Jak nakarmić wilka i mieć owce w całości?
O dylemacie mieszkaniowym, spekulacji i jej wpływie społecznym. Temat nieruchomości pobudza zmysły opinii publicznej już kolejne miesiące, rodząc przy tym skrajne...
Na początku należy zdać sobie sprawę, w jakich warunkach funkcjonują dzisiejsze Chiny. Wbrew pozorom otoczenie to zdecydowanie mniej różni się od swoich historycznych wzorców, niż ma to miejsce w przypadku państw zachodu, gdzie zatriumfowała demokracja. Już na starcie rodzi to szereg przewag, bo pozwala na stabilne rządy oraz wytyczanie długofalowych celów bez konieczności troszczenia się o sondażowe słupki czy zatwierdzenie budżetu na inwestycje. Chiński modus operandi jest w dużej mierze odwieczny, tylko niegdysiejsi cesarze zostali zastąpieni przez przewodniczących ChRL.
W przeszłości Chiny w przeciwieństwie do Hiszpanii, Portugalii czy Wielkiej Brytanii skoncentrowane były raczej na rodzimym podwórku i priorytet stanowiło utrzymanie i konsolidacja własnego terytorium, a nie zamorskie podboje i eksploatacja nowych lądów. To właśnie wzrost potęgi morskiej i kontrola najważniejszych szlaków morskich, w myśl zasad geopolityki, wiedzie do „panowania nad światem”. Na tej regule swój potencjał opierała wpierw Wielka Brytania, a w tej chwili Stany Zjednoczone. Nowy Jedwabny Szlak jest projektem zakładającym transport intermodalny, ale w największym stopniu lądowy, co będzie stanowić novum w relacjach gospodarczych. Jeśli dodamy do tego ogrom skali tego przedsięwzięcia i liczbę państw w nim partycypujących, otrzymamy gruntowną przebudowę status quo.
Chiński model ustrojowy stanowi wierną kopię rozwiązań wprowadzonych kilkadziesiąt lat temu w Singapurze, gdzie głowa państwa zmienia się raz na trzy dekady. Mimo tego światowe media nie przypinają Singapurowi łatki dyktatury, gdyż jest to bliski sojusznik Stanów Zjednoczonych. W skali mikro panuje tam zaś faktyczna wolność gospodarcza, co w połączeniu z trwałością systemu zapewnia dynamiczny rozwój – a to dobitnie obserwujemy na przykładzie Chin, których rola w światowej gospodarce rośnie w zawrotnym tempie. Na początku XXI wieku udział Państwa Środka w globalnym PKB wynosił 9%, natomiast dziś stanowi już ponad 19%.
Na początku XXI wieku udział Państwa Środka w globalnym PKB wynosił 9%, natomiast dziś stanowi już ponad 19%.
Czego boją się Chiny?
Priorytetową, a zarazem newralgiczną kwestią dla Chin jest utrzymanie kontroli nad Morzem Południowochińskim. Pozycja Państwa Środka na tym obszarze jest istotna z perspektywy gospodarki, gdyż to w tym miejscu przebiega ogromna część światowego handlu, w tym 50% transportowców ropy naftowej, a w dodatku pod powierzchnią morza znajdują się spore złoża ropy i gazu, natomiast tereny przyległe zamieszkiwane są przez około 100 mln ludzi. Zainteresowanie i obecność sił amerykańskich w regionie nie może zatem dziwić. Stany Zjednoczone wcielają ją w życie pośrednio poprzez dozbrajanie sojuszników tj. Koreę Południową, Filipiny czy Tajwan. Dzieje się to na dużą skalę, przykładowo zainstalowany w Korei Płd. System antyrakietowy THAAD pozwala przechwytywać i niszczyć pociski balistyczne.
Globalizacja po chińsku
Jak zostało powiedziane wcześniej – Chiny przez długi czas nie pretendowały do roli światowego hegemona i bardziej koncentrowały się na swoim poletku. Asumptem do radykalniejszych zmian stał się kryzys gospodarczy z lat 2008–2009 i to jak Chiny go przetrwały, a zrobiły to wzorcowo, skracając dystans dzielący je od Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie Stany Zjednoczone zaczęły same zbaczać z kursu, który uprzednio wyznaczyły swoim firmom. Kursu polegającego na globalizacji. Za jej punkt kulminacyjny przyjąć można rok 2008, wówczas indeks cen kontenerowców Baltic Dry Index przekroczył 10 tys. pkt.
Kryzys gospodarczy z lat 2008–2009 Chiny przetrwały wzorcowo, skracając dystans dzielący je od Stanów Zjednoczonych.
