poprzedni artykułnastępny artykuł
Mariusz Wlazły - student - siatkarz - Magazyn Koncept

Mariusz Wlazły – najbardziej znany student-siatkarz w Polsce – wywiad

O semestrze zimowym, wyzwaniach sesji i doświadczeniach, z których będzie czerpał jako przyszły psycholog, opowiada Mariusz Wlazły – jeden z najlepszych siatkarzy w historii, kapitan i atakujący Trefla Gdańsk oraz student pierwszego roku psychologii na Uniwersytecie Gdańskim.

Aleksandra Samborska: Czy jednolite, dzienne studia są w ogóle potrzebne, gdy ma się w dorobku złoto i statuetkę MVP Mistrzostw Świata?

Mariusz Wlazły: Jeśli ktoś chce oprzeć swoje życie po zakończeniu kariery sportowej na opinii i dokonaniach z przeszłości, to pewnie nie, nie trzeba już nic (śmiech). Wychodzę z założenia, że samorozwój jest zawsze potrzebny i powinien towarzyszyć każdemu – w myśl tego chcę dalej rozwijać swoje predyspozycje. Zgromadzone oszczędności mają to do siebie, że się kończą, dlatego ważny jest plan i określenie sfery, w której chce się działać po ostatnim gwizdku.

Wydaje się, że ten plan rysowałeś sobie już wcześniej, bo nie są to Twoje pierwsze studia.

Zaczęło się od wychowania fizycznego na Politechnice Opolskiej. Stwierdziłem, że jeśli funkcjonuję w sporcie, naturalnym będzie, żeby w nim pozostać jako nauczyciel czy trener. Gdyby coś mnie po drodze wyeliminowało z profesjonalnego treningu, to alternatywna ścieżka była już gotowa.

Tytuł magistra też obroniłeś w Opolu?

Tak, byłem pierwszym zawodowym siatkarzem-studentem na Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji w Opolu, tam próbowaliśmy wypracować kompromis między moim grafikiem a uczelnianym planem, co zresztą się udało i w efekcie poskutkowało obroną pracy. Wiedziałem, że jeśli chcę w przyszłości się dalej dokształcać, być może zapisać na coś krótszego, ale bardzo ukierunkowanego, to potrzebny będzie dyplom.

Studia i prime time w klubie – tego chyba nie łączyło się łatwo?

W sporcie zawodowym nie ma zbyt wiele miejsca na realizację innych ambicji, dlatego tak ważnym jest, żeby znaleźć uczelnię, która potrafi zareagować na potrzeby studenta-sportowca. Taki kompromis wypracować można moim zdaniem tylko na studiach dziennych – w weekendy są mecze, wieczorami treningi… Przetarłem szlaki innym sportowym studentom opolskiej WSZiA, teraz celowo tworzone są tam grupy dla sportowców. Władze uczelni już wiedzą, jaka forma pracy indywidualnej jest najbardziej korzystna dla obu stron.

Teraz wróciłeś na uczelnię publiczną, a obszar wydaje się bardzo konkretny. Dlaczego psychologia?

Moja kariera była bogata w różne sytuacje: w te bardzo przyjemne i te dużo mniej, w moc pozytywnych emocji, ale też stresy. Obserwowałem ludzi z wielu perspektyw, miałem relacje z trenerami, prezesami, kolegami… Ten bagaż doświadczeń utwierdza mnie w przekonaniu, że każda drużyna powinna mieć psychologa na co dzień. Nie tylko wtedy, gdy coś trzeba będzie poprawić.

Kim jest psycholog w sporcie?

Psycholog to nie jest osoba, która na szybko ugasi jakiś pożar. Psycholog wychodzi na przód problemom, które mogą zaistnieć, naprawia relacje, które nie są jeszcze popsute. Oczywiście, prosi się o pomoc psychologa, gdy doszło do eskalacji, ale często można danemu problemowi zaradzić dużo wcześniej.

Sport komercyjny, który mówi, że musisz grać tu i teraz, bo na stole leżą duże pieniądze, wywiera mnóstwo presji. Niekiedy zawodnicy, szczególnie młodsi, nie potrafią się w tym odnaleźć. Wtedy sport bywa naprawdę brutalny. Psycholog składa te wszystkie obserwacje w całość i dopasowuje narzędzie najlepsze dla osoby czy sytuacji, jest regulatorem napięcia, bardzo potrzebnym w sztabie szkoleniowym.

Student Mariusz Wlazły - Magazyn Koncept
fot. treflgdansk.pl

Ale czy musi to być psycholog?

Chcąc pracować z ludźmi, którzy borykają się z kłopotami natury emocjonalnej wynikającymi ze stresu czy niedopracowanych relacji, potrzebuję kwalifikacji psychologa. Uważam, że psycholog ma wystarczające kompetencje, żeby w tak delikatnej materii w ogóle móc się poruszać. Mówimy tu o pracy z psychiką, z najbardziej subtelną częścią własnego ja.

Trener mentalny może pomóc się przełamać, sam pracowałem z kilkoma, ale zazwyczaj badaliśmy się nawzajem. Wykształconego psychologa wiąże regulowana etyka pracy, to moim zdaniem rzecz podstawowa, bo dzięki temu można się przed nim faktycznie otworzyć i wspólnie znaleźć źródło problemu.

Siłą rzeczy rozmawiamy o psychologii w sporcie, ale do wyboru specjalizacji masz jeszcze trochę czasu, prawda?

Tak, jestem na psychologii ogólnej, żeby zdobyć kwalifikacje psychologa, który wie, co będzie robił, a specjalizacje rozważam dwie – sportową i kliniczną. Studia psychologiczne dają wiedzę, kwalifikacje i narzędzia, bez których nie powinno się nawet próbować rozkładać na czynniki pierwsze czyichś osobistych rozterek. Za mną dopiero pierwszy semestr, te plany są dalekosiężne, ale dziś priorytetem pozostaje gra w siatkówkę.

