O nocach sierpniowych
Sierpniowe refleksje i emocje wokół rocznicy Powstania Warszawskiego. Czy powinniśmy zostawić dyskusje o jego sensie historykom, czy nauczyć się...
Za co 60-letni Polacy kochają Edwarda Gierka? Za to, że w jego epoce byli młodzi i zakochani. A także dlatego, że przez lata byli karmieni legendami na temat rzekomego gierkowskiego szczęścia. Te kłamstwa niestety często przekazali swoim dzieciom. W styczniu 1971 roku nowo mianowany I sekretarz PZPR spotkał się z gdańskimi stoczniowcami. Było to kilkanaście dni po krwawym stłumieniu przez poprzednika Gierka Władysława Gomułkę robotniczych protestów w Trójmieście. Ale nowy sekretarz, nowa atmosfera, nowe nadzieje. „No to jak towarzysze, pomożecie?” – zapytał Edward Gierek stoczniowców. „Pomożemy!” – odpowiedzieli chóralnie. Pomimo, że jeszcze kilka dni wcześniej ich koledzy ginęli od kul na ulicach Trójmiasta, oni teraz złożyli towarzyszowi Gierkowi, który odważnie przed nimi stanął obietnicę i zaufali mu. Ten najsłynniejszy obraz rządów Edwarda Gierka ma tylko jedną wadę. To mit, kłamstwo, wymysł gierkowskich propagandzistów, fotomontaż.
Tak naprawdę na spotkaniu z Gierkiem było zaledwie kilkaset wyselekcjonowanych osób. Jak przekonuje historyk profesor Antoni Dudek, nie było żadnego „Pomożemy”, nawet cichego. Co więcej, pomimo obietnic Edwarda Gierka, strajki w styczniu i lutym 1971 roku, wybuchały w kolejnych miastach – m.in. Szczecinie i Łodzi i dopiero spełnienie pierwotnego postulatu robotników z grudnia 1970 roku, cofnięcie podwyżek cen mięsa, doprowadziło do zakończenia strajków. Za to zmanipulowana, wymyślona, zainscenizowana scenka z rzekomym aktem poparcia mas robotniczych dla Gierka służyła przez całą dekadę do tego, by mobilizować i szantażować moralnie społeczeństwo, które przecież obiecało swojemu pierwszemu towarzyszowi pomoc.
To tylko jeden z mitów dotyczących epoki rządów Edwarda Gierka, które pozwoliły utrwalić jej fałszywy obraz pokutujący do dzisiaj. O tym jak obraz epoki Gierka jest zafałszowany, świadczą doświadczenia fundacji „Nowe Media”, która prowadzi duże projekty edukacyjne dla młodzieży w wieku licealnym. Jak mówi Robert Bogdański, prezes fundacji, młodzi ludzie epokę Gierka kojarzą z okresem powszechnej szczęśliwości, a także tym, że Polska „była dziesiątą potęgą gospodarczą świata” – kolejnym mitem, a właściwie kompletnym absurdem, wymyślonym przez gierkowską propagandę na bazie kilku danych w stylu poziomu wydobycia węgla kamiennego.
Idziemy do banku, pożyczamy z niego ogromną sumę pieniędzy. Następnie dużą część z nich po prostu przepuszczamy, resztę inwestujemy, ale beznadziejnie bez szans na zwrot, za to w inwestycje leżące ewidentnie w interesie wschodniego sąsiada. Pieniądze się kończą, do tego musimy spłacać długi. Spłacamy je my, a potem nasze dzieci klepiąc przez nie biedę. Tak wyglądał cud Gierka.
Jak jednak widać w jednym Gierek i jego ludzie okazali się faktycznymi mocarzami. W budowie własnego mitu, który pokutuje do dzisiaj. Jest on na tyle mocno ugruntowany, że stał się reprodukowalny. To, że obecni 60-latkowie dobrze wspominają czas Gierka, to dość naturalne – ludzie zawsze dobrze wspominają okres, kiedy byli młodzi, zdrowi i zakochani. Sentyment za „wczesnym” Gierkiem można jeszcze zrozumieć u 50-latków wchodzących w dorosłość w ponurych czasach stanu wojennego, i z dzieciństwa wspominających wówczas gierkowskie „banany” i wyjazdy do Bułgarii. Ale fakt, że Gierek budzi sentyment nawet u maturzystów jest paradoksem zaskakującym nawet historyków. Budowie tego mitu sprzyjało wiele czynników. Między innymi słynna książka Janusza Rolickiego „Przerwana Dekada” – wywiad rzeka z Gierkiem, opublikowany u progu transformacji. Była to jedna z najlepiej sprzedających się książek w historii Polski. Ludzie przestraszeni inflacją i trudami nadchodzącej transformacji ustrojowej, ale i ze zgrozą wspominający okres rządów generała Jaruzelskiego poszukiwali złotej epoki historycznej, w której żyło się dobrze i dostatnio.
Co więcej, Gierkowi faktycznie udało się rozbudować aparat propagandowy. Nowoczesna telewizja, zabawne produkcje telewizyjne w stylu „Czterdziestolatka”, rozwój rozrywki i przesączająca się delikatnie przez to wszystko propaganda sukcesu, nie uchroniły go przez kryzysem państwa i upadkiem, ale za to pozwoliły na budowę sentymentu do czasu jego władzy po latach. Dlatego chętnie wykorzystują go politycy. W trakcie kampanii wyborczej w 2010 roku prawica chwaliła Gierka i popisywała się poparciem jego syna. A dziś lewica chce ogłaszać rok 2013 rokiem Gierka. Co i rusz jakieś lokalne środowiska polityczne chcą gdzieś budować pomnik Gierka, Izbę Pamięci, albo coś nazywać imieniem Gierka. Czy były pierwszy sekretarz faktycznie na to zasługuje?
