Utracone i odzyskane dzieła sztuki
W latach 1939-1945 wiele dzieł sztuki było kradzionych, niszczonych i ukrywanych. Część sławnych dzieł udało się odzyskać, ale wiele z ich nadal nie powróciło...
Kryminał jest gatunkiem bardzo popularnym w kinematografii i prozie. Filmy oraz seriale z zabójstwem w tle wciąż zaskakują nowymi pomysłami na błyskotliwe wyjaśnienia motywów i przebiegu zbrodni. Niestety mimo wielkiego potencjału tej konwencji nie spotkałem się przez długi czas z dobrą planszówką, w której mógłbym wcielić się w rolę detektywa.
Zawód czasów dzieciństwa
Pamiętam premierę gry „Cluedo” i podekscytowanie, kiedy oglądałem reklamy o tym jak to w wielkim domu gospodarz zostaje zamordowany przez jednego z gości podczas własnej imprezy. Cały czar prysł niestety w momencie otwarcia pudełka z nowo nabytym egzemplarzem i przeczytania instrukcji. Podczas rozgrywki okazało się, że cała mechanika gry jest bardzo prymitywna, pełna niewygodnych i niepasujących rozwiązań, takich jak np. chodzenie po pokojach czy rzucanie kostką dla zwiększenia losowości. Dla obrony wydawnictwa Hasbro dodam, iż ukazała się także karciana wersja tytułu, która przekonała mnie do siebie. Z rozgrywki zostały usunięte wszystkie irytujące czynności wydłużające sztucznie rozgrywkę i wprowadzające niepotrzebny element losowości, a więc nie ma tutaj planszy ani rzucania kostką. Partie są szybkie i emocjonujące, a zasady proste i intuicyjne.
Przełom w gatunku
Od czasu rozegrania kilku partii w „Cluedo” przez bardzo długi czas nie sięgnąłem po żadną grę planszową z tego gatunku. Ten okres zniechęcenia zakończył się, kiedy dostałem „Detektywa” wydawnictwa Rebel. Jest to kooperacyjna gra fabularna, w której wcielamy się w rolę tytułowego detektywa i próbujemy rozwiązać zagadkę zaginięcia zegarka Ignacego Jana Paderewskiego. Oczywiście historia nie kończy się na tym, a okazuje się, że sprawa zawiera w sobie o wiele więcej wątków. Rozgrywka oparta jest na czytaniu kart, na których znajdziemy poszlaki, odkryjemy wątki poboczne, ale także trafimy na ślepe zaułki. Bardzo interesującym zabiegiem jest mechanizm bazy danych agencji, w której pracujemy. Na powiązanej witrynie internetowej możemy dla przykładu porównać odciski palców czy próbki DNA podejrzanych. Gra jest interaktywna, zaskakująca nie tylko fabularnie, ale także mechanicznie. „Detektyw” stara się odzwierciedlić pracę rzeczywistego śledczego, a więc w kartach nie dostajemy konkretnych wskazówek czy informacji o tym, że dotarliśmy do ostatecznej odpowiedzi. Wypowiedzi postaci wymagają porównywania, sprawdzania alibi i zwracania uwagi na niuanse, które bardzo często pozwalają nam zbliżyć się do rozwiązania zagadki. Z charakteru gry wynika też problem zakleszczenia, w które możemy wpaść z racji braku pomysłu na dalsze działania. W pudełku znajduje się 5 scenariuszy bezpośrednio ze sobą powiązanych. Sprawia to, że zapomnienie jakiegoś istotnego faktu z poprzedniego może skutkować błędami w późniejszych fazach.
Ponadto wydane zostały także inne wersje fabularne, warto zwrócić uwagę na „Diunę: Sekrety rodu”, która nie jest grą stricte detektywistyczną, a raczej przygodową. Używa ona mechanizmu odkrywania kart tak jak podstawowa wersja gry, przez co rozgrywka przypomina czytanie książki lub słuchanie interaktywnej opowieści, a elementy rozwoju postaci wzbudzają nawet wrażenie podobieństwa do gier RPG.
