“Byłem, można powiedzieć, takim omnibusem”
Legenda polskiej piłki nożnej - trener Jacek Gmoch opowiada o swojej historii. Co zakończyło jego karierę piłkarską? Jak stał...
Czym jest grupa Sygnis i z których jej projektów jest Pan najbardziej dumny?
Andrzej Burgs: Mocną stroną naszej grupy jest współpraca ze światem nauki i to nie tylko polskiej, ale z całego świata. Ta kooperacja daje nam konkretne korzyści – np. dzięki niej mamy dużą wiedzę w dziedzinie technologii wytwórczych. Jeżeli miałbym powiedzieć, z czego jestem najbardziej dumny, to z położenia, w którym jesteśmy w skali powiązań na całym świecie i z tego jaki tworzymy zespół. Kreatywność to znak rozpoznawczy, jesteśmy jak woda — gdy zauważymy przeszkodę, to przez nią przepłyniemy lub ją ominiemy. Cechuje nas to, że jak mamy jakiś problem to chcemy go jak najszybciej rozwiązać, testując różne opcje, a później dopiero to rozwiązanie zoptymalizować.
Skąd wziął się pomysł na stworzenie grupy Sygnis?
Pomysł na pierwszą spółkę wziął się z tego, że pracowałem jako ekonofizyk w departamencie finansowym dużego banku. Po czasie stwierdziłem, iż jest to bardzo nudna praca i nie chce dłużej tego robić. Zacząłem szukać czegoś nowego. Moi znajomi, którzy kończyli doktoraty z fizyki, też nie byli do końca zadowoleni pracy naukowej, wobec tego padł pomysł: zróbmy coś własnego, coś swojego. Zaczęło się od druku 3D, zwyklej spółki handlowej. Po czasie zorientowaliśmy się, że sprzedawanie same w sobie nie jest tak ciekawe, naprawdę ciekawe jest eksplorowanie możliwości, dostarczanie nowych rozwiązań. Stąd wzięła się cała grupa, zauważaliśmy ciekawy projekt i decydowaliśmy, że chcemy w niego wejść, wtedy tworzyliśmy nową spółkę. Dobrym przykładem jest powstanie Sygnis BioTechnologies. Pewnego dnia przyszedł do mnie mój serdeczny przyjaciel Grzegorz, powiedział, że chciałby połączyć siły, bo podoba mu się to, w jaki sposób działamy, zaoferował swoją wiedzę i sprzęt, a my naszych ludzi i z tego połączenia wyszło właśnie Sygnis BioTechnologies, które świetnie sobie radzi.
To wszystko brzmi bardzo ciekawie, w takim razie czy znasz jakieś projekty, pomysły z branży przemysłu 4.0, które pomogły w zwalczaniu pandemii koronawirusa?
Jeżeli chodzi o druk 3D, to pomógł on w jednej bardzo ważnej rzeczy, w dobie pandemii ogólnoświatowej, urwano łańcuchy dostaw, czyli okazuje się, że rzeczy, które można było dostać w e-commercowym markecie, już są niedostępne. Ogromnym problemem stało się zamówienie najbardziej podstawowych części. Trzeba było się przestawić, między innymi nasz park maszynowy jednego dnia produkował słomki, a następnego już przyłbicę. To pokazuje, że w ciągu bardzo krótkiego czasu „fabryki jutra”, nie będą mogły specjalizować się w jednym zakresie produkcyjnym, tylko będzie trzeba szukać optymalizacji, gdzie maszyny będą mogły tworzyć bardzo różne przedmioty. Dla przykładu, kiedy jest popyt na krzesła, produkujemy krzesła, gdy rynek się nasyci przestawiamy, nasze łańcuchy produkcji, nie czekając na dostawy.
Słuchając tych słów łatwo wzbudzić zainteresowania tą branżą. Załóżmy, że nasz czytelnik chciałby spróbować w niej swoich sił. Czy jest Pan w stanie nakreślić jakieś uniwersalne porady dla osoby, która chciałaby tego spróbować?
Przede wszystkim trzeba mieć dobry zespół, który ma holistyczną wiedzę z zakresu działalności firmy. Jeżeli jesteśmy tylko technologiem, to brakuje nam wiedzy z zarządzania zespołem, firmą, tym w jaki sposób zgłosić się do BDO czy rozliczyć VAT. Nagle się okazuje, że bez tych kompetencji, o których wcześniej nie pomyśleliśmy, ta firma nie zadziała, bądź będzie działać wadliwie. Gdy już znajdziemy osobę, która pokryje ten obszar, to nagle się okazuje, że w firmie brakuje jeszcze kogoś, kto w nią włoży ducha, nada historię, wartości, więc znów szukamy takiej osoby. Po wszystkim dochodzimy do poprawnego wniosku, że firma potrzebuje kilku ludzi z różnych obszarów, by była kompletna. Niestety odwrotnie jest obecnie na rynku, to trochę taka przywara firm nowo powstających w Polsce, gdzie znajduje się trzech ekonomistów z jednego roku, trzech fizyków z jednego roku, trzech chemików z jednego roku. To błąd! Wymiksujcie się, niech w zespole znajdzie się po jednym z Was. Oczywiście firmę zakładamy tylko z osobami, które dobrze znamy i lubimy, ale pamiętajmy o całościowym pokryciu kompetencji. Potrzebna jest jeszcze na pewno odwaga i czas. Jeżeli założymy, że na wykonanie jakiejś czynności potrzebujemy X czasu pracy to pomnóżmy ten X razy 2 i wyjdzie nam realny czas pracy, na własnym rachunku tego okresu, który się poświęca jest zawsze więcej.
