Stracone nadzieje
Dlaczego powstanie listopadowe pozostawiło tak silny ślad w historii Polski? Opowieść o buncie, walce z nadużyciami i upadku, który...
To były chyba najsmutniejsze Święta Bożego Narodzenia w warszawskiej historii. Pierwsze w okupowanej przez Niemców stolicy. Puste miejsce przy stołach w wielu domach nie było jedynie hołdem dla tradycji, a czekało na tych, których faktycznie zabrakło – przebywających w oflagach, stalagach i aresztach. Święta zakończyły się tragicznym akordem, stanowiącym przedsmak tego, co miało stać się tragiczną warszawską codziennością najbliższych kilku lat.
Na początek gwiazdkowy prezent: 24 grudnia 1939 roku weszło w życie rozporządzenie, pokazujące Polakom w dobitny, symboliczny sposób, jakie miejsce przewidziano dla nich w realiach Generalnego Gubernatorstwa. Przednia część wagonów tramwajowych została przeznaczona „wyłącznie dla przejazdu wojskowych niemieckich i obywateli Rzeszy”. Z czasem pojawiły się również specjalne linie tramwajowe tylko dla Niemców.
Obowiązująca przez całą okupację godzina policyjna uniemożliwiła organizowanie pasterek w warszawskich świątyniach. Nabożeństwa odbyły się w mroźny poniedziałkowy poranek 25 grudnia. Skromną, choć legalną atrakcją kulturalną pierwszego dnia tamtych świąt był poranek kameralny z udziałem m.in. Marii i Kazimierza Wiłkomirskich w niezwykle modnej przed wojną kawiarni SIM w pawilonie przy Królewskiej – tu, gdzie teraz stoi hotel Victoria.
W drugi dzień Bożego Narodzenia, w podwarszawskim wówczas Wawrze dwójka kryminalistów wtargnęła do zamkniętej z powodu świąt restauracji Antoniego Bartoszka, zażądała jedzenia i picia. Gospodarz przez posłańca powiadomił posterunek polskiej policji, funkcjonariusze ściągnęli na pomoc żołnierzy niemieckich. Wywiązała się strzelanina, w wyniku której dwaj Niemcy zginęli. Wehrmacht raportował, że sprawa była czysto kryminalna, a ludność zaoferowała pomoc w ujęciu przestępców. Niemieckie władze policyjne postanowiły jednak odpowiedzieć krwawymi represjami: rozstrzelano ponad stu mężczyzn, w tym ludzi, którzy nie byli mieszkańcami Wawra, a przyjechali odwiedzić rodziny i bliskich. Koniec roku nie pozostawił złudzeń, jak będą wyglądać niemieckie rządy w okupowanej Warszawie.
Dom, w którym rozegrały się tragiczne wydarzenia, stoi do dziś. Sprawiedliwość dopadła dowodzącego akcją oficera Ordnungspolizei Maxa Daume, który po wojnie stanął przed Najwyższym Trybunałem Narodowym, został skazany na śmierć i powieszony.