W takim razie jak wygląda organizacja czasu pracy Mariusza Wlazłego?

W nauce tak jak w sporcie – najważniejsza jest sumienność w wykonywanej pracy. Najpierw jestem siatkarzem, kapitanem Trefla Gdańsk i z tym nic nie może konkurować, dlatego pozostałe aktywności dopasowuję do kalendarza drużyny – nie odwrotnie. W pierwszym semestrze pomogła mi hybryda z wykładami on-line, tylko jedne ćwiczenia kolidowały z treningami, ale z panią od „rozwojówki” znaleźliśmy konsensus, nadrobiłem materiał i zaliczyłem semestr. Wszyscy wykładowcy wykazali się ogromną empatią, bez ich otwartości i chęci znalezienia odpowiednich rozwiązań byłoby mi znacznie trudniej. Jestem wdzięczny całej kadrze za wyrozumiałość. Wiem, że to dopiero początek naszej współpracy, ale determinacji mi nie brakuje.

Samej nauki faktycznie jest bardzo dużo i trochę mnie to zaskoczyło. Dwa tygodnie zajęło mi wdrożenie się do tej nowej sytuacji, bo jednak aktualny tryb studiowania i stopień trudności niektórych przedmiotów jest dla mnie nowym wyzwaniem, ale tu ponownie: ukłon w stronę wykładowców – sporo zostaje w głowie z zajęć, bo naprawdę słucha się ich świetnie.

Jestem typem, który szybko się kładzie i wstaje odpowiednio wcześniej, żeby się uczyć. Próbowałem uczyć się wieczorami, ale to się mijało z celem, bo byłem zbyt zmęczony po treningach. Niby z punktu widzenia psychologicznego jest udowodnione, że najlepiej jest wyspać się po przeczytaniu tego, co ma zostać w głowie, ale ja tak nie potrafię (śmiech). Wstaję przed rodziną, uczę się do porannego treningu z przerwą na odprowadzenie młodszego syna do przedszkola i zaczerpnięcie świeżego powietrza. Organizm przystosował się już do tego planu dnia, nie odczuwam spadku energetycznego, nie stanowi to dla mnie problemu fizycznego. Widzę, że mogę taki tryb kontynuować.

Jak utrwalasz materiał?

Muszę mieć wszystko napisane i przepisane. Czytając coś, a następnie to przepisując, obcuję dwa razy z tą samą treścią, robię także dużo notatek. Staram się też zachować systematyczność, z biologicznych podstaw zachowania człowieka mieliśmy bardzo grubą książkę i wejściówkę z ogromu materiału przed każdymi ćwiczeniami, dzięki czemu zamiast zakuwać na egzamin, zrobiłem sobie powtórzenie, odświeżyłem pytania, której już padały, i to mi wystarczyło. Tak samo było w przypadku innych przedmiotów, systematyczne uczenie pomaga w rozkładaniu materiału.

Trzymam się określonego planu i nawet jadąc z meczu, zmęczony, muszę zrobić swoje, poczytać notatki, inaczej zrobię sobie zaległości, a wtedy przed samą sesją nie będzie nawet cienia szansy, żeby to wszystko szybko opanować. Teraz bardzo doceniam to, ile godzin spędzamy w autokarze (śmiech).

A jak integracja z pierwszakami z UG, czy wszyscy przywykli już do starszego kolegi z roku?

Oczywiście, różnica wieku jest odczuwalna, bo to niekiedy 20 lat, więc jestem w życiu na zupełnie innym etapie, ale moja grupa IV to prawdziwa petarda! Dużo różnych osobowości, rozmaite charaktery, natomiast wszyscy bardzo się wspieramy. Rozumiemy się i pomagamy sobie tak, żeby nikt nie został w tyle, a robiąc wspólne projekty na ćwiczenia, uzupełniamy się wiedzą. No i mamy wspólny cel – dalszy samorozwój.


Mariusz Wlazły – student o studiach

OBECNOŚĆ NA WYKŁADACH?

TAK, BO WARTO

NOTATKI

W MOICH NOTATKACH SĄ RZECZY, KTÓRE WYHACZAM SAM DLA SIEBIE, ALE DOBRZE UZUPEŁNIĆ JE TYM,CO MOGŁEM PRZEOCZYĆ

NAUKA DO SESJI

REGULARNIE

NA ĆWICZENIACH MAM ZAWSZE…

DOBRY HUMOR 🙂

MÓJ ULUBIONY PRZEDMIOT Z PIERWSZEGO SEMESTRU

BYŁY TRZY: WPROWADZENIE DO PSYCHOLOGII, BIOLOGICZNE PODSTAWY ZACHOWANIA CZŁOWIEKA I PSYCHOLOGIA ROZWOJU CZŁOWIEKA

Artykuły z tej samej kategorii

“Byłem, można powiedzieć, takim omnibusem”

Legenda polskiej piłki nożnej - trener Jacek Gmoch opowiada o swojej historii. Co zakończyło jego karierę piłkarską? Jak stał...

Nadzieja polskiego hokeja

Przeczytaj wywiad z zawodniczką kanadyjskiego zespołu Ontario Hockey Academy, nadzieją polskiego hokeja - Magdaleną Łąpieś! 🏒🇵🇱 Dowiedz się, jak...

„Czarne charaktery gra się trochę łatwiej”  Z Adamem Woronowiczem rozmawia Kamil Kijanka.

Artman z ,,Diagnozy'', Hepner ze ,,Skazanej'', pułkownik Wasilewskiego z ,,Czasu Honoru'' czy Darek Wasiak z The Office PL -...