Sieć znajomych, znajomi w sieci
Media społecznościowe osiągnęły taką popularność, że powstał żart, że jeśli nie ma cię na Facebooku, Instagramie, Twitterze lub innym medium to tak, jakby nie było cię...
Myślisz, ze hulajnoga to zabawka dla dzieci? Jeśli tak, to jesteś wyjątkowo odporny na przyswajanie informacji. Dlaczego? Rozejrzyj się wokoło i… hulaj, hulaj ile sił. Przepis jest prosty: koła, deska do stania, kij do trzymania – tak w wielkim uproszczeniu wygląda hulajnoga. Tak też wyglądały praprababki dzisiejszych hulajnóg. Według miłośników tego środka transportu, hulajnogi pojawiły się w końcu XIX w. na osiedlach
Jazda na hulajnodze rozwija mięśnie nóg, pleców, brzucha. Te zalety zaczęli wykorzystywać narciarze biegowi, triathloniści czy biegacze, wprowadzając do treningu jazdę na specjalnych hulajnogach
przemysłowych, gdzie sklecone z drewna, wrotek czy elementów zdezelowanych rowerów służyły dzieciom do zabawy. Powoli elementy drewniane zaczęto zastępować bardziej wytrzymałymi, metalowymi lub tańszymi – plastikowymi. Z czasem zalety pojazdów – szybkość, poręczność – dostrzegli i dorośli. I tu historia zaczyna się komplikować, bo ojców współczesnej hulajnogi jest wielu – zależnie od modelu. Idea mniej więcej taka sama – wytwarzane z wysokiej jakości materiałów hulajnogi miały ułatwić przedostanie się ze środka komunikacji do biura, szybki transport po fabryce, być lekkie i proste w obsłudze. Po mieście z doskoku Hulajnogi sprawdzają się znakomicie w miastach. Zwłaszcza te składane. Wystarczy kilka kopnięć i dystans do pokonania skraca się znacząco. Wyskakujesz z autobusu, wskakujesz na hulajnogę. Potem krótka jazda i jesteś na wydziale. To proste. Tłok na chodniku nie stanowi problemu – z hulajnogi można szybko zeskoczyć, łatwo się ją zatrzymuje. A kiedy droga jest pusta, pozwala naprawdę szybko się przemieszczać. I to nie tylko po ulicach. Coraz więcej firm, zwłaszcza zakładów przemysłowych wprowadza hulajnogi jako środek wewnętrznego transportu, pozwalającego oszczędzić czas i siły pracowników. W Polsce zalety hulajnóg docenili między innymi pracownicy Centrum Nauki Kopernik, którzy na co dzień przemieszczają się w ten sposób po budynkach. – Mamy tu duże przestrzenie. W ten sposób jest wygodniej, efektywniej, przyjemniej – tłumaczy Katarzyna Nowicka, rzecznik prasowy Centrum. W garniturze i w trampkach W USA, Australii, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii czy krajach skandynawskich nikogo już nie dziwi elegancki mężczyzna czy kobieta mknąca przez miasto do pracy. Zresztą na miejskich dojazdach nie kończy się kariera hulajnogi. Okazuje się, że hulanie to świetny sposób na poprawienie kondycji i rozwój mięśni. Tu nie ma lekko – jazda na hulajnodze rozwija mięśnie nóg, pleców, brzucha. Te zalety zaczęli wykorzystywać narciarze biegowi, triathloniści czy biegacze, wprowadzając do treningu jazdę na specjalnych hulajnogach. Zresztą sposobów na zastosowanie hulajnóg jest wiele, niemal tyle, ile oferowanych modeli. Są więc rozwiązania z dużymi pompowanymi kołami, dla tych, którzy lubią sport na łonie natury. Modele wyczynowe pozwalające na niewiarygodne akrobacje. Dla miłośników zimowych sportów jest nawet wersja z płozami pozwalająca sunąć na śniegu. Nie mówiąc już o wersjach spalinowych czy elektrycznych. Hulając nad Wisłą W Polsce boom na hulajnogi dopiero się zaczyna. Pierwszymi odbiorcami były dzieci, ale jak twierdzi Jakub Olszewski ze sklepu hulajnogi.com.pl, z roku na rok rośnie liczba dorosłych użytkowników hulajnóg. – Klient dorasta. Rodzice, którzy kupują hulajnogi dla swoich dzieci kupują i dla siebie, żeby móc szybciej reagować na to, co się dzieje z dzieckiem – tłumaczy. Jak twierdzi, hulajnóg nie trzeba reklamować. Sklep działa głównie w sieci. Za jedną wysłaną hulajnogą idą wkrótce następne – pod sąsiednie adresy. Jazda na hulajnodze to sport bez ograniczeń. – Przychodzą do nas panowie w garniturach i proszą o taką, jak kolega z biura kupił. Przychodzą osoby niepełnosprawne, które nie mogą jeździć na rowerze, osoby starsze. Nasz najstarszy klient ma 70 lat – wylicza Jakub Olszewski. Z tym, że w Polsce rośnie zainteresowanie hulajnogami zgadza się też Waldemar Kosałka, ze sklepu hulajnogi.pl. – Z każdym rokiem stają się coraz bardziej popularne, a dzięki dużej ofercie na rynku można wybrać coś pod swoje potrzeby. Zapewne poziom sprzedaży czy zainteresowania hulajnogami nie dorównał jeszcze temu z krajów zachodnich, ale myślę, że idziemy w dobrym kierunku, aby jeszcze bardziej spopularyzować hulajnogi także w naszym kraju. Pędząc ponad prawem Czy hulajnogi mogą wygrać konkurencję z rowerami? Zdaniem ich miłośników, jak najbardziej. Przynajmniej w mieście. Są bardziej mobilne, łatwiejsze w manewrowaniu, można nimi wjechać tam, gdzie samochód czy rower nie może. I co najważniejsze – hulajnoga jest „bezkarna” tam, gdzie prowadzącym rowery czy samochody grozi mandat. W myśl przepisów prawa o ruchu drogowym osoba poruszająca się na hulajnodze jest pieszym. Ze wszystkimi tego konsekwencjami. Barbara Acher-Chanda