“Byłem, można powiedzieć, takim omnibusem”
Legenda polskiej piłki nożnej - trener Jacek Gmoch opowiada o swojej historii. Co zakończyło jego karierę piłkarską? Jak stał...
Stuprocentowa koncentracja i niesamowita motywacja. O Robercie Celińskim, człowieku mierzącym się z tym morderczym wyzwaniem, opowiada film „Chasing the breath”.
Mając brata maratończyka, nie raz mogłam obserwować jak trudne są przygotowania do tego rodzaju zawodów, jak wymagające są codzienne treningi i jak nadludzki wysiłek należy włożyć w każdy kilometr takiego biegu. Mogłoby się wydawać, że jest to jedna z najtrudniejszych dyscyplin świata. Jednak czy najtrudniejsza? Gdy słyszy się o Tenzing Hillary Everest Marathon to odpowiedź nasuwa się sama. Te zawody dosłownie i w przenośni zapierają dech w piersiach.
ZAPALONY BIEGACZ W OBIEKTYWIE KAMERY
Robert Celiński to typ człowieka, który coraz trudniej spotkać. Dla pochodzącego z Trzebieszowa, niewielkiej wsi w powiecie łukowskim, biegacza nie ma bowiem żadnych ograniczeń. Wszystko uważa za możliwe do zrealizowania. Można go nazwać sportowym wariatem w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. W wieku 44 lat postawił sobie za cel wygrać nepalski maraton.
Podczas ostatniego pobytu w Nepalu w maju 2015 roku towarzyszył mu Adrian Dmoch. Wspólnie postanowili spełnić jedno z licznych marzeń Roberta – nakręcić film dokumentalny. Niesamowite ujęcia i świetna muzyka pozwalają widzowi przeżyć podróż na najwyższą górę świata i obserwować krok po kroku mentalne i fizyczne przygotowania Roberta do startu w biegu odbywającym się na wysokości ponad 5 tys. m n.p.m.
BIEG PONAD GRANICĄ LUDZKIEJ WYOBRAŹNI
By bezpośrednio przygotować się do startu, Celiński spędza minimum trzy tygodnie na wysokości ponad 3 tys. metrów, codziennie biegając po skalistych górach. Aklimatyzacja jest procesem bardzo wymagającym. Przykładowo, na trasie zawartość tlenu w powietrzu wynosi o 50% mniej niż na obszarach nizinnych. Bardzo trudno przyzwyczaić się do tak ekstremalnych realiów. W himalajskim biegu udział bierze około dwustu zawodników, wśród których znakomitą większość stanowią Szerpowie, doskonale przystosowani do tamtejszych warunków. W pierwszej dwudziestce zeszłorocznej edycji znalazło się jedynie trzech zagranicznych śmiałków. Konkurowanie z miejscowymi jest więc nie lada wyzwaniem.
Maraton spokojnie można nazwać męczarnią. Ponad 42 kilometry ciągłego biegu po skałach i ogromne trudności w złapaniu oddechu… Baza, z której wyruszają odważni biegacze znajduje się na wysokości 5,264 tys. m n.p.m. i prowadzi do Namcze Bazar (3,444 tys. m n.p.m.), ale wbrew pozorom zawodnicy nie biegną tylko w dół. Po drodze czekają na nich liczne wzniesienia i zakręty. Muszą także omijać przeszkody w postaci dołków czy wyboistych skał, by nie nabawić się kontuzji. Ze względu na tak skomplikowane warunki najlepszy zawodnik 2016 roku na mecie znalazł się 4 godziny i 10 sekund po starcie (dla porównania, najszybsi zawodnicy maratonu w Polsce osiągają czas ok. 2 godzin i 10 minut). Celiński miał do niego mniej niż 24 minuty straty.
Gdy słyszy się o Tenzing Hillary Everest Marathon to odpowiedź nasuwa się sama. Te zawody dosłownie i w przenośni zapierają dech w piersiach.
PRAWDZIWY WOJOWNIK
Polak startował w Himalajach już kilka razy. Z każdym rokiem jego rezultat się poprawia. W maju zajął piąte miejsce i dotarł na metę jako pierwszy z cudzoziemców. To trzeci wyścig z rzędu, w którym Celiński okazał się najlepszym zagranicznym zawodnikiem. Mimo tak rewelacyjnych wyników Robert nadal nie czuje pełnej satysfakcji. Jego celem jest wygranie himalajskiego maratonu… „Chasing the breath” to produkcja, którą warto obejrzeć i która niewątpliwie będzie ciekawa nawet dla osób niekoniecznie interesujących się sportem. To po prostu inspirujące, jak wiele można poświęcić dla swojej pasji i jak niestrudzenie da się walczyć o to, by spełniać nawet najbardziej szalone marzenia. Film wkrótce będzie dostępny w wybranych kinach.
A tej wiosny wszyscy trzymajmy kciuki za Roberta. Dopingujmy go w trakcie zawodów tak mocno, by potem móc cieszyć się z jego wygranej w tym wyjątkowym biegu i naszego udziału w jego zwycięstwie.