poprzedni artykułnastępny artykuł

Inflacja – czy wszystko musi drożeć?

Słowo „inflacja” mogłoby z powodzeniem kandydować w konkursie na najpopularniejsze słowo roku. Odmieniane przez wszystkie przypadki stało się głównym postrachem oszczędzających, wytłumaczeniem sprzedawców czy dramatem najuboższych. 

Nawet ludzie na co dzień niezainteresowani ekonomią doszli do wniosku, że warto się dowiedzieć czym jest ta cała inflacja. Może było to spowodowane wzrostem cen i szukaniem przyczyn lub, co chyba najczęstsze, winnych. 

Inflacja często tłumaczona jest jako ogólny wzrost cen towarów i usług. To wersja uproszczona dla osób, które muszą zrozumieć, dlaczego ich ulubiony batonik kosztuje teraz 3 zł, skoro niecałe rok temu płacili za niego 2 zł. Mityczna inflacja, bogini utraty wartości – krąży między półkami sklepowymi i podnosi ceny praktycznie wszystkiego. Nasze dochody tracą siłę nabywczą, mniej możemy kupić za to samo, a przecież wcale nie pracujemy krócej lub mniej efektywnie. Warto jednak zrozumieć, dlaczego ta bogini została uwolniona, co spowodowało, że inflacja tak dramatycznie nas dotyka, zaskakuje co miesiąc nowymi wzrostami cen. 

Przyczyna gorsza niż skutek?

W wielu wiarygodnych książkach i artykułach znajdziemy definicję inflacji, z których jasno wynika, że jest to ogólny wzrost poziomu cen (czytaj: podwyżki), związany z niedopasowaniem popytu do podaży. Dość logiczne, że gdy jest więcej kupujących niż towarów, to cena podlega licytacji,  w tym wypadku odbywa się to w górę. To tylko jedna z przyczyn, spójrzmy więc na kolejne, mianowicie politykę monetarną państwa, inflację kosztową czy też fikcyjną inflację. 

Inflacja wywołana polityką monetarną państwa to po prostu niedopasowanie podaży pieniądza (jego drukowanie) do popytu na niego. W takiej sytuacji Bank Centralny dorzuca na rynek więcej pieniędzy niż realnie wyprodukowano dóbr i usług, przez co jest go po prostu za dużo. Brzmi absurdalnie, prawda? Za dużo pieniądza. Jednak jak uświadomimy sobie, że pieniądz jest tylko środkiem do zdobywania innych rzeczy, a nie celem samym w sobie, to trochę łatwiej będzie nam zrozumieć, że co za dużo to niezdrowo… dla gospodarki. Skoro wszyscy mamy więcej środków to „stać nas” na płacenie więcej, co generuje gospodarczy problem.

Niestety, inflacja kosztowa również nie jest nam obca. Mamy do czynienia ze zjawiskiem spowodowanym szerokim wzrostem kosztów, który trzeba przełożyć na cenę końcową, aby utrzymać zyskowność na działalności gospodarczej. Jeśli przykładowy sprzedawca dostaje 100% wyższe rachunki, płaci więcej pracownikom, a na dodatek to co zużywa do produkcji jest również droższe, to naturalne, że musi podnosić ceny. Nie każdy jednak może sobie na to pozwolić, próg rentowności znacząco się podnosi, ale w konkurencyjnym świecie każdy ma go na innym poziomie, więc nie można przesadzić. Dla niektórych jest to  game over.

I na końcu warto poruszyć temat fikcyjnej inflacji. To dość trudne i mało uchwytne zjawisko. Polega na tym, że niektórzy sprzedawcy wcale nie doświadczają tak znaczącego wzrostu kosztów produkcji, nie zmienia się specjalnie popyt na ich produkty, ale i tak podnoszą ceny tłumacząc to wszechobecną inflacją, a w głębi duszy wiedząc, że robią to dlatego, bo po prostu mogą. Temat jest bardzo złożony, wymagający i delikatny. Nie da się w prosty sposób udowodnić takiego działania. Trzeba też zaznaczyć, że nie jest to nielegalne. Wysoka inflacja może wprost nie generować wzrostu kosztów produkcji, ale może wpływać na inne wydatki sprzedawcy, przez co będzie on zmuszony do podniesienia cen, żeby odrobić w innym miejscu np. życiu prywatnym. 

Co dalej?

Nasza obecna inflacja to wynikowa wszystkich powyższych zjawisk. Powinniśmy pamiętać, że bez poznania przyczyn nie da się wybrać skutecznej drogi naprawczej, na której powinno nam szczególnie zależeć. 

Prawnicy mówią, że nieznajomość prawa szkodzi. Ekonomiści natomiast powinni mówić, że nieznajomość zasad ekonomii szkodzi. Można je zaklinać, mówić „tym razem się uda”, ale to i tak nic nie zmieni. Tylko realne działania, poparte ugruntowaną wiedzą,  mogą nas uratować.

Artykuły z tej samej kategorii

Jak nakarmić wilka i mieć owce w całości?

O dylemacie mieszkaniowym, spekulacji i jej wpływie społecznym. Temat nieruchomości pobudza zmysły opinii publicznej już kolejne miesiące, rodząc przy tym skrajne...

Ekologiczne trendy w e-commerce

Zielona rewolucja w e-commerce! 🌍🛍️ Jak branża przystosowuje się do zmieniających się oczekiwań społeczeństwa i staje się bardziej zrównoważona?...

Co z tymi nieruchomościami? Obecna sytuacja na rynku.

Jak wygląda obecny stan rynku mieszkaniowego? Sprawdź istotne trendy oraz wyzwania i przekonaj się, jakie zmiany czekają nas w...