poprzedni artykułnastępny artykuł

Foodtruckizacja biznesu, czyli kilka przemyśleń o sezonowości

Spędzając majówkę w Łebie nad Bałtykiem doznałem wrażenia, że to miasto jest  „niegotowe”. Porównałbym je do koncertu na stadionie, tylko że kiedy koncert powinien się już zacząć, ekipa techniczna zakłada jeszcze głośniki, wszędzie leżą kable, a ludzie są zmuszeni to oglądać. Wiele knajp i atrakcji na głównej ulicy było albo zamknięte, albo właśnie trwały tam prace remontowo-wykończeniowe, które dopiero miały przygotować te miejsca do otwarcia. 

Z perspektywy mieszkańca dużego miasta wojewódzkiego jest to dość ciekawy widok. Wszyscy pamiętamy jak na biologii uczono nas, że natura budzi się po zimie do życia, ale to samo zjawisko dotyczy wielu miasteczek i miejsc turystycznych. Podczas wypoczynku siedziały mi w głowie pytania – Czy ci co już są otwarci nie zaczęli za szybko? A może ci, którzy są jeszcze zamknięci, spóźnili się? W końcu majówka uchodzi za atrakcyjny turystycznie okres i warto wykorzystać sytuację, w której przyjeżdżają spragnieni karkówki turyści. Jest to typowy przykład sezonowości, który dotyka prawie całą gospodarkę w mniej lub bardziej widoczny sposób. Dlatego też wprowadzam autorskie pojęcie “foodtruckizacji biznesu”.

Nowe pojęcie

Nie każdy biznes polega na stałych zleceniach i powtarzalnej pracy. Duża ilość przedsiębiorców może wykazać sezonowość w swojej działalności – czyli zmiany w ilości zapytań, zamówień, sprzedaży (w zależności od pory roku). Wynika to w dużej mierze z konsumenckich przyzwyczajeń, tradycji czy właśnie okresu, bo w końcu najczęściej nad morze jeździmy w lato, a najwięcej karkówki kupujemy w okolicy majówki. Sezonowość dotyczy produktów i usług ale wielokrotnie również całych przedsiębiorstw. Producenci lodów najwięcej produktów sprzedają właśnie w lato, producenci szalików w zimę. Wydaje się to oczywiste, jednak, aby przygotować się do sezonu, zarobić i przetrwać „martwy” okres, trzeba się mocno nagimnastykować. Polega to w głównej mierze na maksymalnej redukcji kosztów stałych takiej działalności w niskim okresie jak również maksymalizacji sprzedaży i zysków, kiedy tylko jest na to okazja. To taki sam mechanizm jak przy posiadaniu foodtrucka – przez większość dni stoi zaparkowany i czeka, aż będzie mógł pojawić się przykładowo na festiwalu i sprzedać jak najwięcej produktów w ciągu tego jednego dnia. 

To co w sezonowości ważne

Warto zastanowić się nad tym, z czym mierzą się przedsiębiorcy sezonowi. Pierwsza myśl, która przychodzi do głowy to: dobry timing, sprawna organizacja i przede wszystkim sporo szczęścia. 

Wyczucie czasu potrzebne jest, aby wiedzieć kiedy wystartować a kiedy “zejść ze sceny”. Według tego kryterium bardzo dobrze rozumiem zachowanie tych przedsiębiorców z Łeby, którzy majówkę potraktowali jako czas przygotowań. W końcu po tym tygodniu do wakacji jest jeszcze bardzo dużo czasu i obawiali się false startu. Utrzymywanie działającego lokalu generuje sporo kosztów stałych. Jeśli mamy je redukować to może się okazać, że lepiej odpuścić te kilka dni.

Ciągłe zamykanie i otwieranie swojej działalności to również wyzwanie organizacyjne. Nie wystarczy otworzyć kłódki i przetrzeć kurzy z lady. Chcąc prowadzić taki biznes, trzeba zaplanować ze sporym wyprzedzeniem dostawy towarów, odświeżyć kanały promocji, zaktualizować ceny, i co najważniejsze, zrekrutować pracowników (jeśli nie mamy stałej ekipy). Duże obroty wymagają solidnej ekipy. Komu zaufać na tak krótki czas? 

Jak to wszystko już się wydarzy, otwieramy nasz biznes i wypatrujemy gości – i tu pojawia się pierwszy problem. Sezonowość narzuca nam stosunkowo krótki okres aktywności i musimy liczyć na to co jest od nas akurat najmniej zależne, mianowicie stałe zainteresowanie klientów, trafienie z ofertą i pogodę. Bez tych czynników rentowność tego sezonu jest zagrożona. Pojawia się zagwostka – co dalej? 

Z tarczą czy na tarczy?

Trudno zazdrościć przedsiębiorcom poziomu stresu i ryzyka, jakie muszą podejmować prowadząc biznes sezonowy. Jeden nieudany sezon i już rodzą się wątpliwości, czy tego wszystkiego nie zostawić. Trzeba zarobić na pokrycie kosztów, a za jednorazowy zarobek przeżyć resztę roku lub przeznaczyć finanse na inną działalność. Mimo wszystko, myślę, że zawsze znajdzie się chętny do wystawienia swojego foodtrucka

Artykuły z tej samej kategorii

Jak nakarmić wilka i mieć owce w całości?

O dylemacie mieszkaniowym, spekulacji i jej wpływie społecznym. Temat nieruchomości pobudza zmysły opinii publicznej już kolejne miesiące, rodząc przy tym skrajne...

Ekologiczne trendy w e-commerce

Zielona rewolucja w e-commerce! 🌍🛍️ Jak branża przystosowuje się do zmieniających się oczekiwań społeczeństwa i staje się bardziej zrównoważona?...

Co z tymi nieruchomościami? Obecna sytuacja na rynku.

Jak wygląda obecny stan rynku mieszkaniowego? Sprawdź istotne trendy oraz wyzwania i przekonaj się, jakie zmiany czekają nas w...