O nocach sierpniowych
Sierpniowe refleksje i emocje wokół rocznicy Powstania Warszawskiego. Czy powinniśmy zostawić dyskusje o jego sensie historykom, czy nauczyć się...
Gdy 28 czerwca 1914 roku w prowincjonalnej Bośni wstawało słońce, nikt nie spodziewał się, że będzie to ostatni spokojny poranek na wiele, wiele lat. Tego dnia w Sarajewie dokonano zamachu na Arcyksięciu Franciszku Ferdynandzie i jego żonie, Zofii von Chotek. Oddano strzały, który rozpoczęły symfonię nadciągającej Wielkiej Wojny.
Długie przygotowanie
Zamach był najprawdopodobniej planowany od około wiosny 1914 roku – wówczas ogłoszono publicznie datę przyjazdu książęcej pary do stolicy Bośni i Hercegowiny. Planowała go serbska organizacja zwana „Zjednoczenie lub śmierć” lub „Czarna ręka”. Przyszli zamachowcy byli specjalnie przygotowywani do sfinalizowania planu. Wybranymi do jego przeprowadzenia byli: Gavrilo Princip, Trifko Grabez oraz Nedeljko Cabrinović. Do Sarajewa dotarli wraz z początkiem lipca, najprawdopodobniej aby zapoznać się z terenem i oczekiwać na poznanie trasy, którą pokonać miał pojazd przyszłych ofiar.
Dzień sądu
W dniu przybycia wyjątkowych gości do Sarajewa spiskowcy obstawili 300 metrów z czterokilometrowej trasy łączącej dworzec kolejowy i ratusz miasta.
O godzinie 9:00 arcyksiążęca para wzięła udział we Mszy Świętej w hotelu „Bosna” w Ilidzy, która znajdowała się niedaleko stolicy. Po nabożeństwie udali się koleją w dalszą drogę. Trasę w Sarajewie pokonywali w limuzynie kierowanej przez Leopolda Lojka, w dodatkowym towarzystwie szefa straży przybocznej Franza von Harracha i gubernatora wojskowego Bośni i Hercegowiny – Oskara Potioreka.
Niektórzy z zamachowców zrezygnowali z podjęcia prób zabójstwa – nie wiedzieli bowiem w którym samochodzie znajduje się ich cel (samochód pary książęcej miał eskortę sześciu innych), nie chcieli ranić dodatkowych osób lub po prostu z obawy przed reperkusjami zrezygnowali z akcji. Pierwszą próbę podjął jednak Nedeljko Cabrinović – w kierunku aut rzucił ręczny granat, który odbijając się od dachu samochodu arcyksięcia uderzył w samochód jadący za nim, raniąc pasażerów i okolicznych zgromadzonych.
Nie doznając żadnych obrażeń, para książęca dotarła szczęśliwie do ratusza. Stamtąd zamierzali udać się do ofiar wypadku. Książęca ochrona postanowiła z obawy o życie pary zmienić trasę podróży, jednak o fakcie tym nie wiedział kierowca pojazdu. Zmiana polegać miała na skręcie w prawo w okolicy Mostu Łacińskiego, ale niedoinformowany Lojka pojechał prosto. Ochrona wymusiła na szoferze zawrócenie, co okazało się wysoce niefortunną decyzją. Wykorzystując zamieszanie Gavrilo Princip oddał dwa celne strzały, które zraniły księżną Zofię w podbrzusze, a arcyksięcia Ferdynanda w tchawicę i tętnice szyjną. Para zginęła na miejscu. Zabójca próbował się zastrzelić, a po niepowodzeniu tego planu otruć cyjankiem, został jednak ujęty przez policję, która udaremniła też dokonanie na nim samosądu przez tłum.
Iskra na beczkę prochu
Jest nadużyciem mówić, że bez Sarajewa nie byłoby I wojny światowej – fundament pod jej wybuch budowano już od wielu wielu lat.
Po zamachu Austria wystosowała wobec Serbii upokarzające ultimatum. Odrzucenie go przez króla Piotra było oczywiste, więc wojska austriackie przystąpiły do działań wojennych. Serbia nie była jednak osamotniona – w interesie państwa carów było posiadanie wpływu na to małe państwo słowiańskie, więc na decyzję domu Habsburskiego Rosja zareagowała wypowiedzeniem wojny Austrii. Kolejne deklaracje posypały się w następnych tygodniach, a Europa zapłonęła pożogą, która strawiła stary świat. Rozpoczęła się wojna, która miała zakończyć wszelkie wojny.