Pełny brzuch na bezdrożach – o jedzeniu w terenie.
Jakie składniki odżywcze są kluczowe dla Twojej energii i wytrzymałości? 💪🍏 Jak przygotować smaczne, pożywne dania nawet w warunkach...
Listopad – początek długich wieczorów, spadających liści i coraz to niższych temperatur. Czy jesienna aura jest równoznaczna z zakończeniem sezonu biwakowego?
Zdecydowanie nie! Zapraszam na kilka słów, o tym jak poradzić sobie z niskimi temperaturami i doświadczyć jesiennej i zimowej turystyki.
Rzadka decyzja
Wiele osób spania na dworze w porę inną niż lato w ogólne nie bierze pod uwagę, dlaczego? Otóż uważa, że jest to zarezerwowane tylko dla zapaleńców, którzy lubią marznąć, a wcale tak nie jest. Co prawda, należy tutaj zaznaczyć, że spanie w niższych temperaturach zdecydowanie wymaga większej ilości sprzętu, który nieco więcej kosztuje, ale nie są to ceny o wiele wyższe od tych koniecznych do poniesienia przy biwakowaniu w ciepłym okresie roku.
Dużo zależy od komfortu jaki chcemy odczuwać podczas noclegu, tak samo jak w lato – możemy spać na lekkiej, małej macie samopompującej lub na cienkiej karimacie, to od nas zależy. Więc do sedna, czego potrzebuję żeby spać w zimę?
Gdzie położyć głowę?
Może zacznijmy od rodzajów zimowego schronienia i dlaczego wymaga ono lepszego przygotowania niż w lecie. Jak dobrze wiemy, lato oferuje nam ciepłe noce, okraszone dość spokojną pogodą, w przeciwieństwie zaś do zimy i jesieni, kiedy to nie wiadomo, co zastanie nas następnego dnia. Wilgotność powietrza jest wysoka, a więc warunki są trudniejsze. Do najbardziej popularnych metod spędzenia nocy zaliczymy oczywiście znowu namiot i hamak. W tym momencie wielu łapie się za głowę i z oburzeniem wręcz mówi, że Krawczyk ma chyba nie po kolei w głowie. Uspokajam – spanie w hamaku w zimie jest jak najbardziej normalne i nie grozi hipotermią, jeśli tylko się do tego odpowiednio przygotujemy. Zdecydowanie nie obędziemy się w tym przypadku bez podpinki, która jest czymś w rodzaju drugiego śpiwora, jak sugeruje nazwa należy podpiąć ją pod hamak. Wszystko po to, żeby stworzyć poduszkę powietrzną pod naszymi plecami, która będzie izolować nas przez noc i chronić od podmuchów wiatru. Teraz powtórzę tę kwestię jeszcze raz, bo to jedna z najważniejszych rzeczy w spaniu w zimie. Za izolację nas od otoczenia nie odpowiadają grube ubrania czy odpowiednio droga odzież, one jedynie pomagają zatrzymać warstwy powietrza zgromadzone pomiędzy włóknami, tkaninami lub pod nimi, tak aby zewnętrzne warunki atmosferyczne nie zdołały zabrać nam tego, które sami już ogrzaliśmy.
Od czego zacząć?
A więc mamy dwa główne typy spędzania nocy – hamak i namiot. Co wybrać na początek? Namiot jest schronieniem zdecydowanie bardziej przyjaznym początkującym, a to ze względu na odporność przed wiatrem i wilgocią. Hamak zaś w sezonie jesiennym i zimowym także musi iść w parze z tarpem – czyli zadaszeniem turystycznym, które odpowiednio rozłożone osłoni nas przed zarówno przed wiatrem jak i deszczem. Jednak dalej jesteśmy bardziej wystawieni na wysoką wilgotność powietrza oraz bardziej wyeksponowani na wiatr.
Załóżmy, że dysponujemy już namiotem i śpiworem, w którym spaliśmy w lato. W co musimy jeszcze się zaopatrzyć, aby spać w niskich temperaturach? Bardzo ważna jest temperatura komfortu waszego śpiwora. Jeśli spaliście w nim w letniej nocy, podczas której było ponad 12 stopni na plusie i nie obudziliście się spoceni, to na pewno nie wystarczy on na noce, podczas których temperatura rano będzie oscylować w granicach 0°C.
A więc co robić? W zasadzie mamy dwa wyjścia: kupić nowy śpiwór z odpowiednim komfortem albo kupić drugi śpiwór, ale z komfortem niekoniecznie niższym od 0°C a podobnym do tego, który już mamy. Po co? Z reguły tańszą opcją spania w niskich temperaturach jest właśnie korzystanie z dwóch śpiworów. Tak, najpierw wchodzimy w jeden a dopiero potem w drugi. Pamiętacie o warstwach powietrza i izolacji? No właśnie. Przy kupnie nowego, ciepłego śpiwora mamy znowu mamy drogę, której wybór zależy od środków, jakimi dysponujemy na zakupy sprzętu. Chodzi mianowicie o śpiwory puchowe. Zdecydowaną wadą śpiworów ze zwykłym, syntetycznym wypełnieniem jest ich waga i objętość jaką zajmują. Prowadzi to do sytuacji, że nasz zimowy ekwipunek biwakowy może przypominać zaopatrzenie na kilkutygodniową wyprawę, a my przecież idziemy na dwa dni do lasu. Śpiwory puchowe mają tą ogromną zaletę, że ich komfort termiczny jest kilkakrotnie wyższy w porównaniu z tożsamym objętościowo śpiworem syntetycznym. Niestety, wszystko ma swoją cenę i ceny dobrych śpiworów puchowych rozpoczynają się od 800 zł.
Dobranoc!
Ale dość już o śpiworach. Czy wystarczy kupić dobry śpiwór i wskoczyć do środka w samej bieliźnie? To wszystko zależy od naszego indywidualnego komfortu termicznego, ale z mojego doświadczenia, raczej nie. Warto zaopatrzyć się w bieliznę termiczną, czapkę, a w ekstremalnych warunkach kominiarkę. Konieczne są też dobre, wełniane skarpety, bowiem to właśnie stopy najbardziej marzną podczas zimowych noclegów.
Przed położeniem się spać warto także w jakiś sposób rozgrzać swoje ciało, pobudzić krążenie, na przykład przysiadami, pompkami czy też krótkim truchtem, tak aby zaczęło ono wydzielać więcej ciepła i dopiero wtedy wejść do środka. Tym sposobem ogrzejemy wnętrze śpiwora zdecydowanie szybciej, a śpiwór utrzyma nas w cieple przez resztę nocy. Pamiętajmy, że gdy już zaśniemy, nasze tętno spada, a wraz z tym nasze możliwości grzewcze.
Namiot, śpiwór, a izolacja od ziemi? To też ważna sprawa, bo może ona skutecznie nas wyziębić, a tam gdzie nasze plecy dociskają śpiwór do ziemi znajduje się bardzo mało izolującego nas powietrza. Tu mamy w zasadzie także dwie najpopularniejsze, mobilne opcje – karimatę i trochę droższą matę samopompującą. Dobra mata jest wygodniejsza, ale zdecydowanie bardziej trzeba na nią uważać, bo łatwo ją przedziurawić w terenie. Karimacie jest wszystko jedno, jest tania i działa.
Mamy schronienie, ubranie, odpowiedni śpiwór i izolację od podłoża, nic tylko ruszać w teren, aby sprawdzić się w trudniejszych warunkach, zobaczyć czy to dla ciebie i czerpać pełną garścią z uroków jesieni!