Stracone nadzieje
Dlaczego powstanie listopadowe pozostawiło tak silny ślad w historii Polski? Opowieść o buncie, walce z nadużyciami i upadku, który...
Elegancki, wykształcony w Getyndze, surowy wobec studentów, purysta językowy i twórca kalambur, a także abstynent (prawdopodobnie jedyny z ekipy ze Szkockiej) – Hugo Steinhaus. Przyjaźnił się z Julianem Tuwimem, który podziwiał jego dowcip i aforyzmy zwane „hugenotkami”, po wojnie publikowane w „Szpilkach”. Pomimo niewątpliwych zasług na polu naukowym, takich jak wynalezienie introwizora, znaczny wkład w idee rachunku prawdopodobieństwa i jego zastosowanie w testach na ojcostwo, za swoje największe osiągnięcie poczytywał odkrycie… Stefana Banacha. Dokonał tego, przechadzając się pewnego letniego wieczora 1916 roku po krakowskich plantach. Podczas spaceru wychwycił, że siedzący na ławce i toczący spór młodzieńcy żywo dyskutowali o całce Lebesque’a – nie trzeba dodawać, że był to termin znany nielicznym. Jednym z nich był Banach, drugim Otton Nikodym. Steinhaus przyłączywszy się do tej rozmowy, nie miał wyjścia, musiał ściągnąć Banacha do Lwowa.
Większość genialnych twierdzeń Banacha powstała w oparach dymu nad szklaneczką koniaku albo kuflem piwa (a głowę miał mocną) i spisana została tylko dzięki przydzieleniu mu studentów, którzy mieli za zadanie słuchać i notować. Należą do nich: całka Banacha, granica uogólnień Banacha, przestrzeń Banacha, algebra Banacha, a w 1932 r. sławna na cały świat teoria operacji liniowych. Mimowolnie zdobył światowy rozgłos, słynne ośrodki naukowe biły się o pozyskanie go do pracy u siebie na kontrakcie. Problem w tym, że Banach splendoru nie szukał, nie zależało mu na karierze naukowej (tytuły zdobył dzięki fortelowi ukartowanemu przez Steinhausa), ani nie był materialistą. Nim stał się sławny, dorabiał jako statysta w operze, zaś podczas wojny jako karmiciel wszy. Anegdota głosi, że chcący go skaptować Amerykanie podali mu czek z jedynką i możliwością dopisania dowolnej liczby zer, na co Banach odparł: „Przykro mi – ta kwota jest zbyt niska, abym opuścił Polskę”.
Większość genialnych twierdzeń Banacha powstała w oparach dymu nad szklaneczką koniaku albo kuflem piwa (a głowę miał mocną).
Steinhaus opisywał go w ten sposób: „Banach zdawał sobie sprawę ze swojej wartości i z tego, jakie wartości stwarza. Akcentował swoje pochodzenie góralskie i miał dosyć lekceważący stosunek do typu ogólnie wykształconego inteligenta bez teki. Jego najważniejszą zasługą jest przełamanie raz na zawsze i zniszczenie do reszty kompleksu polegającego na poczuciu niższości Polaków w naukach ścisłych, maskującego się wywyższaniem jednostek miernych. Banach temu kompleksowi nigdy nie podlegał – łączył w sobie iskrę geniuszu z jakimś zadziwiającym imperatywem wewnętrznym, który mu mówił bezustannie słowami poety: »Jest tylko jedno: żarliwa gloria rzemiosła« – a matematycy wiedzą dobrze, że ich rzemiosło polega na tej samej tajemnicy, co rzemiosło poetów”.
Stanisław Ulam. Ze Lwowa w wielki świat
Życiorys Stanisława Ulama to gotowiec scenariusza filmowego. Już jako nastolatek interesował się astronomią. Namiętnie czytał też powieści Juliusza Verne’a. Dzieckiem był genialnym, o czym może świadczyć fakt, że mając lat dwanaście, wprawiał w osłupienie starszych kolegów, gdyż wraz z nimi uczestniczył w wykładach na temat teorii względności. Można stwierdzić, że marzenie o kosmosie ziścił, prezentując wiele lat później doradcom prezydenta Johna F. Kennedy’ego swoją wizję podboju sfery pozaziemskiej i lotów na księżyc.
Stanisław Ulam zaprezentował doradcom prezydenta Johna F. Kennedy’ego swoją wizję podboju sfery pozaziemskiej i lotów na księżyc.
