Goście z układu obok
Motyw obcej cywilizacji dosyć często pojawia się w kulturze. Spotkanie z przybyszami porusza naszą wyobraźnię na wielu płaszczyznach. Pierwszą myślą sporej części...
Wierne oddanie historycznych realiów w grach wideo jest prawdziwą rzadkością. Produkcje osadzone w dawnych epokach nie silą się zazwyczaj nawet na przybliżone oddanie rzeczywistości minionych czasów. Jednym z nielicznych wyjątków jest wydane w 2018 roku debiutanckie dzieło czeskich deweloperów z praskiego Warhorse Studios, które z niezwykłą dbałością o szczegóły buduje fascynujący obraz codzienności Europy Środkowej w XV wieku.
Liść na wietrze historii
Królestwo Czech, wiosna Roku Pańskiego 1405. Dworskie rozgrywki elit Świętego Cesarstwa Rzymskiego i szalejący w Kościele kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej nie dotykają codzienności mieszkańców sennego górniczego miasteczka Skalica. Spokojne i przewidywalne życie Henryka, młodego i dość infantylnego syna miejscowego kowala ulega jednak brutalnemu przerwaniu, gdy na jego rodzinne strony spada niszczycielski atak węgiersko-połowieckich wojsk króla Zygmunta Luksemburskiego. Pragnąc pozbawić tronu swojego starszego brata, króla Czech Wacława IV, Luksemburczyk rozpoczyna krwawą kampanię na ziemiach jego stronników, w tym tych należących do królewskiego hetmana Radzika Kobyły, właściciela nieszczęsnej Skalicy. Młody rzemieślnik cudem uchodzi z życiem, wśród dziesiątek ofiar inwazji są jednak jego rodzice i narzeczona. Na domiar złego, napadnięty przez rabusiów Henryk traci mający dlań szczególne znaczenie miecz, będący ostatnim dziełem zabitego ojca. Tak zaczyna się jego opowieść, która poprowadzi go przez niespokojną Bohemię stojącą u progu wojen husyckich i pozwoli mu odkryć prawdę o sobie i swojej rodzinie.
Ta historia wydarzyła się naprawdę
Niemal wszystkie dramatyczne wydarzenia przedstawione w grze rzeczywiście miały miejsce, a w toku fabuły na każdym kroku spotykamy prawdziwe postaci z kart historycznych kronik. Posługują się one kilkoma językami używanymi w średniowiecznych Czechach, a ich wypowiedzi doskonale oddają ich przynależność stanową i etniczną. Na szczególne uznanie zasługują także oddane w niewiarygodnych wręcz szczegółach lokacje. Dolina rzeki Sazawy w KCD jest najwierniejszym oddaniem prawdziwego regionu w znanych mi grach. Twórcy odwzorowali nie tylko rzeczywiste ukształtowanie terenu, ale także warunki życia i zajęcia mieszkańców oraz architekturę miast i wiosek. Wystarczy wspomnieć, że w internecie krążą dziesiątki fotograficznych porównań zachowanych średniowiecznych budynków z tymi oddanymi w grze, a sam region przeżył od czasu jej premiery turystyczny renesans z powodu częstych odwiedzin fanów produkcji Warhorse.
Waść machasz jak cepem
Co niezwykle ciekawe, historyczny realizm w Kingdom Come w sposób zasadniczy rozciąga się także na samą rozgrywkę. Szkolony na kowala prosty rzemieślnik Henryk nigdy nie miał okazji zakosztować walki, więc na początku przygody nie jest w stanie skutecznie posługiwać się ojcowskim mieczem, a nawet samodzielnie przywdziać ciężkiej zbroi. Dopiero długotrwałe szkolenie pod okiem kapitana miejskiej straży pozwala mu nabyć podstawowe umiejętności bitewne, nadal nie zbliża się on jednak w żadnym stopniu do poziomu ćwiczonych od wczesnego dzieciństwa rycerzy. Co gorsze, główny bohater jako prosty rzemieślnik nie posiadł wcześniej umiejętności czytania i pisania, więc mechanika lektury książek pogłębiających wiedzę o świecie i zwiększających jego możliwości jest zablokowana aż do momentu, gdy główny bohater nie odbierze kilku lekcji w przykościelnej szkółce.
Deus, Patria, Rex
Imponujący realizm w grach wideo może być wielkim atutem, ale także nadmiernie komplikować rozgrywkę i nużyć powtarzalnością. Jednak mimo iż nie jest to produkcja pozbawiona wad, Kingdom Come z sukcesem broni się przed tymi zagrożeniami. Ambitna i wartko płynąca fabuła pozwala nam dobrze poznać motywacje i odczucia Henryka, a jego przemiana z niezdarnego czeladnika w kompetentnego zbrojnego dostarcza sporą dawkę satysfakcji, co jest zasługą także dobrego projektu misji i udziału świetnie napisanych postaci drugoplanowych. Brak nadmiernej fabularnej ekspozycji i zalewu hermetycznych faktów historycznych pozwoli niemal każdemu dobrze odnaleźć się podczas przygody.
Dla prawdziwych miłośników wieków średnich gra jest jednak prawdziwym skarbem, gdyż poziom jej realizmu i szczegółów przekracza wszystkie wyobrażenia. Wystarczy stwierdzić, że kilka godzin w KCD spędziłem nie na śledzeniu fabuły i poprawianiu umiejętności głównego bohatera, a na przykład na wysłuchaniu całej liturgii Mszy Świętej w zamkowej kaplicy oraz na obserwacji pracy kamieniarzy budujących klasztor w Sazawie. Czasu tego w żadnym stopniu nie żałuję, a czytelnika zachęcam do wejścia w połatane buty Henryka i zakosztowania tego niezmiernie ciekawego wycinka historii. Z ogromnym zainteresowaniem śledzę także doniesienia o nadchodzącej kontynuacji, zwłaszcza że zwieńczeniem historii Henryka ma być według branżowych doniesień udział w bitwie pod Grunwaldem, w której rzeczywiście walczył czeski kontyngent pod wodzą słynnego Jana Żiżki z Trocnowa.