Goście z układu obok
Motyw obcej cywilizacji dosyć często pojawia się w kulturze. Spotkanie z przybyszami porusza naszą wyobraźnię na wielu płaszczyznach. Pierwszą myślą sporej części...
Apokaliptyczna wizja zagłady ludzkości przez żądne krwi i bezmyślne istoty w naszej kulturze ma się dobrze. Powstają liczne książki, filmy, seriale i gry podejmujące ten temat w sposób całkowicie poważny bądź humorystyczny, zależnie od wybranej konwencji artystycznej. Zombie przerażają, bawią, a z całą pewnością chcą nas pożreć. Czy jednak nie kryje się za tym coś więcej? Aby zrozumieć fenomen żywych trupów, musimy szerzej przyjrzeć się zagadnieniu epidemii i pandemii w sztuce.
Czarna śmierć
Gdybyśmy chcieli niezwykle skrupulatnie przyjrzeć się kulturowemu lękowi przed zarażeniem, musielibyśmy tak naprawdę sięgnąć do starożytności, a może i dalej. Wirusy, bakterie, grzyby rozwijały się razem z nami, atakowały nasze organizmy w różny sposób, niejednokrotnie śmiertelnie. Istnieją jednak w historii ludzkości momenty nad wyraz znaczące. Do takich zdecydowanie należy epidemia dżumy w XIV wieku, która wstrząsnęła Europą. Traumatyczne doświadczenia ocalonych, miały wpływ na późniejszy sposób przedstawienia tych wydarzeń. „Triumf śmierci”, XV-wieczny fresk, znajdujący się obecnie w Palazzo Abatellis w Palermo, ukazuje różne stany społeczne (od duchownych przez arystokrację po służących), których życiu kres łoży pędzący na trupim koniu szkielet. Alegoria śmierci wkracza znienacka w tłum, jest nagła i niespodziewana. Na fresku widzimy ludzi umierających na wiele sposobów, w tym także przez zarażenie dżumą. Przyglądając się dziełu, zaczynamy rozumieć, że przed galopującą śmiercią nie ma ucieczki.
Wspomniana epidemia miała mimo wszystko różny oddźwięk w społeczeństwie. W „Dekameronie” Giovanni Boccaccio ukazał postawy zarówno wstrzemięźliwości, jak i hedonistycznej rozpusty, w sytuacji gdy śmierć była nieuchronna. Część populacji postanowiła zrezygnować z rozkoszy ziemskiego świata, licząc na przychylność Bożej opatrzności. Z kolei inni wykorzystywali każdy pozostały im moment życia, aby doświadczyć choć odrobiny przyjemności. Reguły społeczne, jakie wcześniej powszechnie funkcjonowały, zupełnie straciły na znaczeniu. Przy tym szczególna dla późniejszego motywu zombie jest kwestia wyalienowania i całkowitego odrzucenia porządku moralnego. Zarażeni z oczywistych przyczyn zostali skazani na samotne umieranie, bez rodziny czy przyjaciół. Jednocześnie często również zdrowe osoby starały się uchronić przed chorobą dzięki izolacji. A przy tym strach przed ostatecznym porzuceniem i samotnością nie opuszczał nikogo.
Ewolucja żywych trupów
Do popkultury postaci zombie wprowadził George Andrew Romero filmem „Noc żywych trupów”. Wówczas nieumarli niewiele mieli wspólnego z epidemią, ponieważ fabularnie powstali z napromieniowanych ciał nieżywych już osób. Później jednak coraz częściej zaczęły powstawać produkcje, w których pojawienie się zombie było tłumaczone obecnością nowego szczepu wirusów. Po to rozwiązanie sięgnęli twórcy komiksu, a następnie jego kultowej serialowej adaptacji pt. „The Walking Dead”. W ewolucji postaci zombie można zauważyć przemianę lęków społecznych w różnych momentach historii. Gdy zagrożenie atakiem atomowym było realne, nieumarli byli efektem promieniowania radioaktywnego. Z kolei kiedy naczelnym problemem stały się różnego rodzaju epidemie, żywe trupy zaczęły również zarażać.
Temat ten rozwija w ciekawy sposób gra oraz serial na jej podstawie pt. „The Last of Us”. Warto przy tym zauważyć, że twórcy nie posługują się terminem zombie. Mimo to podobieństwa między zarażonymi Cordycepsem (grzybem z rodziny maczużnikowatych) a żywymi trupami są znaczące. I jedni, i drudzy gryzą, zarażają, dziwnie kroczą, wyginają się na wszystkie strony oraz doprowadzają do wyginięcia niemal całej populacji. W związku z tym pozwolę sobie w swoich rozważaniach posłużyć się także przykładem „The Last of Us”.
Samotność i chaos
Przedstawienia epidemii dżumy oraz pandemii nieumarłych w kulturze łączy lęk przed izolacją, nieuchronną śmiercią oraz koniecznością podjęcia brutalnej walki o przetrwanie. Można to również nazwać strachem przed nieznanym. Joel i Ellie – bohaterowie „The Last of Us” – niejednokrotnie muszą stawić czoła grupom okrutnych ocaleńców, którzy za wszelką cenę starają się zdobyć pożywienie, broń i leki, środki higieny osobistej. W istocie jest to walka o poczucie bezpieczeństwa i podstawowe potrzeby fizjologiczne. I choć postaci pragną zabawy, czułości, bliskości z drugim człowiekiem, tylko pojedyncze osoby nie chcą ich skrzywdzić.
Jak przerażająca jest to wizja w kontekście niedawnej pandemii. Czym jednak różni się radość Ellie z powodu odnalezionej paczki podpasek od naszego szczęścia z powodu zdobycia ostatniego opakowania papieru toaletowego? My też to przeżyliśmy. Nie musieliśmy co prawda zabijać (na szczęście), mamy obecnie szczepionki, nie zakładamy już maseczek, ale przez dłuższy czas byliśmy odcięci od rodziny i przyjaciół. W mediach zaczął panować chaos informacyjny, czuliśmy się zagubieni.
Prawdopodobnie właśnie dlatego temat apokalipsy zombie jest wciąż podejmowany w sztuce. To pewnego rodzaju personifikacja naszych lęków. Może to nam nawet pomóc oswoić się z tym, co przeżyliśmy, nazwać nasze emocje. Straciliśmy przecież dwa lata życia, co szczególnie boleśnie odczuli młodzi ludzie. Przeszliśmy z tym do porządku dziennego, lecz wspomnienia o straconej studniówce, zakazanych wyjściach do kina, teatru, na imprezy nie są łatwe do przepracowania, choćby wydawały się błahe. Wielu ludzi także straciło pracę, musiało zamknąć swoje biznesy. Strach przed brakiem środków do życia również był w nas obecny. Nade wszystko baliśmy się o życie swoje i bliskich. Niejednokrotnie choroba okazywała się śmiertelna. Tych samych lub podobnych problemów doświadczają bohaterowie dzieł o zombie.
Pozostaje nam zatem obserwować, w jaki sposób żywe trupy zaczną ewoluować, czego w przyszłości będziemy się bać. A tymczasem zachęcam do obejrzenia na rozluźnienie znacznie weselszych produkcji, lecz pozostających w omawianej tematyce: „Zombieland” (dla miłośników komedii) oraz „Duma i uprzedzenie, i zombie” (na rozgrzanie serca). I życzę nam wszystkim, żeby żaden nieumarły nas nie ugryzł.