poprzedni artykułnastępny artykuł

Oko w oko z rekruterem

Agnieszka Niewińska


Rozmowy o pracę się zmieniają, pojawiają się nowe pytania i dlatego nie warto poprzestawać na wykuciu na blachę odpowiedzi na te sztampowe, które znajdziemy w Internecie.

 

Stres, drżące ręce, konsternacja, gdy słyszymy pytanie, którego zupełnie się nie spodziewaliśmy. Zna to każdy, kto szukając pierwszej poważnej pracy, stawił się na rozmowę z rekruterem. ­­– Na początku jest to bardzo trudne, ale po drugiej, trzeciej czy kolejnej rozmowie człowiek zaczyna się czuć swobodniej ­– mówi Alicja, absolwentka zarządzania na SGH, która zaraz po studiach zaczęła szukać pracy i zdobyła w tym już spore doświadczenie. – Zanim znalazłam pracę byłam na bardzo wielu rozmowach. Mam ich za sobą 20, może nawet 30 – mówi. I dodaje, że choć w Internecie są setki stron o tym, jak odpowiadać na dziesiątki powtarzających się na nich pytań, to takie przygotowanie nie wystarczy.

Pytania pułapki

 

Schemat rozmowy zazwyczaj jest ten sam. ­– Moje najczęściej zaczynały się od sprawdzenia poziomu znajomości języka angielskiego, trzeba było po prostu opowiedzieć coś po angielsku, taka luźna rozmowa ­– wspomina Alicja. Potem pada zazwyczaj kilka pytań dotyczących kandydata, jego doświadczenia zawodowego, cech, oczekiwań. ­Internauci pasjami wyliczają też pytania pułapki, z którymi się zetknęli: o stosunek do związków zawodowych, palenie papierosów lub jakim zwierzęciem zostałby kandydat, gdyby mógł. Jednak to i tak nic w porównaniu z zestawieniem jakie robi amerykański serwis Glassdoor, który tworzy listę najdziwniejszych pytań z rozmów o pracę. Znalazły się na niej następujące: o czym myślisz, gdy jesteś sam w samochodzie, ile krów jest w Kanadzie, gdybyś miał się pozbyć jednego stanu w USA, to który by to był i dlaczego.

 

– Mnie tak dziwne pytania się nie zdarzyły, choć zauważyłam, że w ich zadawaniu pojawiają się różne trendy ­– mówi Alicja. Tłumaczy, że podchodząc kilka razy do szukania pracy, zwróciła uwagę, że zmieniają się rodzaje zadawanych pytań. ­– Bardzo często rekruterzy pytają o to, gdzie kandydat się widzi za pięć lat, jakie ma zalety i wady. O ile z pierwszymi jest łatwo, o tyle przy wadach człowiek kombinuje, bo przecież nie chce się pokazać w złym świetle. Internet oczywiście radzi, jak z tego wybrnąć. Mimo panujących trendów, nagle w kilku firmach w zbliżonym czasie padły nieco inne pytania. Na przykład proszono mnie o wskazanie największego sukcesu i największej porażki w pracy. Nie chodziło o ogólne stwierdzenie, tylko podanie bardzo konkretnej sytuacji. Nie zetknęłam się z tym na internetowych forach, więc uznałam, że najwłaściwsze jest powiedzenie prawdy, bo być może chodzi o sprawdzenie prawdomówności kandydata – mówi absolwentka SGH. ­

 

Alicja zaznacza, że istnieją również niezmienne elementy rozmów. ­­– Z każdej wychodzi się zadowolonym, ma się przekonanie, że poszło dobrze. Rekruterzy stwarzają taką atmosferę, że ma się wrażenie bycia najlepszym kandydatem. Potem tylko człowiek się dziwi, że nikt nie dzwoni, choć obiecują, że dadzą odpowiedź, nawet jeśli będzie negatywna. Nie można się tym jednak zrażać, tak po prostu jest. 

 

Wada jak zaleta

 

Aleksandra Wesołowska z Praca.pl przyznaje, że rozmowy kwalifikacyjne się zmieniają. ­ – Trudno, by rekruterzy przez lata zadawali te same pytania ­– zwraca uwagę. ­– Obserwujemy, że ostatnio odchodzi się od pytań sztampowych, różnego rodzaju testów psychologicznych i na inteligencję. Kandydaci są za to częściej sprawdzani pod względem tego, co konkretnie potrafią, w czym są dobrzy, jak mogliby się przydać firmie. W takiej rozmowie przechodzi się od ogółu do szczegółu ­– mówi Wesołowska.  Dodaje, że nie zawsze zadawane pytanie musi być podchwytliwe. – Jeśli jesteśmy pytani o to, czy bierzemy udział w innych procesach rekrutacyjnych, to często dlatego, że pracodawca jest nami zainteresowany i chce ocenić swoje szanse.

 

Wesołowska przestrzega przed recytowaniem odpowiedzi polecanych w Internecie. ­– To już klasyka, kiedy kandydat pytany o wadę przedstawia ją tak, by jednak pokazać zaletę ­– dodaje. Radzi by przed rozmową kwalifikacyjną dokładnie zastanowić się nad karierą zawodową na jakiej nam zależy. – Warto posiłkować się Internetem i sięgać do serwisów poświęconych pracy, ale podstawą jest zdroworozsądkowe podejście do naszych sukcesów, zalet i wad. Trzeba wiedzieć, dlaczego oferta pracy, na którą odpowiedzieliśmy jest odpowiednia dla nas, dlaczego jesteśmy właściwym kandydatem dla danej firmy. Kiedy będziemy mieli to poukładane w głowie, trudno będzie rekruterowi zaskoczyć nas inaczej zadanym pytaniem ­– podsumowuje Aleksandra Wesołowska.

 

Artykuły z tej samej kategorii

Pokolenie płatków śniegu na rynku pracy

Każde pokolenie ma własny czas i taki niewątpliwie nadchodzi dla generacji Z, czyli osób urodzonych pod koniec lat 90. poprzedniego wieku i po 2000...

Jak pandemia zmieniła rynek pracy?

Do wielu zmian i przewartościowań na rynku pracy przyczyniła się pandemia koronawirusa. Sporo branż przeszło znaczne transformacje, niektóre dostrzegły rozwój, a jeszcze inne...

Masz już parę lat, czujesz, w co się gra. Pokolenie Z na rynku pracy

Następnym pokoleniem młodych Polaków, który właśnie wchodzi na rynek pracy, to osoby urodzone między 1998 a 2010 rokiem. To pokolenie charakteryzuje się bardzo wysoką...