Pierwszym mitem związanym z epoką Gierka jest rzekomy cud gospodarczy, do którego doszło za jego czasów. Wyobraźmy sobie taką sytuację: idziemy do banku, pożyczamy z niego ogromną sumę pieniędzy. Następnie dużą część z nich po prostu przepuszczamy, resztę inwestujemy, ale beznadziejnie bez szans na zwrot, za to w inwestycje leżące ewidentnie w interesie wschodniego sąsiada. Przez jakiś czas, dopóki kasa się nie skończy, żyjemy w miarę dostatnio, ale potem nadchodzi załamanie. Pieniądze się kończą, do tego musimy spłacać długi. Spłacamy je my, a potem nasze dzieci klepiąc przez to biedę. Tak wyglądał cud Gierka.
Na początku lat 70. zaciągnięto na Zachodzie ogromne kredyty, a część pieniędzy przeznaczono na konsumpcję – symboliczne banany. Równocześnie podniesiono płace. Było to – w krótkim okresie – bardzo miłe dla ludzi. Poparcie dla Gierka rzeczywiście na moment wzrosło. Ale odbywało się to kosztem ogromnego zadłużenia wewnętrznego w kraju. Spowodowało ono już w połowie dekady Gierka załamanie gospodarcze i nasilający się kryzys, który owocował kolejnymi podwyżkami i strajkami. Te ostatnie ostatecznie doprowadziły do wybuchu „Solidarności”, a także do upadku Gierka.
Jeszcze gorzej było z gierkowskimi inwestycjami. Wielkie inwestycje w przemysł hutniczy, rozbudowa szerokotorowych linii kolejowych bardziej integrowały polską gospodarkę z ZSRR tworząc z nas w większym stopniu zaplecze surowcowo-towarowe Armii Czerwonej, a zarazem uzależniając bardziej naszą gospodarkę od Sowietów. Równocześnie transakcje z ZSRR, jak choćby eksport statków lub import rudy, były dla nas skrajnie niekorzystne. Rozliczano je w absurdalnej, wymyślonej walucie, tak zwanym rublu transferowym, który przeliczano po absurdalnym kursie: 60 kopiejek za dolara. To także niszczyło na przyszłość polską gospodarkę.
Kolejny mit związany z Gierkiem to jego rzekomo wyjątkowe dla bloku sowieckiego otwarcie na Zachód. Tyle, że zrobiły tak wszystkie kraje bloku wschodniego korzystając z zachodnich kredytów, a zarazem amortyzując niezadowolenie społeczne i unikając antykomunistycznej rewolucji. Wczasy za granicą, owoce cytrusowe, ubrania z importu – wszystko to w jeszcze większej skali było choćby na Węgrzech. Także zresztą na kredyt. Istotniejsze jest jednak to, co działo się w wymiarze politycznym, a pod tym względem Gierek był najbardziej serwilistycznym władcą PRL od czasów śmierci stalinowskiego namiestnika – Bieruta.
To właśnie za Gierka dowództwo wojsk PRL podporządkowano bezpośrednio sowieckiemu sztabowi generalnemu. Inwestycje komunikacyjne budowane za Gierka, takie jak ponad 500-kilometrowa Szerokotorowa Linia Hutnicza, uzależniały polski przemysł od dostaw z ZSRR. Jednak największym aktem poddaństwa było wpisanie do konstytucji PRL wiecznej przyjaźni z ZSRR. Na takie sformalizowanie polskiego poddaństwa nie zdecydował się żaden inny pierwszy sekretarz. To jednak nie koniec mitów o dobrym Wielkim Edwardzie. Do masowej świadomości przeszedł jako władca pokojowy i miłosierny. To tylko dlatego, że dekadę przed Gierkiem rządził Gomułka, a po nim Jaruzelski. Obydwaj splamili ręce strzelaniem do protestujących robotników. Gierek po prostu miał świadomość tego, co wysadziło z fotela jego poprzednika – masakra robotników. Dlatego zamiast tego, w jego czasach urządzano strajkującym w 1976 roku robotnikom „ścieżki zdrowia”, pałowano ich, straszono, katowano, zwalniano z pracy rodziny.
Zarazem rozwijano aparat Służby Bezpieczeństwa, szantażem, przekupstwem i przemocą werbujący ludzi do współpracy. Masowe masakry zastąpiono najprawdopodobniej skrytobójstwem. Tak było ze Stanisławem Pyjasem zakatowanym przez „nieznanych sprawców”. W przypadku kilku innych niewyjaśnionych śmierci można domniemywać sprawstwa bezpieki lub efektów brutalnych pobić na komisariat. Kapelan robotników z Radomia ksiądz Roman Kotlarz był kilkakrotnie tłuczony podczas przesłuchań. Zmarł w sierpniu 1976 roku w niewyjaśnionych okolicznościach.
Zadłużona gospodarka, wiernopoddaństwo wobec ZSRR, łamanie praw człowieka to efekty i osiągnięcia epoki Gierka. Ci, którzy chcą mu dziś stawiać pomniki albo ogłaszać „Rok Gierka”, chcąc nie chcąc, podpisują się i pod tym.