Digitalizacja w każdym obszarze
W poprzednim numerze wspominałem grę „Kroniki zbrodni” wydaną przez Lucky Duck. Jest to gra oparta o aplikację na smartfony, w której możemy dokonywać badania miejsca zbrodni, prowadzić dialogi z postaciami, a także badać ślady. Większość tych czynności wykonujemy przez skanowanie kodów QR na kartach. Rozgrywka jest przyjemna, płynna, ale niestety liniowa w przeciwieństwie do wyżej wymienionego „Detektywa”. Fakt użycia aplikacji jako rdzenia rozgrywki daje możliwość tworzenia własnych scenariuszy, a te stworzone przez społeczność gra
czy możemy znaleźć na oficjalnej stronie gry (niestety w większości w języku angielskim lub francuskim). Interesujące są także inne od podstawowej wersje „Kronik” – te osadzone w przeszłości (1400, 1900), a także w przyszłości (2400). Wydany został także wariant Noir, który swoją stylistyką nawiązuje do klasycznych amerykańskich filmów gangsterskich z lat 40 XX wieku. Każda z części dodaje nie tylko zmienioną stylistykę i dostosowane scenariusze, ale także zupełnie nowe mechaniki. Dla przykładu w tytule „Kroniki Zbrodni Noir” dostajemy nowe akcje, pozwalające na przekupienie lub zastraszenie postaci.
Wielkie zaskoczenie
Moim najnowszym odkryciem jest gra „Niepożądani goście” wydana przez „Wydawnictwo Nasza Księgarnia”. Mechanika rozgrywki nawiązuje do „Cluedo”, tutaj też będziemy pozyskiwali informacje dotyczące śledztwa poprzez wymianę kart z innymi graczami. Fabularne podobieństwa też widać jak na dłoni – przyjęcie, podczas którego gospodarz zostaje zamordowany przez jednego z zaproszonych gości. Tutaj jednak elementy wspólne się kończą. Pytania stawiane przez grę są ciekawsze – kto, czym i dlaczego (a nie tylko “gdzie” jak w „Cluedo”). Co więcej, możemy także prześledzić całą wędrówkę zabójcy, a wyższe poziomy trudności dodają także ewentualność, w której morderca posiada wspólnika mającego swój własny motyw. Same karty z informacjami nie dają nam bezpośrednio odpowiedzi na pytania, mówią nam raczej fakty, które połączone drogą dedukcji dopiero pozwalają dojść do prawdy. Partie są szybkie i ciekawe, wymagają myślenia nie tylko przy dedukowaniu motywów i przebiegu zbrodni, ale także strategii jakie karty chcemy ujawnić naszym kolegom detektywom. Każda rozgrywka jest inna, ponieważ wybierane są z talii inne karty poszlak, dzięki czemu możemy grać niezliczoną ilość razy, a i tak napotkany scenariusz nas zaskoczy. Aby dodać trochę dziegciu (raczej kroplę niż łyżkę) powiem, że według mnie niektóre karty i zasady są nieintuicyjne. Występują stwierdzenia „ona albo on przechodzili przez salon” co może także oznaczać według zasad gry, iż żadna osoba przez pokój nie przechodziła.
Coś dla każdego
Po przeanalizowaniu gatunku doszedłem do w wniosku, że mimo, iż na polskim rynku gier planszowych nie ma zbyt wielu dobrych tytułów to te, które wymieniłem bardzo się od siebie różnią. Myślę że każdy powinien wybrać ten najbardziej do niego pasujący. Osoby, które chcą się poczuć jak prawdziwi detektywi powinni sięgnąć po „Detektywa”. Ci którzy potrzebują dobrej gry towarzyskiej na kilka minut z pewnością powinni rozważyć „Cluedo” w wersji karcianej. „Kroniki zbrodni” przypadną do gustu graczom lubiącym nowoczesne rozwiązania, a także tym poszukującym dość kompaktowej gry fabularnej z kooperacją. Z kolei mistrzom dedukcji, kochającym łamać sobie głowę szukaniem powiązań i zależności bardzo przypadną do gustu „Niepożądani goście”. Ja osobiście szczerze polecam wszystkie wyżej wymienione pozycje, po które chętnie sięgam i wyczekuję kolejnych tytułów z tej kategorii, bo na pewno potencjał tego gatunku nie został wyczerpany.