Realne korzyści z journalingu
Jak używając długopisu i kartki poprawić swoje sampopoczucie, polepszyć swoją pamięć, a nawet obniżyć ciśnienie krwi? Odpowiedzią na to...
Czyli kilka słów o modelarstwie kartonowym
Mój stary jest fanatykiem modelarstwa
Cały salon zawalony klejem i schnącymi częściami. Tak mogłaby brzmieć alternatywna wersja znanej pasty. Ciężko powiedzieć że mój tata był fanatykiem, ale na pewno jego zainteresowanie tematem modelarstwa pociągnęło mnie do odkrycia tego jakże ciekawego tematu. Co prawda opowiadał mi jak to w dzieciństwie złożył tyle a tyle różnorakich modeli poczynając od statków wojskowych, cywilnych poprzez samoloty a na pojazdach zakończywszy (przy czym do tej ostatniej kategorii żywi jawną niechęć). Razem z nim wykonałem mój pierwszy model Wodnika, małego polskiego galeonu. Tak rozpoczęła się moja pasja i chociaż nie złożyłem dziesiątek modeli to lubię wracać do tego zajęcia, które wymaga precyzji, wyobraźni a także umiejętności technicznych.
Modelarstwo można podzielić na wiele sposobów. Podstawowym będzie ten ze względu na rodzaj materiałów z których model będzie zrobiony. Jako dziecko często sklejałem modele plastikowe. Sprawiało mi to frajdę jednak nigdy nie pomalowałem żadnego z moich modeli, przez co myślę tracił wiele proces tworzenia. Sklejenie samolotu nie zajmowało zazwyczaj zbyt wiele czasu, ale jak dla osoby młodej sprawiało wiele frajdy, bo finalnie model miał wiele elementów ruchomych no i przede wszystkim był stosunkowo wytrzymały. Jak już wspominałem pierwszym modelem złożonym z moim tatą był Wodnik, nie był on bynajmniej z plastiku, ale z kartonu. Kiedy usłyszałem, że można z płaskich arkuszy papieru wyczarować galeon nie byłem w stanie sobie tego wyobrazić. Później pokazał mi numer „Małego Modelarza” z marca 2004 i powiedział, że właśnie tym się będziemy zajmowali przez następne miesiące.
Ogólnie rzecz biorąc to sprawa ze składaniem tego typu modeli jest dość prosta. Ot najpierw wycinamy elementy, które czasami wcześniej trzeba przykleić na grubszy karton, nacinamy w miejscu zgięć, modelujemy i sklejamy ze sobą w wyznaczonych miejscach. Oczywiście sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Elementy przez to, że są wycięte z papieru przez nas samych a nie maszynę, są niedokładne. Bardzo często wręcz miniaturowe kawałeczki papieru trzeba modelować w wymyślne kształty (może właśnie dlatego tata zachęcił mnie do wspólnej pracy – potrzebował małych palców do takich zadań). Samo klejenie też jest miejscami uporczywe, po tym jak spoiwo chwyci nie ma już odwrotu. Papieru nie da się w prosty sposób rozdzielić bez niszczenia go przy tym.
Wszystkie te czynności potrafią doprowadzać do białej gorączki, ale także dają ogromną satysfakcję kiedy spogląda się na efekt końcowy, a nawet pośredni. Niesamowite jest obserwowanie jak model rośnie na naszych oczach. Jak gotowe części składają się ze sobą tworząc większą całość, zwłaszcza
jeśli pasują do siebie idealnie. Ostatecznie stworzone dzieło jest piękne nie tylko, dlatego że po prostu jest ładne wizualnie. Stanowi ono swojego rodzaju trofeum wytrwałości, cierpliwości i wielu godzin wycinania i składania.
Odpowiedź na to pytanie wydaje się dosyć prosta, potrzebujemy egzemplarza modelu, nożyczek i kleju, oczywiście rzeczywistość jest trochę bardziej skomplikowana. Po pierwsze istotnie potrzebujemy modelu, ja od zawsze składam te z „Małego Modelarza” wydawanego przez Ligę Obrony Kraju, niestety od wakacji roku 2022 nie ukazał się żaden nowy numer co może sugerować koniec czasopisma wydawanego bez przerwy od 1957 roku. Nie mniej na liście mają wiele bardzo ciekawych pozycji, które warto rozważyć. Sam wybór modelu powinien być podyktowany naszymi zainteresowaniami oraz osobistymi upodobaniami, ale warto także wziąć pod uwagę poniższe fakty.