Obserwatorzy zgodnie przyznają, że znaczący zwrot chińskiego podejścia do postrzegania swojej roli w ładzie globalnym dokonał się za sprawą dojścia do władzy przewodniczącego Xi Jinpinga w 2012 r. Korekta dotychczasowego kursu polegała na odrzuceniu dwóch zasad promowanych od lat siedemdziesiątych przez inicjatora chińskich reform – Denga Xiaopinga. Mowa o – w przypadku spraw wewnętrznych – kolektywnym przywództwie, które czyniło ciałem decyzyjnym kilkuosobowe grono najważniejszych członków Biura Politycznego Komunistycznej Partii Chin. W wyniku tego Xi Jinping scentralizował w swoich rękach jeszcze więcej władzy. Natomiast w stosunkach zewnętrznych położono kres brakowi zaangażowania Chin w sprawy międzynarodowe. Zaowocowało to ogromnym otwarciem na świat i podejmowaniem wielowymiarowej współpracy np. w stosunkach z sąsiadami w ramach ASEAN czy też Szanghajskiej Organizacji Współpracy, a już najpełniej w inicjatywie Nowego Jedwabnego Szlaku promowanej pod hasłem „Jeden Pas, Jedna Droga”. Sam Xi Jinping w ostatnim czasie zaliczył multum wizyt w innych państwach.
Wielkie cele wymagają rzecz jasna wielkiej narracji i dlatego elity polityczne Chin stworzyły cały szereg haseł stanowiących oprawę dla swoich ambicji: „odrodzenie wielkiego narodu chińskiego”, „nowy typ stosunków między mocarstwami”, „wzajemnie korzystna współpraca”, „azjatycki sen” czy „chiński sen” to tylko niektóre ze sloganów oddających to, jak Chiny postrzegają swą globalną rolę. Szczególnie „relacje nowego typu” lub „przyjaźń, szczerość, wzajemność i dostępność” mogą budzić konsternację.
Jeden Pas, Jedna Droga
Nowy Jedwabny Szlak cechuje się ponadnarodowym charakterem. Obejmuje Azję Centralną, Południowo-Wschodnią i Południową (droga morska), Pakistan w najbliższym sąsiedztwie Chin. Nie ogranicza się jednak tylko do sąsiadów, bo obejmuje też regiony tranzytowe – Europę Wschodnią i Środkową, Kaukaz Południowy, Turcję, Bałkany, Bliski Wschód. Odrębna w tej układance pozostaje kwestia Rosji i Indii. Celem całości jest stworzenie drogi transportowej i połączeń infrastrukturalnych do Unii Europejskiej, a niekiedy wymienia się nawet Amerykę Łacińską. Jest to bowiem projekt na dekady. Dowodzi chińskiej otwartości i odejścia od regionalizmu na rzecz globalizmu. Składy kolejowe już teraz docierają do Europy (w tym Polski), ale jeszcze nie na taką skalę, jakiej wszyscy by się spodziewali. Odrodzenie się transportu kolejowego uzupełnia brakujące ogniwo i alternatywę dla szybkiego i drogiego transportu lotniczego i wolniejszego, choć tańszego frachtu morskiego. Naturalnie próżno szukać w projekcie obecności USA czy Japonii, chociaż Wielka Brytania zgłosiła chęć partycypowania.
Chiny chcą tym samym pokazać, że rzeczywistość, w której to Stany Zjednoczone troszczą się o wszystko, nie jest bezalternatywna. Skorzystać mogą na tym państwa na swój sposób do tej pory pominięte tj.: Pakistan, Bangladesz czy Kambodża.
Reguły i normy, na jakich Chiny chcą opierać współpracę z partnerami przy realizacji projektu, nie są do końca jasne i prezentowane są w zawoalowanej formie, którą cechuje niechęć do instytucjonalizacji. Mowa o sloganach typu „wzajemnie korzystna współpraca”. Można spodziewać się, że każdorazowo chińska polityka w stosunku do danego partnera będzie „szyta na miarę”.
Finansowego wsparcia dla inwestycji związanych z Nowym Jedwabnym Szlakiem udziela bank AIIB – Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych, którego powołanie jest dowodem poważnego, instytucjonalnego podejścia. Wzorowany jest na zachodnich instytucjach finansowych powstałych na podstawie systemu z Bretton Woods. Kapitał założycielski sięga 100 mld dolarów. Funkcjonuje też uzależniony od Pekinu Fundusz Jedwabnego Szlaku dysponujący kwotą 40 mld dolarów. Z całą pewnością dochodzić będzie do przyznawania dodatkowych funduszy.
Koncepcja Nowego Jedwabnego Szlaku dowodzi zmian, jakie zaszły w Chinach w ostatnich latach. Zdano sobie przede wszystkim sprawę z niemożności odseparowania się od reszty świata i postanowiono zacząć zmieniać go na swój sposób. Tym samym rywalizacja ze Stanami Zjednoczonymi o światową hegemonię będzie się zaostrzać. „Obyś żył w ciekawych czasach” mówi chińskie przysłowie.
Z Polski do Chin samochodem – jak tego dokonać? Czytaj Magazyn Koncept.