Nierówna równość
Odkryj niewygodne prawdy o Wielkiej Rewolucji Francuskiej w nowym artykule Katarzyny Kotowskiej. Czy wiesz, jakie role odgrywały kobiety w...
Co roku wraz z końcem lipca trwają intensywne przygotowania na rzecz upamiętnienia kolejnej rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Dzień rocznicy nie wiąże się jednak z merytoryczną refleksją nad upamiętnionym wydarzeniem, nie jest też zbliżeniem myśli do poległych i zamordowanych w trakcie 63 dni walk, stanowi za to ideologiczną przepychanką na temat „warto było czy nie warto”, którą wciąż nakręcają media.
Historyk pod kocem
Od wielu lat w takie dni jak pierwszy sierpnia unikam social-mediów. Jeżeli mogę, zamykam się w swoim kokonie bezpieczeństwa z monografiami czy wspomnieniami świadków wydarzeń. Wszystko, aby uniknąć najbardziej bezsensownej debaty jaka mogła zaistnieć – o sens zrywu.
Co rok można spotkać artykuły lub programy telewizyjne, które albo traktują powstanie jako wydarzenie pełne bohaterów, które z namaszczeniem mogłoby się powtórzyć, bo przecież jego otoczka jest taka atrakcyjna. Wylicza się też zbrodnie przywódców powstania i tworzy zbiorowe pozwy posyłające na sąd wojskowy szeregi dowódców. Spotkać można słynny (swoją drogą, świetny) wiersz o czerwonej zarazie, a z drugiej pieśni, o tym że lepiej już było być w AL niż w AK. Zdarzają się też kłótnie o antysemityzm powstańców i poszukiwanie przypadków zbrodni na Żydach. Jak bumerang powraca ukazanie Ukraińców jako krwiożerczych bestii na usługach nazistów. Prawicowi młodzi chłopcy “krzyczą” w komentarzach, że oni też by chcieli do takiego powstania; starsi dodają, że młodym przydałaby się taka szkoła życia; a po lewej stronie pojawią się zarzuty o romantyzowanie wojny i okrucieństwa w aktach nacjonalistycznych i przede wszystkim bezmyślnych. Występuje też narzekanie, że młodzież już się nie interesuje tego typu wydarzeniami, z drugiej strony wytykane są starszym ciągłe próby wskrzeszania zmarłych.
Pokazuje to, jak bardzo w debacie publicznej na temat powstania warszawskiego, nie ma miejsca na powstanie warszawskie.
Sierpniowe pamiątki
Powstanie warszawskie było czasem pełnym niezwykle interesujących zjawisk – od powstańczego, podwórkowego życia na małym terenie wokół barykad, przez doświadczenie traumy kanałów i piwnic, spontaniczne wyznania czy miłostki aż po konstruowanie życia religijnego mieszkańców miasta jak i spontaniczne wybuchy pobożności. Choć dla młodego człowieka pełnego wzniosłych idei może być to czas, który chce się przeżyć, to dziękuje Bogu, że mogę żyć i nie bać się o życie najbliższych, którzy jak w przypadku płonącej Warszawy byli rozdzieleni barykadami. Warszawa rzeczywiście jest w rocznicę zrywu miejscem niezwykłym – spotkać można inicjatywy muzyczne, upamiętnienia na cmentarzach, możliwość spotkania ostatnich świadków wydarzeń, rekonstrukcje czy przejmujące zamarcie mieszkańców miasta o 17:00. W naszej kulturze po pogrzebie świętujemy ku czci pamięci zmarłych. Dla mnie ten dzień jest corocznym świętem oddającym szacunek i pamięć ofiar. Jest to o tyle niezwykłe, że, krocząc po stolicy, kroczymy tym samym po wielkim cmentarzu – nie tylko cmentarzu przeszłości, gdzie możemy natknąć się o przypadkowe tory tramwajowe na Mirowie, ale też przebywamy w rzeczywistym miejscu pochówku setek mieszkańców, o których należy pamiętać.
Szacunek do przeszłości
Nie od dziś wiadomo, że historia często była wdzięcznym narzędziem do uprawiania politycznych potyczek czy oprawienia swoich tez w ramę nieumyślnej merytoryki. Głos naukowców jest rzadko słyszany, gdyż głośniej krzyczą Ci, którzy mają mniej do powiedzenia. Mając strzępki wiedzy wyniesionej ze szkoły człowiek naturalnie dąży do wytłumaczenia rzeczy niezrozumiałych w jak najprostszy sposób – to naturalne i nieuniknione, ale zawsze warto pamiętać o otwarciu na wiedzę.
Czy dyskusja nad wydarzeniami z przeszłości jest bez sensu? Oczywiście, że nie! Podejmując te tematy warto jednak pamiętać, że nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, co czuł człowiek z przeszłości podejmując określone decyzje. Nasze kłótnie o sens przeszłości nie mają sensu – w żaden sposób jej nie zmienimy, możemy jedynie dążyć do odkrycia prawdy i poznaniu namiastki tego, co było. Bardzo wiele sądów na określony temat łatwo nam wypowiadać, gdyż mamy inną perspektywę niż ludzie z przeszłości. Prezentyzm nadal jest dominujący w większości publicznych dyskusji.