W pułapce dwójmyślenia
Czy to, co uważamy za prawdę, rzeczywiście nią jest? 🗣 Czy nie zagubiliśmy się w wygodnym światku gotowych poglądów...
Rozbijają się w Porsche, fotografują w najdroższych hotelach świata, wydają na parę butów więcej niż przeciętny Polak na ubrania przez kilka lat. Instagramerki, patocelebryci, influencerzy. Ale czy na pewno chcielibyście być na ich miejscu?
Jak to możliwe? To jest po prostu oburzające i niemoralne! Stwierdziła znajoma pani doktor, dodając kilka wulgarnych przymiotników. Na myśli miała uznaną gwiazdę Instagrama o międzynarodowej już sławie, która – jak sama opowiada – jeszcze 10 lat temu żywiła się parówkami, ale pokazała co trzeba, naciągnęła co trzeba, trochę prostackiej autopromocji i w ten sposób samodzielnie zaczęła zarabiać jak średnich rozmiarów polskie przedsiębiorstwo. Taka wiedza i sposób wysławiania się, że chłopaki, którzy spędzili życie w bramach na moim Grochowie są przy niej profesorami kulturoznawstwa.
Cóż, trochę rozumiem frustrację znajomej. Dobre studia, jeszcze lepszy doktorat, potem decyzja, by pozostać w Polsce, bo przecież tu jest miejsce polskiego naukowca. W efekcie walka z uczelnianą biurokracja i zarobki pozwalające na stary samochód (a zaraz posiadania takich zabronią), skromne zagraniczne wakacje (wkrótce podrożeją bilety lotnicze więc i tego nie będzie) i narty w Białce, ale tylko jak starczy (a i to drożeje szybciej niż inflacja i zarobki). Jak tu się nie zdenerwować, by nie rzec ostrzej.
– Przecież jesteś ładna i wygadana – odparłem. Zdziwienie w odpowiedzi. Co to ma do rzeczy.
– Możesz się napompować. Założyć patokanał. Bluzgać na jakieś inne patocelebrytki.Wziąć udział w walkach FAME MMA. Jako patonaukowiec zrobiłabyś wielką karierę. Masz techniczne możliwości i kompetencje by zrobić to, co robią te nadziane celebrytki. Porsche w zasięgu ręki.
– I mam być za to bardziej nagradzana niż za, to co robię teraz? – zapytała znajoma.
– Tak, bo im na tej nagrodzie bardziej zależy i jest ona elementem ich świata, a tobie wcale na tym nie zależy.
Nie wiem czy ją przekonałem, ale chyba coś w tym jest? Chiński mędrzec Konfucjusz uczył, że bogactwo jest powodem do dumy w państwie dobrze rządzonym, a w źle – powodem do wstydu. Dziś, w czasach mediów społecznościowych, ważniejsze od państw są chyba społeczeństwa, a jakie one są – takie są. Ale czy kiedyś było inaczej? Czy zepsuty, a często i uszkodzony genetycznie przez wciąż krzyżujących się przodków arystokrata był kimś bardziej wartościowym od rolnika? Czy chicagowski gangster był lepszy od policjanta, a bogaty Ukrainiec szlajający się drogą furą od taty po Warszawie jest lepszy od jego biednych kolegów ginących na froncie?
Nie istnieje żadna historyczna reguła, żaden trend albo algorytm, że ludzie mądrzejsi, bardziej wartościowi i pożyteczni zarabiają więcej niż inni. Trochę miało być tak w drodze do komunizmu, ale skończyło się promocją najohydniejszych kanalii. Nader często jest odwrotnie.
Zauważyłem natomiast inne zjawisko, dość banalne. Ludzie, którzy naprawdę chcą pieniędzy i luksusu, bardziej niż czegokolwiek innego, z reguły go osiągają. Więc możecie spróbować założyć patokanał, rzucać tekstami dla kretynów albo próbować nawet zostać kimś w rodzaju Kuby Wojewódzkiego, który chyba nawet jak jest w łazience to popisuje się przed cichopłuczką. Tyle lat udaje kogoś, że już dawno pewnie zapomniał kim jest naprawdę.
Ja tam im co najwyżej współczuję i sądzę, że wiele osób po prostu nie chce tak żyć, włącznie z moją znajomą. Ona może zostać patocelebrytką, nawet klnie świetnie, ale nie chce i nie musi. Patocelebrytka nie może nią zostać, więc nie ma za bardzo wyboru. Ale za to ma Porsche. Musi być jakaś sprawiedliwość na świecie.