“Byłem, można powiedzieć, takim omnibusem”
Legenda polskiej piłki nożnej - trener Jacek Gmoch opowiada o swojej historii. Co zakończyło jego karierę piłkarską? Jak stał...
Agata Sitko to studentka matematyki na Politechnice Śląskiej, która mimo młodego wieku może pochwalić się wieloma sukcesami sportowymi. Mistrzyni świata w trójboju siłowym ostatnie zmagania w igrzyskach sportów nieolimpijskich (The World Games) zakończyła nie tylko ze złotym medalem, ale i dwoma rekordami świata.
Agata Sitko: Szczerze mówiąc… tak. Nie ma czasu na ekscytację. Teraz zbliżają się kolejne zawody, więc skupiam się wyłącznie na nich.
A jakie wrażenie zrobiło na Tobie The World Games w amerykańskim Birmingham?
Przede wszystkim była tam bardzo zorganizowana hala startów. Wszystko odbywało się na hali koncertowej, więc miejsca było dużo. Każdy zawodnik miał na rozgrzewce swój pomost. Nie trzeba było więc stać w kolejce, by przygotować się do rozgrzewki. Nie jest to normą podczas takich zawodów. Było to duże ułatwienie.
Mieliśmy do dyspozycji nowy sprzęt, tak więc bardzo dobrze się dźwigało. Pod względem wizualnym wszystko także pięknie wyglądało. Żyło się w trochę innym świecie. Poznałam zawodników z różnych dyscyplin sportowych. Organizacyjnie wszystko było na najwyższym poziomie.
Żałuję, ale nie za bardzo. Jedyne, co udało nam się zobaczyć, to muzeum NASA. To było bardzo fajnie doświadczenie. Znajdowały się tam różne modele rakiet. Mogliśmy się przekonać, jak wyglądają realia na statku kosmicznym, podejrzeć, jak wygląda życie pilota. Był to jednak wyjątek, bo większość czasu podczas pobytu w USA spędziliśmy jednak na hali.
Bywają takie momenty. Szczególnie w “sprzęcie”, gdzie ta rywalizacja jest mniejsza. Jest to trochę smutne, że nie ma za bardzo z kim rywalizować. W “klasyku” jest jednak trochę inaczej. Tu jest pole do popisu i jest z kim, i o co walczyć. Ostatecznie mogę walczyć sama ze sobą i podnosić poprzeczkę coraz wyżej.
Trójbój składa się z przysiadu, który wykonuje się ze sztangą na plecach. Zdecydowanie łatwiej byłoby to zobaczyć, niż opisać. Najważniejsze w przysiadzie jest to, by zejść ze sztangą wystarczająco nisko, a następnie wstać. Trzeba przy tym pamiętać o odpowiednim zgięciu w kolanach i biodrach.
Następna konkurencja to wyciskanie w pozycji leżącej. Musimy się położyć na ławce, sztangę przyłożyć do klatki, a następnie wycisnąć do wyprostowanych, zablokowanych łokci.
Następny jest martwy ciąg, w którym chodzi o to, by podejść do sztangi leżącej na ziemi i ją podnieść do wyprostowanych nóg, łokci i bioder.
Sam trójbój dzieli się z kolei na klasyczny i sprzętowy. O ile mi wiadomo, podział ten został wprowadzony stosunkowo niedawno. Wcześniej był tylko trójbój sprzętowy.
W „sprzęcie” chodzi o to, że można w nim korzystać z dodatkowego… sprzętu. Jest to kostium, taśmy na kolanach czy koszula do wyciskania, w zależności od konkurencji. Są one wytwarzane ze specjalnego materiału, który pod wpływem ciężaru się naciąga i pomaga więcej podnieść.
W klasycznej odmianie nie można z tego wszystkiego korzystać.
W gimnazjum podpatrywałam moje siostry, które ćwiczyły w domu z użyciem hantli. W końcu do nich dołączyłam i jak się okazało, szybko zabrakło mi ciężarów. Stwierdziłam, że spróbuję z większym obciążeniem na siłowni. Miesiąc później zapisałam się do klubu. W internecie zobaczyłam pewną dziewczynę, która uprawiała trójbój siłowy, co dało mi pewną inspirację. Tak to się zaczęło.
