydarzeń. Są to osoby, które naturalnie mają prawo pamiętać tragiczne wydarzenia jedynie widziane oczami dziecka lub z perspektywy ludzi naprawdę młodych. Z tego powodu dostrzegłem , że relacje te są z reguły niezwykle emocjonalne i wpływające na wyobraźnię. Na warszawskim Bródnie sam poznałem Panią, która urodziła się jeszcze w przedwojennej stolicy. W trakcie jednej z rozmów zaczęła opowiadać mi o swoim dzieciństwie, czasach okupacji niemieckiej i przemyśleniach związanych ze stanem ducha dzisiejszej młodzieży. Moją szczególną uwagę zwróciło to co powiedziała właśnie o młodych ludziach. Podkreśliła, że gdy rozmawia ze swoimi wnukami i słyszy ich narzekanie dotyczące tego jak jest im obecnie ciężko funkcjonować to stara się w takich momentach uświadamiać im do ilu rzeczy mamy dziś niezwykle łatwy dostęp. Jak sama mi powiedziała w czasie powojennej odbudowy Warszawy – wspólny wyjazd z mamą do centrum miasta w poszukiwaniu czegoś co nadawałoby się na obiad wiązał się z długim wyczekiwaniem, trudem i niemal całodniową, najczęściej weekendową przeprawą na drugą stronę Wisły. Dziś mamy wszystko niemal na wyciągnięcie ręki. Przypomina o tym także Dominika Skrzypczak –
Myślę, że wszystkie przeżycia czynią ich wyjątkowymi. Przeżycia i doświadczenia wielu lat. Mają za sobą kawał historii. Byli świadkami wielu historycznych wydarzeń, o których my, młodzi ludzie możemy jedynie przeczytać w książkach, obejrzeć ich rekonstrukcję w filmach dokumentalnych czy posłuchać o nich właśnie w ramach opowieści starszyzny. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego co przeszli, jak trudne bywały minione czasy. A oni mimo tego wszystkiego, dalej trwają. Czasami mają się, mimo swojego podeszłego wieku, naprawdę dobrze i to budzi ogromny respekt. Nie poddali się. To bardzo wytrwali ludzie. Na pewno wyjątkowymi czyni ich też to, jak wiele życiowej wiedzy zdobyli w ciągu całego swojego życia i to ile noszą jej w sobie. Często przekazują ją dalej, swoim wnukom i dzieciom. To bardzo cenne.
Mnie naprawdę bardzo wiele nauczyła moja babcia. Będąc nauczycielką z zawodu, lecz także przewodniczką turystyczną – zaszczepiła we mnie pasję do pieszych wędrówek i podróży. Jej symboliczna data urodzin – 1 września 1939 roku – siłą rzeczy stanowiła temat wielu rozmów na temat wojennego czasu. Do dziś jej opowieści związane z młodością stanowią dla mnie bezcenne świadectwo i element rozważań. I choć niestety nie ma Jej już wśród Nas to wspomnienie o Niej zawsze będzie obecne w moim sercu i pamięci. Starsi ludzie naprawdę zasługują na wysłuchanie. Pamiętajmy, że mamy na to ograniczony czas. Dlatego doceńmy ich obecność już teraz.