Jego droga z towarzystwem ze Szkockiej skrzyżowała się za sprawą poznanego na studiach Stanisława Mazura. Przed wybuchem II wojny światowej odbył liczne podróże po znamienitych ośrodkach akademickich, w tym do Wiednia, Zurychu, Cambridge, Paryża. Zaproszono go także do Princeton, gdzie miał okazję poznać Alberta Einsteina. Odbył staż na Harvardzie, a następnie na dosłownie moment powrócił do Lwowa. W USA na dobre umieściła go właśnie wojna, której rozpoczęcie zastał, będąc w Nowym Jorku. Wnikliwie śledził medialne doniesienia z frontu i ze Lwowa, jednocześnie czując się zepchnięty na margines historii. Z opresji tej wybawiło go nic innego jak chęć definitywnego zakończenia wojny przez Amerykanów zakamuflowana pod kryptonimem Projekt Manhattan. Oto w sercu pustyni w Los Alamos skoszarowano najtęższe umysły opowiadające się po stronie aliantów, w tym także Ulama oraz wielu przyszłych noblistów. Ulam tak wspomina swoją reakcję na wieść o powodzeniu projektu: „Kiedy dowiedziałem się o Hiroszimie i zobaczyłem fotografie zniszczeń, pierwszym uczuciem było zdziwienie. Nagle w moim mózgu dokonał się niezwykły skrót myślowy: cyfry, wypisane białą kredą na czarnej tablicy, i natychmiast potem miasto zmiecione z powierzchni ziemi”. Pomimo oczywistych rozterek natury moralnej przystąpił do prac nad jeszcze bardziej zabójczą bronią – bombą wodorową – mającą 700 razy większą siłę rażenia od „prostej” atomówki. Fakt ten uzasadniał żonie, przywołując wybitne umysły pokroju Newtona – czy byłby on w stanie dokonać czegokolwiek, gdyby przejmował się konsekwencjami swych odkryć?
Stanisław Mazur. Ideowiec
Rodzinnie predestynowany do zawodu cukiernika, którym oczywiście nie został. Możnarzec, że w pewien sposób odkupił te winy, spędzając niezliczone godziny w kawiarniach. Umysł jak brzytwa, refleks jak błyskawica i cięty dowcip czyniły go potrzebnym elementem Szkockiej układanki. Paradoksalnie rzec można, że znany był z tego, że był nieznany, gdyż cała matematyka rozpoczynała się i kończyła w jego głowie bez przelewania na papier, bo było mu to zwyczajnie nie w smak. Inaczej rzecz miała się w sferze idei, jakie popierał, a był ideowym komunistą. Był archetypem roztargnienia, co jego córka wspomina w ten sposób: „Młodszej córki nie poznał, kiedyś na ulicy, a o tym, że przestała chodzić do szkoły, bo postanowiła zostać baletnicą, dowiedział się dopiero pół roku po tym, gdy Krystyna nie przyniosła świadectwa szkolnego. Stale pogrążony w myślach o matematyce, nie radził sobie z prostymi rachunkami. Kioskarka, u której codziennie kupował po kilka gazet, kazała mu dodawać ceny, przekonana, że kto, jak kto, ale słynny matematyk nie będzie miał z tym żadnego problemu. A on pocił się i skarżył mi się potem, że naprawdę nie wie, ile to jest 2,40 plus 3,65 i jeszcze 4,80”.
Czas wojny spędził pracując lub kryjąc się przed Niemcami i Ukraińcami. Po wojnie był uwielbianym przez studentów profesorem Uniwersytetu Warszawskiego. Podczas wykładu potrafił na przykład z wrodzoną dezynwolturą obalić wielostronicowy dowód matematyczny jakiegoś słynnego, zagranicznego kolegi po fachu, co publice wydawało się w jego wykonaniu tak banalne, że nawet nie uznawała za stosowne zanotować tego dokonania. W następnych latach rzucił się w wir polityki. Był posłem na Sejm z listy Bloku Demokratycznego oraz PZPR. Jako ideowiec odmawiał sobie przysługujących władzy przywilejów dla równiejszych, a prawdziwe rozczarowanie komunizmem przeżył w 1968 roku.
Dzieje reszty
W Szkockiej zasiadał też premier Kazimierz Bartel, który był w stanie zapewnić zagranicznym gościom Lwowian bilety kolejowe pierwszej klasy; Władysław Orlicz, uwielbiany przez studentów Warszawiak; profesor Kazimierz Kuratowski; Leon Chwistek parał się także logiką i malarstwem oraz przyjaźnił z Witkacym, a Marka Kaca wojna zastała podczas pobytu w USA.
Było tam także wiele innych tęgich głów i niekiedy tragicznych losów, jak w przypadku Włodzimierza Stożka i Antoniego Łomnickiego, którzy zostali zamordowani przez Niemców. Herman Auerbach popełnił samobójstwo za pomocą cyjanku, kiedy przyszło po niego Gestapo. Wszyscy pozostawili po sobie ogromny wkład w matematykę, której w końcu świat tyle zawdzięcza.