poprzedni artykułnastępny artykuł
Igor Zalewski — dziennikarz — Magazyn Koncept

Igor Zalewski: dziennikarz i nauczyciel retoryki — wywiad w #ToSięNadaje

Igor Zalewski – dziennikarz, założyciel Akademii Retoryki. Współtwórca legendarnej rubryki „Z życia koalicji, z życia opozycji”. Teraz poświęca się swojej pasji, ucząc innych sztuki retoryki.

„Koncept”: Zacznijmy od tego, czym zajmujesz się dziś. Założyłeś fundację Akademia Retoryki. Wasza oferta jest skierowana głównie do ludzi młodych. Skąd pomysł na wybór akurat takiej grupy wiekowej?

Igor Zalewski: Jeszcze trochę popisuję jako dziennikarz, ale hobbystycznie. Nie lubię pisać o polityce, to mnie już wypaliło. Piszę za to felietony, głównie obyczajowe. Moja żona ma pretensje, że się z niej nabijam, a moje dziecko będzie miało pretensje, jak dorośnie, i będzie te teksty czytać. Jako dziennikarz poczułem się zmęczony temperaturą sporu w życiu publicznym.

Zacząłem robić co, co przynosi mi poczucie spełnienia i sensu. Założenie fundacji wzięło się stąd, że jak mój syn miał trzy lata, to zastanawiałem się z żoną, w jakie kompetencje go wyposażać, żeby sobie w życiu poradził. Stwierdziliśmy, że nam samym byłoby łatwiej, gdybyśmy posiadali zdolność przemawiania, wystąpień publicznych, przekonywania ludzi.

Retoryka była podstawą nauczania już od starożytności. Zauważyliśmy lukę na rynku i tak się zaczęło. Przekonujemy, że umiejętność przekonywania jest ważna.

Pracujesz z wieloma młodymi ludźmi. Podpiszesz się pod hasłem „Ach, ta dzisiejsza młodzież”?

Jestem obrońcą waszego pokolenia. Spotykam się z osobami ambitnymi, nietuzinkowymi. Mam świadomość (i od zawsze tak było), że jest 80% przeciętności, 10% beznadziejności i 10% wspaniałości. Pod tym względem obecne pokolenie nie różni się zbytnio od poprzedniego. Śmietanka waszego pokolenia ogromne imponuje mi swoją światowością. Dla was – idąc za słowami Bondów – świat to za mało. Studiujecie na uczelniach zagranicznych, nie przytłacza was to, nie ma tylu lęków i kompleksów. Jak słyszę narzekania, że młodzi ludzie nie znają istotnych filmów dla mojego pokolenia, to mówię tak: my z kolei nie znamy YouTuberów czy wielkich gwiazd opery pokolenia starszego niż nasze. Świat się zmienia, każda epoka ma swoich bohaterów.

Który moment w Twojej karierze dziennikarskiej był najważniejszy? Byłeś przecież naczelnym, tworzyłeś programy telewizyjne…

Naczelnym byłem fatalnym, bardzo się męczyłem, przygniatała mnie odpowiedzialność. Kiedy pracuję na swoim, odpowiadam wyłącznie przed sobą. Programy telewizyjne też nie były najważniejsze, razem z Robertem Mazurkiem byliśmy amatorami. Jako publicysta polityczny nie napisałem niczego wiekopomnego. Jestem zadowolony z rubryki „Z życia koalicji, z życia opozycji” współtworzonej z Mazurkiem. Mieliśmy wielu naśladowców. Zdecydowanie największą frajdę dziennikarską daje mi pisanie felietonów obyczajowych, mimo że oznacza to pewien spadek w hierarchii. W branży najważniejsi są dziennikarze zajmujący się polityką.

Czy dziennikarz może napisać o wszystkim? Wiele osób decyduje się na pisanie felietonów, bo te uchodzą za „najlżejszą” formę, nie mającą sztywnych ram.

Wydaje mi się, że może pisać o wszystkim. Felieton wydaje się łatwy, bo nie jest poważny, jest trochę o niczym. Z tych samych powodów jest niesamowicie trudny. Tutaj potrzebne jest doświadczenie, życiowe przeżycia, przeczytane książki. Trzeba naprawdę samodzielnie myśleć, żeby stworzyć dobry tekst.

Jako dziennikarz polityczny przeżyłeś naprawdę dużo. Co się dzieje, kiedy kończy się oficjalne nagrywanie? Politycy nadal toczą ze sobą walki?

Trudno powiedzieć, jak jest teraz, ale te „naście” lat temu było rozmaicie. Politycy to „zwierzęta stadne”, dlatego trzymają się razem. Ale skupmy się na relacjach z dziennikarzami. Na dobrą sprawę byliśmy przecież kolegami z pracy. Z wieloma politykami zawierało się przyjaźnie bliższe, nawet alkoholowe.

Czy dziennikarstwo polityczne jest opłacalne?

Problemem jest to, że w pewnym momencie dziennikarzy może dopaść wypalenie. Ale to dotyczy też innych zawodów, np. nauczycieli. Trudne jest też dziennikarstwo newsowe, twój czas nie należy do ciebie, tylko do wydarzeń, trudno umówić się z kimś z dnia na dzień, kiedy się nie wie, jak będzie wyglądał jutrzejszy dzień pracy.

W pierwszym dziesięcioleciu XXI w. było bardzo dużo pieniędzy w mediach. Kiedy przyszedł kryzys, obnażyło się ubóstwo. Do tego doszła rewolucja internetowa. W efekcie media w Polsce zbiedniały, co rzutuje na pensje dziennikarskie. Pracujemy także dla pieniędzy, dlatego czasem lepiej zmienić branżę.

Złota rada dla studentów od dziadersa?

Czytajcie książki. Z własnego doświadczenia wiem, jak destrukcyjny wpływ mają media społecznościowe, ile czasu pochłaniają. Z nadmiaru bodźców zatraca się umiejętność skupienia. Ratujcie się przed tym. Czytanie jest ważne, twarda wiedza jest ważna.

Kariera dziennikarska w mediach – jakie są szanse? Czytaj Magazyn Koncept.

Artykuły z tej samej kategorii

Mateusz Bartel: Szachy mają teraz dobry czas. Rozmowa z arcymistrzem

Rozmawiamy dziś z Mateuszem Bartelem, arcymistrzem szachowym. Opowiada o fenomenie szachów i otwiera przed nami świat profesjonalistów.

G. F. Darwin – Wiemy, że jesteśmy uprzywilejowani

Jan Jurkowski i Marek Hucz to twórcy filmów fabularnych na YouTubie. Wracają wspomnieniami do czasów studenckich i początków kanału,...

Justyna Orłowska – wyzwania cyfrowe w administracji publicznej

Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów ds. GovTech, kobieta, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. W 2015 roku porzuciła pracę w...