W pułapce dwójmyślenia
Czy to, co uważamy za prawdę, rzeczywiście nią jest? 🗣 Czy nie zagubiliśmy się w wygodnym światku gotowych poglądów...
Glamour, trendy, stylish i must have – jeśli nie wiesz o co chodzi, to jesteś passé! Dziś chodzi o to, aby być modnym. Nieważne czy na topie są wąsy, noszenie brody, lordsów czy pikowanej garderoby. Coraz częściej jednak ślepo podążając za modą, ludzie robią sobie krzywdę, a co gorsza… wszyscy wyglądają tak samo. Jeśli nie wiesz jak się ubrać, to jesteś gimbazą i robisz obciach. Przecież trendy kreuje ulica. Dziś wśród panów, szczególnie tych młodszych, modne jest noszenie brody – co ciekawe, przyjęła się lepiej niż noszenie wąsów. Do tego wielkie okulary, fajna marynarka lub sweter z dzianiny i wąskie, kolorowe spodnie-rurki. Wśród dziewcząt panuje przekonanie, że przedziałek na środku głowy, czerwone usta, kurtka-parka ze skórzanymi wstawkami oraz sportowe neonowe buty załatwią „stylish look”, niczym z New York Fashion Week. Niestety ograniczenie horyzontów modowych spowodował boom na sieciówki.
Wydawałoby się, że znani styliści i blogerzy modowi służą pomocą… Nic bardziej mylnego. Wystarczy spojrzeć jak ubiera się Tomasz Jacyków albo Joanna Horodyńska, która od czasu do czasu łapie się na fokus Faszyn from Raszyn…
H&M najlepszy? Młodzi ludzie przeglądając strony internetowe, blogi modowych, samozwańczych trendsetterów, sugerują się danym stylem. Najsmutniejsze, że zanika wśród nich zarówno zdrowy rozsądek, jak i elegancja, czy po prostu dobry smak tego, co nazywają modą. Nie szukam winnych, ale jednak to tzw. hipsterzy zapoczątkowali modę na okulary-kujonki i łączenie eleganckich strojów z ubraniami i elementami sportowymi. Niedawno organizowano konferencję, na zaproszeniu napisano: „dress code – glamour”. A zatem – jak powinni się ubrać goście? Jak widać nie tylko w przebieraniu się jest moda, ale i w naszym słownictwie oraz zachowaniu. Modne słówka, takie jak glamour, trendy czy stylish, są chętnie używane przez młode osoby. Każdy chce być ciekawą postacią, mieć wyjątkową osobowość, chce się wyróżniać, być oryginalnie ubrany. Ale powtarzając utarte schematy, staje się nudny. Dlaczego? Bo wszyscy robią to samo. A bycie kreatywnym nie boli! Być może wielu młodych ludzi zapomina, że poprzez to, co nosi i jak się zachowuje – kreuje własną markę. Może rację ma raper skandując: „Reprezentuj zawsze swe nazwisko”… Wydawałoby się, że znani styliści i blogerzy modowi służą pomocą… Nic bardziej mylnego. Wystarczy spojrzeć jak ubiera się Tomasz Jacyków albo Joanna Horodyńska, która od czasu do czasu łapie się na fokus Faszyn from Raszyn… Ostatnio jedna z vlogerek powiedziała, że lubi mieć coś oryginalnego, czego nikt jeszcze nie ma – dlatego… chodzi do H&M. Pozostawmy to bez komentarza. Street fashion Niestety nie każdy wie, że nadal aktualne jest przysłowie „Jak cię widzą, tak cię piszą”. Coraz częściej widuję w teatrze, a nawet – o zgrozo! – w operze, osoby w dżinsach, kobiety w sandałkach z gołymi stopami, mężczyzn w trampkach i T-shircie założonych do garnituru… Owszem, to styl „street fashion” – ale bycie hipsterem nie popłaca. Nie wiemy jak ubrać się na spotkanie biznesowe, chcemy być trendy i cool, ale może lepiej być po prostu eleganckim? Kreowanie własnego ja poprzez styl ubierania się jest dobrym pomysłem. I choć o gustach się nie dyskutuje, to jednak kopiowanie i jednoczesne zatracanie elegancji jest nudne, a w niektórych przypadkach wręcz nie do przyjęcia. Strojem wyrażamy również szacunek do innych osób. Idąc na egzamin zakładamy ubrania o stonowanych barwach, schludne, tak aby zrobić jak najlepsze wrażenie – osoby poważnej i godnej zaufania. Dlaczego więc w innych sytuacjach młodzi ludzie o to nie dbają? Prawdopodobnie rację miała autorka bloga FFR – zbyt szerokie koło zatoczyła bieda umysłu. I mimo że odniosła się do modowych obciachów, jakie pokazuje na swoim blogu, to niestety brak pomysłu na siebie, pokazuje braki w horyzontach modowych naszych nastolatków. Definiujemy siebie przez to, jak wyglądamy. I nie trzeba być koniecznie glamour, ani mieć w swojej szafie must have sezonu. Ważniejsza jest własna twórczość i kreatywność – zamiast kopiowania i ślepego dążenia do „modowego ideału”. Emilia Wiśniewska fot. wiki