Goście z układu obok
Motyw obcej cywilizacji dosyć często pojawia się w kulturze. Spotkanie z przybyszami porusza naszą wyobraźnię na wielu płaszczyznach. Pierwszą myślą sporej części...
Stało się to, o czym mówiło się od dłuższego czasu. Kilka dni temu otrzymaliśmy informację, że seriale aktorskie Marvela wkrótce znikną z platformy Netflix. Na nadrobienie zaległości mamy czas do 28 lutego. Dla wszystkich spóźnialskich podsyłamy małą podpowiedź, co powinniście obejrzeć w pierwszej kolejności.
Serial o przygodach niewidomego prawnika Matta Murdocka, który w nocy przywdziewa kostium i walczy ze złem w nowojorskiej dzielnicy Hell’s Kitchen, jest jednym z najlepiej ocenianych w swojej kategorii. I nie ma co się dziwić. Nie ma tu jaskrawych, tandetnych strojów i klepania po plecach. Jest za to sporo brutalności, brudu i akcji. Charlie Cox wydaje się być stworzonym do tej roli. Podobnie jak Vincent D’Onofrio, który wcielając się w słynnego Kingpina, niemal skradł całe show. Dodajmy do tego jeszcze Elektrę i Punishera, a możemy przymknąć oko na irytującą postać Karen Page.
Jeśli Daredevil jest miejscami brutalny, to co powiedzieć o tej produkcji? Zdecydowanie nie jest to kino dla osób wrażliwych. Krew leje tu się strumieniami, a tytułowy bohater nie bierze jeńców. Frank Castle chce rozliczyć się ze swoją przeszłością i ukarać wszystkich, którzy odebrali mu najbliższych. Jon Bernthal wywiązał się ze swojej roli znakomicie. To jeden z tych przypadków, w których wiemy, że główny bohater nie jest krystalicznie czystą, dobrą postacią, ale i tak mu kibicujemy. Jedyne, czego zabrakło, to charyzmatycznego antagonisty pokroju Kingpina. Niemniej, na pewno warto nadrobić pierwszy sezon i poznać zakończenie głównego wątku.
Tytułowa bohaterka, mimo że walczy ze złem, nie jest z pewnością wzorem cnót. Opryskliwa pani detektyw radzi sobie z rozwiązywaniem spraw tak dobrze, jak z opróżnianiem butelek w miejscowych barach. Wypadek samochodowy, który przeżyła w dzieciństwie, odcisnął na niej ogromne piętno. Przyczynił się także do tego, że Jessica zyskała nadludzkie siły, co czasem bywa błogosławieństwem, lecz najczęściej – przekleństwem. W pierwszym sezonie możemy poznać Luka Cage’a (parę ładnych kilo lżejszego niż we własnej produkcji) i niezwykle groźnego Kilgrave’a, w którego doskonale wcielił się David Tennant.
Serial o kuloodpornym obrońcy Harlemu ma swój niepowtarzalny klimat. Wielki plakat Notoriousa B.I.G, czarne rytmy i gangsterskie porachunki w afroamerykańskiej dzielnicy. Tak w skrócie można scharakteryzować tę produkcję. Tutejsze nielegalne interesy są poważnie zagrożone, gdy do Harlemu wraca Luke Cage. Jak można się domyślić, zaburzenie dotychczasowego porządku nie podoba się miejscowym samozwańczym królom dzielnicy. Oprawa muzyczna to niewątpliwie jedna z najmocniejszych stron produkcji. W serialu możemy usłyszeć i zobaczyć prawdziwe gwiazdy, takie jak nieodżałowany Charles Bradley czy legendarny KRS-One.
Danny Rand po przeżyciu katastrofy lotniczej trafia pod opiekę mnichów (z innego wymiaru!) i pod ich czujnym okiem uczy się wschodnich sztuk walki. Po latach wraca do Nowego Jorku, by odziedziczyć czekającą na niego fortunę. Jednocześnie wypowiada wojnę nowojorskim przestępcom, wykorzystując niezwykłe zdolności i moc Iron Fista. Przyznam szczerze, że największy problem mam właśnie z tą produkcją. Nie porwał mnie ani sam bohater, ani jego historia. Być może Wam bardziej przypadnie do gustu.
Teoretycznie – wisienka na torcie. Jessica Jones, Daredevil, Luke Cage i Iron Fist łączą siły, by rozprawić się z przestępcami Nowego Jorku. Największy sens ma sięgnięcie po „Defenders” dopiero po obejrzeniu powyższych produkcji, kiedy poznamy wszystkich bohaterów i ich wzajemne relacje. Nie jest to jednak niezbędne. Miała być kulminacja, ale chyba coś poszło nie tak. Nie będę daleki od prawdy, jeśli stwierdzę, że w „Defenders” mamy do czynienia z nie do końca wykorzystanym potencjałem. Serial liczy zaledwie osiem odcinków, a i tak odnoszę wrażenie, że jest przegadany i rozwleczony, a główny antagonista i sama historia – niezbyt porywające. Szkoda.