Modele w dużej skali zazwyczaj zawierają wiele miniaturowych elementów trudnych do złożenia dla nie wprawionych, co może zniechęcić do dalszego eksplorowania tematu. Mój tata mawia że najłatwiejsze są modele samolotów, a najtrudniejsze te wzorujące się na pojazdach naziemnych, statki leżą gdzieś pomiędzy na tej skali. Trudność modelu wynika w dużej mierze z ilości elementów znajdujących się na jego powierzchni i technice ich wykonania. Podczas składania samolotów będziemy mieli zazwyczaj do wykonania obłe, okrągłe kształty, statki bardzo często posiadają małe elementy na pokładzie takie jak szalupy, polery czy działa. Pojazdy z racji tego, że są najmniejszymi obiektami w rzeczywistym świecie posiadają wiele szczegółów takich jak koła, dokładne wnętrza kabiny czy elementy nadwozia. Dodatkową trudność mogą stanowić elementy nie wykonane z papieru, ale na przykład ze sznurka, nitki czy drutu. Osobiście na start polecałbym wybranie modelu samolotu, bo pozwala on sprawdzić czy mamy wystarczającą motywację do realizacji takiego przedsięwzięcia, a także nauczy nas podstawowych umiejętności potrzebnych do wykonania trudniejszych elementów.
Po drugie, potrzebujemy narzędzi tnących jak można je zbiorczo nazwać. Podstawową sprawą są oczywiście ostre nożyczki. Czym ostrzejsze tym lepiej, będziemy ich potrzebowali do wycinania czasami naprawdę małych elementów więc nie mogą się zacinać czy rwać papieru. Na tym można by zamknąć listę, ale dodatkowe narzędzia pozwolą nam ułatwić sobie życie. Przydadzą się nożyki, stolarski oraz skalpel. Dzięki nim będziemy mogli wycinać jeszcze dokładniej wcięcia lub wycinać wnętrza elementów. Czasami przydają się igły w różnych rozmiarach, do wykonywania dziur na przykład na druty.
Trzecią z podstawowych rzeczy jest klej. Tutaj właśnie zaczynają się schody, ilu modelarzy tyle opinii jakiego kleju najlepiej używać. Ja na początku mojej drogi wykorzystywałem klej do drewna „Vicol”. Tworzy on bezbarwną spoinę, stosunkowo szybko zaczyna wiązać, ale posiada jedną podstawową wadę, powoduje marszczenie się i ściąganie elementów modelu. Po wielu irytujących incydentach postanowiłem poszukać alternatywy, wybór padł na klej polimerowy. Wiąże on niesamowicie szybko, tworzy idealnie przezroczystą spoinę, jego wadą jest to że ciągnie się nawet bardziej niż dobra mozzarella na włoskiej pizzy, tworząc nitki, które często przyczepiają się do powierzchni w nie kontrolowany sposób. Nie nadaje się on zbytnio do klejenia dużych powierzchni. Do takich celów wykorzystuję klej „Butapren”, nie tworzy on co prawda przezroczystej spoiny, a więc trudno jest z niego korzystać do klejenia elementów na przykład poszycia samolotu nie pozostawiając przy tym żółtych plam, ale do klejenia wręgów czy innych dużych elementów jest idealny.
Dodatkowo przydadzą nam się także narzędzia dodatkowe takie jak małe cążki czy pinceta. Do wykonania niektórych modeli potrzebne mogą być sznurki czy nitki różnych grubości a także druty stalowe lub miedziane. Do nakładania kleju od zawsze wykorzystuję wykałaczki, sprawdzają się w tej roli świetnie z racji, że łatwo nimi dotrzeć nawet w najmniejsze zakamarki. Przyda się także długopis, posłuży on do oznaczania numerów części po wycięciu oraz zaznaczaniu w instrukcji, gdzie skończyliśmy podczas ostatniej sesji. Niezbędne będą różnej grubości kartony, na sto procent będziemy potrzebowali takiego o grubości 1mm w ilości przynajmniej jednej strony w formacie A4.
Pozostaje zapoznać się z instrukcją składania dołączoną do modelu, pomóc nam w tym mogą liczne rysunki prezentujące sposób wykonania zarówno całego modelu jak i niektórych bardziej złożonych elementów. Później nie pozostaje nic więcej jak zacząć przyklejać wręgi na karton i rozpocząć przygodę z tym niezwykłym hobby.