Mentalnie nigdy nie wychodzi się z pracy. To nie jest tak, że, jak mamy własną firmę to siedzimy w restauracji z latte i laptopem i w międzyczasie coś robimy. To nie jest praca, praca wymaga tego, że czasami siedzi się po 14-16 godzin dziennie, a gdy kładzie się spać to przypomina sobie: O nie! Jeszcze ta faktura, której nie zapłaciłem i wtedy trzeba szybko biec do komputera. Często używam takiego określenia, że przedsiębiorca ma zespół stresu pourazowego. Wstaje rano, słońce świeci, pije kawę, wszystko zapowiada się świetnie. Aż tu nagle w trakcie przeglądania mailów z nocy, dostawca mówi, nie uzyskaliśmy certyfikacji, paczka nie przyjdzie. Ciśnienie bez kawy podnosi się samo i musimy wszystko odkręcać. Podsumowując, oprócz zespołu i kompetencji potrzebny jest pomysł i sposób jego realizacji. Co z tego, że wymyśle teraz StartUp, który będzie leczył ludzi z raka, jeżeli nie mam biotechnologów, którzy wiedza jak ten pomysł wdrożyć w życie.
Czy widzi Pan potrzebę jakichś zmian w systemie edukacji, implementacji rozwiązań, które mogłyby przygotować młodzież do życia w czasach przemysłu 4.0?
Kluczowe jest myślenie multidyscyplinarne. Nie możemy funkcjonować na zasadzie, że o godzinie 12:00 myślę tylko o geografii, bo jest geografia, o 13:00 o biologii, bo wtedy czas na tę lekcję, a o 14 o matematyce. Obecnie niestety myślimy w ten sposób, prosty przykład: Na angielskim nauczyliśmy się zdania, że Ułan Bator jest stolicą Mongolii, później idziemy na geografie i Pani pyta, co jest stolica Mongolii, a my nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, bo w naszej głowie ta informacja została przypisana do innej szufladki. To jest naszym problemem, że nie uczymy się rozwiązywać problemów złożonych. Nie ma problemów, które rozwiązujemy łącząc matematykę, biologie, chemie i geografie tylko dzielimy to. Znam jednak projekt, który walczy z tym problemem, nazywa się Mały Innowator. Skierowany jest do małych dzieci. Dzieci projektują własną zabawkę, są producentem, ale też klientem tej zabawki, muszą ją wykonać, złożyć, wydrukować część elementów. Zdobywają kompetencje społeczne. Pracując w grupie, mają kontakt z klientem zewnętrznym i wewnętrznym, mają umiejętności techniczne, żeby cos poskładać, prostą fizykę i chemie. Jest to fantastycznym projekt i trzymam kciuki, żeby wszedł do szkól, byłoby super!
Kończąc nasza rozmowę chciałbym jeszcze zadać podchwytliwe pytanie. Opowiada Pan o Waszej firmie i pomysłach w sposób fantastyczny, w takim razie, jakie pytanie na rozmowie o prace usłyszymy w Sygnis, jakiego nie usłyszymy nigdzie indziej?
Mamy dwa takie pytania. Pierwsze z nich to: „Jakie seriale oglądasz?”. Nie pytamy się już o książki, mamy bardzo młody zespół, ale żeby nie zabrzmiało to źle, nie znaczy, że młodzi ludzie nie czytają książek, oczywiście, że to robią, ale nie oszukujmy się osoby przed trzydziestką ogromną część swojego wolnego czasu spędzają na oglądaniu seriali. Jeżeli ktoś ogląda jakiś serial i jest w stanie poświęcić na niego np. 50 odcinków, to znaczy, że coś musiało go wciągnąć. Jeżeli coś go wciągnęło na tyle to niech nam opowie. Dodatkowo w naszej firmie jest pełno serialo-maniaków, wiec, jeżeli ktoś ogląda dane rzeczy wiemy, do którego działu będzie pasował, bo członkowie tego zespołu też oglądają to samo. Naturalna pierwsza nić porozumienia. Jest jeszcze drugie pytanie. Problem zamkniętych drzwi. Osoba przychodzi do biura, drzwi są zamknięte, a zaraz musi się znaleźć w środku, bo jest coś bardzo ważnego. Większość osób panikuje na tym pytaniu, wymyśla bardzo abstrakcyjne rozwiązania, a mało kto odpowiada, że dzwoni po ślusarza.