poprzedni artykułnastępny artykuł

„Ten od bazaru”, czyli Julian Różycki

Przechadzając się po warszawskiej Pradze w pewnym momencie docieramy na ulicę Targową. Miejsce to, jak łatwo się domyślić, niegdyś pełniło funkcję centrum handlu, obecnie zaś stało się centrum dzielnicowej komunikacji. 

Wśród budynków i pędzących pomiędzy nimi samochodów, autobusów oraz tramwajów dostrzec możemy fragment ulicy pozbawiony kamienic, za to zapełniony masą banerów, wśród których ujrzeć można najważniejszy dla tego miejsca szyld: „Bazar Różyckiego”. Targowisko to jest najwyraźniejszym, choć nie jedynym śladem jaki pozostał w tkance dzielnicy po Julianie Różyckim – jednej z najistotniejszych postaci w dziejach Pragi, a także bohaterze niniejszego tekstu.

Nie tylko farmaceuta

O życiu Juliana Różyckiego wiadomo niewiele, choć pozostawił on po sobie liczne ślady. Co więc można o nim powiedzieć? Urodził się 11 III 1834 roku w rodzinie stolarza Adama i Pauliny z Żółtowskich, zaś samodzielną drogę życia rozpoczął ukończeniem Warszawskiej Szkoły Farmaceutycznej, z której dyplomem postawił pierwsze kroki na drodze kariery nabywając aptekę przy ulicy Brukowej 31 (obecnie Okrzei). To właśnie z tym miejscem związane są początki praskiego imperium finansowego Różyckiego, gdyż niedługo później odkupił on miejsce swojej pracy od właścicieli, a następnie nabył drugą z praskich aptek uzyskując tym samym pozycję lokalnego monopolisty. Mieszkańcy Pragi mieli nawet komentować zamiar udania się do apteki słowami pójdziesz do Różyckiego. Kolejnym jego krokiem stało się otwarcie składu aptecznego czy też, jak byśmy obecnie powiedzieli, drogerii. Wówczas właściciel nie stał już za ladą, lecz zarządzał swoimi inwestycjami zza biurka.

Dlaczego jednak o tym piszę? Otóż dlatego, że poza działalnością finansową Różycki rozwijał swoje, używając współczesnego języka, społeczne zaangażowanie biznesu: współzakładał praską Kasę Groszowych Oszczędności, fundował czytelnię publiczną, finansował działalność ochronki dla dzieci oraz “ogródka dziecięcego”, czyli przedszkola. Po wymienionych tu aktywnościach niestety nie pozostał nam żaden ślad, w przeciwieństwie do innych, które od dziesięcioleci służą mieszkańcom dzielnicy, choć w publicznej pamięci nie wiązane są z postacią Różyckiego.

Chodźmy się przejść

Poszukując zachowanych pamiątek po aktywności Różyckiego chciałbym zaprosić was na spacer praskimi uliczkami. Rozpocząć można by od skrzyżowania Ząbkowskiej i Targowej, gdzie stał niegdyś drewniany dworek, w którym mieszkał nasz bohater. Obecnie miejsce to posłużyć może za doskonały punkt do podziwiania widoków praskich arterii, ale i uroku kamieniczek, np. stojącej tuż obok kamienicy Szejna i Tychońskiego. Następnie proponowałbym skierować się w kierunku charakterystycznej katedry św. Floriana, za którą znajduje się budynek Szpitala Praskiego, w którego kosztach budowy partycypował Różycki. Od szpitala warto by udać się w kierunku placu Wileńskiego, a po drodze minąć urokliwy budynek Liceum im. Władysława IV, która to szkoła jest dziedzicem tradycji Gimnazjum nr VIII – jednego z najistotniejszych wkładów Różyckiego w tkankę dzielnicy. Zbliżając się ku końcowi spacer ulicą Targową na południe, doprowadzi nas oczywiście do bazaru, zwieńczenia interesów naszego bohatera, który mógł pozwolić sobie na jego założenie jedynie dzięki wytężonej, wieloletniej pracy.

Różycki, ale jaki?

Jaki był nasz bohater? Dlaczego o nim napisałem? Z pewnością był pracowity i rozsądny w gospodarowaniu pieniędzmi, bez tego nie rozwinąłby w tak dużym stopniu swojej działalności. Potrafił jednak ustrzec się przed zaślepieniem bogactwem – troszczył się o zdrowie i edukację prażan, a także wykazywał się godnymi pochwały gestami jak np. niepobieranie przez pierwsze lata opłat za korzystanie ze stoisk na bazarze, co pozwalało najemcom spokojnie rozwijać swoje interesy. Był przy tym człowiekiem rodzinnym. Regularnie odwiedzał swoje dorosłe dzieci z taką punktualnością, że ulica żartowała jakoby stójkowy regulował zegarek wedle pory przejazdu pojazdu Różyckiego.

Cóż…może kiedyś takie żarty będą dotyczyć kogoś z Was, drodzy czytelnicy? Albo przynajmniej wybierzecie się na spacer? Praga latem to piękne miejsce, zdecydowanie warto ją obejrzeć. 

Artykuły z tej samej kategorii

Najodważniejszy człowiek świata

Maj to w Polsce miesiąc wyjątkowo piękny. Przyroda budzi się do pełnego rozkwitu, katolicy szczególnie czczą Królową Polski, z dumą myślimy o pierwszej w Europie...

Chłopski syn na powstańczym szlaku

Marcin Rembacz urodził się i wychował we wsi Szczurowa w zaborze austriackim. Pochodził z chłopskiej rodziny, której członkowie zaangażowani byli w pomoc powstańcom styczniowym. Pomimo...

Autorytety wokół nas

Zapoczątkowany kwartał temu cykl Oni mieli Koncept przybliża „zapomniane lub mniej znane, ale jednocześnie wybitne postacie z historii Polski, których postawa i podejmowane...