Pierwszego dnia, gdy przyszłam do klubu, usłyszałam od trenera, że mam wystąpić w zawodach, które miały odbyć się zaledwie miesiąc później. Poszło mi nie najgorzej, dlatego nie miałam wątpliwości, że to dobry kierunek.
To właśnie po tym pierwszym sukcesie postanowiłam jeszcze bardziej się zaangażować. Były to mistrzostwa Polski w wyciskaniu w pozycji leżącej, które odbyły się w Kielcach w 2019 roku. Wycisnęłam chyba 65 kg i zajęłam pierwsze miejsce w juniorach i drugie w seniorach w swojej kategorii wagowej.
Przede wszystkim dlatego, że mamy na igrzyskach już jedną dyscyplinę tego typu, czyli podnoszenie ciężarów. Trójbój jest stosunkowo młodą dyscypliną, niezbyt popularną, tak więc zainteresowanie mogłoby nie być aż tak duże. Mamy, tak jak już wspominaliśmy, dwie odmiany trójboju, więc też trudno by było wybrać, która z nich lepiej by się sprawdziła. Jest przy tym wiele komplikacji ze względu na liczbę federacji skupionych wokół podnoszenia ciężarów. Nie ma jednej organizacji, która by skupiała to wszystko.
Teoretycznie jest to możliwe. Nie wiem jednak jak to wygląda w naszym związku. W podnoszeniu ciężarów pewnie jest większy nacisk na technikę i rodzaj treningu też zapewne się różni. Trudno mi jednoznacznie powiedzieć, jak by to wyglądało, ale nie wydaje mi się to niemożliwe.
Nie. Zdecydowanie nie jest to zbyt dochodowy sport w naszym kraju. Oczywiście zaczynają się pojawiać jakieś pieniądze, ale jeżeli nie ma się jakichś umów sponsorskich, to nie jest łatwo z tego wyżyć.
Dlatego też oprócz sportu trzeba szukać innego zajęcia. Ty zdecydowałaś się studiować matematykę…
Tak, to prawda. Ja jednak matematykę lubiłam już od dziecka. Będąc już w podstawówce, myślałam o tych studiach. Moje siostry także ukończyły ten kierunek. To także była moja pasja. Trójbój doszedł później.
Nie jest łatwo to wszystko pogodzić, ale na razie udało mi się przetrwać pierwszy rok. Wykładowcy są zazwyczaj wyrozumiali. Przez zawody w Stanach ominęło mnie właśnie jedno kolokwium, dlatego będę miała dodatkowy termin na jego zaliczenie. Gdybym jednak mogła dziś wybrać, chciałabym, by to trójbój stał się bardziej dochodowy. Tak, by można było z tego wyżyć. Co nie znaczy, że straciłam zamiłowanie do liczb.
Od marca korzystam z porad trenera. Wcześniej trenowałam przede wszystkim sama. Na początku tego roku zaczęłam trenować sześć razy w tygodniu, od dwóch do sześciu godzin. Wszystko w zależności od tego, co sobie zaplanowałam w danym dniu. Zwykle wykonuję trójbój siłowy w różnych wariacjach. Dodatkowo pompki, hantle i inne ćwiczenia wzmacniające mięśnie. Ból i zmęczenie po dobrym treningu to przepiękne uczucie.
Oczywiście, że tak. Kluczowe jest, by dostarczać organizmowi odpowiednią ilość białka niezbędnego do regeneracji mięśni. Na to zwracam największą uwagę. Trzeba jeść w miarę zdrowo i liczyć kalorie. Wszystko zależy od tego, czy chcemy utrzymać, zwiększyć lub zmniejszyć naszą masę.
Przede mną mistrzostwa świata juniorów w trójboju siłowym klasycznym. Następnie Arnold Classic w UK, gdzie będą rywalizowali najlepsi zawodnicy z całej Europy.
Myślę, że w przypadku tej dyscypliny sportowej nie jest wcale za późno, by rozpocząć przygodę ze sztangą w wieku studenckim. Potrzebne jest samozaparcie i cierpliwość. Niektórzy szybko rezygnują, bo nie widzą pierwszych efektów w ciągu kilku tygodni, a to podstawowy błąd. Wszystko wymaga czasu.