poprzedni artykułnastępny artykuł

Igor Zalewski: Requiem dla poczty (elektronicznej)

Ileż to już śmierci przeżył człowiek w życiu. Widziałem śmierć pagera, czeku bankowego (podobno niedobitki jeszcze żyją w zacofanej Ameryce), kasety video i wypożyczalni Beverly Hills. A teraz na moich oczach kona prywatny adres mailowy. I to kona w bólu.

„Chcą, żebym sobie pociupciał z samotnymi matkami z okolicy, które z braku ojców dzieci, są spragnione seksu. Miło, że ktoś myśli i o mnie, i o tych biednych, niezaspokojonych kobietach”

Muszę ze skruchą wyznać, że sam się do tego trochę przyczyniłem. Odkąd wlazłem na Facebooka, prawie cała komunikacja w moim mikrokosmosie dokonuje się przez ten diabelski portal społecznościowy. Konto na Wirtualnej Polsce zniosło to z godnością, bowiem było dla mnie oknem na świat w sprawach zawodowych. Niestety, teraz mam firmowy adres mailowy, no i… odwróciłem się od małpy z literkami wp jeszcze bardziej. A z pocztą jest jak z ogrodem – zaniedbasz na chwilę, a potem trzeba w pocie czoła walczyć z chwastami, które rosną błyskawicznie.

No i moja poczta zarasta teraz spamem, co jeszcze bardziej zniechęca mnie do jej odwiedzania. Nie dość, że prawie nikt znajomy nie pisze, to jeszcze piszą setki nieznajomych. Moje biedne konto, nie wiedzieć kiedy, stało straszliwym śmietniskiem, na który wywala się różne trujące odpady. Najwięcej oczywiście dostaję ofert z Groupona i Grupera, czy też Grubera i Gruperfuhrera – już mi się to trochę miesza. Ale są i ciekawsze oferty. Zaproponowano mi na przykład powiększenie penisa aż o 6 i pół centymetra. Nawet zapytałem zonę, co o tym myśli, ale uciekła przerażona i nigdy nie wróciła do tematu. Więc chyba jednak sobie nie powiększę. Natomiast gdybym chciał zadbać o jurność i mieć pewność, że zawsze będę gotowy do akcji, mogę zawsze odpowiedzieć na któryś z kilkunastu listów, w których oferuje mi się nabycie (bez recepty) wszelkich możliwych środków na pobudzenie erekcji. Viagra, cialis, kamagra (także w żelu) czekają w przeróżnych firmach i wystarczy tylko, żebym nacisnął enter, a już kurierzy będą pędzić, by zdążyć przez wieczornym stosunkiem. Gdyby nie było akurat z kim – nic prostszego. Mam zgłoszenia od portali randkowych, internetowych biur matrymonialnych, a także tajemniczych samarytan, którzy chcą, żebym sobie pociupciał z samotnymi matkami z okolicy, które z braku ojców dzieci, są spragnione seksu. Miło, że ktoś myśli i o mnie, i o tych biednych, niezaspokojonych kobietach.

Te urocze wokółerotyczne propozycje byłyby nawet do zniesienia, ale niestety na moją pocztę uparli się też ubezpieczyciele, a to już jest najcięższy kaliber namolności. No i oczywiście banki, które nieustannie proponują mi kredyty. Ostatnio te gwiazdkowe. Jednych i drugich internetowych uszczęśliwiaczy jest od cholery i ciut, ciut więc zalewają mój adres z impetem – jak to kiedyś określono w reklamie środków do pielęgnowania protez zębowych – wodospadu.

Z tym, że jest to wodospad ścieków, które budzi moje obrzydzenie do biednej, starej i wiernej poczty. Owszem, ten i ów anachroniczny znajomek nie jest jeszcze obecny na fejsie, więc od wielkiego dzwonu napisze do mnie maila. Ale ci dziwacy są tak nieliczni, jak kobiety, z którymi można się napić wódki. A zresztą kiedyś i oni przeflancują się jakieś medium społecznościowe. I wtedy moja poczta umrze. W zapomnieniu, od zatrucia spamem.

Igor Zalewski

Przeczytaj również, o czym mówił Igor Zalewski w #ToSięNadaje

Artykuły z tej samej kategorii

Stąd jestem

Felieton Wiktora Świetlika ,,Stąd jestem'' - w poszukiwaniu dziedzictwa i tożsamości.

Rok 2023

Rok 2023: Wspomnienia, refleksje i przestrogi płynące z ponadczasowych dzieł, które odzwierciedlają naszą rzeczywistość.

Kup pan flaszkę

Wiktor Świetlik w felietonie ,,Kup pan flaszkę'' - dlaczego celebryci i politycy bezkarnie łamią zakaz reklamy alkoholu?