poprzedni artykułnastępny artykuł

Co my wiemy o patriotyzmie?

Anna Popek


Jakoś tak się poukładało, że patriotyzm kojarzy nam się niemal wyłącznie z II wojną światową. Postawy bohaterów, brawurowe akcje, ucieczki, szlachetne wybory, życiowy spryt i waleczność wielokrotnie przywoływane były przy różnych okazjach, ale chyba najwięcej dobrego zrobił ostatnio serial „Czas honoru”.

 

Myślę, że młode pokolenie przez wiele długich lat na sprawy związane z II wojną światową będzie patrzyło oczami bohaterów tego serialu, podobnie jak moje pokolenie przez jakiś czas widziało okres wojny przez pryzmat „Czterech pancernych”. Jak się później okazało – niesłusznie, ale kto nie kochał Janka Kosa?

Być może się mylę, ale poza rzeczywistymi miłośnikami historii albo historykami nasza wiedza o jakimkolwiek okresie historycznym jest dość powierzchowna. Znamy kilka dat, parę nazwisk, miejsca bitew, czasem historyczne granice państw. Gdy mieliśmy szczęście mieć dobrego nauczyciela historii, to znamy też przyczyny i skutki wielkich zmian historycznych. I tyle. I dopiero gdy historia stanie się częścią kultury popularnej, gdy coś sprawi, że będziemy czytać książki, oglądać filmy lub seriale z żywym zainteresowaniem i wypiekami na twarzy, wówczas stajemy się jej częścią, świadomymi uczestnikami. Czasem nie potrzeba wiele. Współpracuję od kilku lat z Fundacją „Ostoja przy Wiśle”, która organizuje dla uczniów gimnazjów i szkół średnich konkurs „Pamięć nieustająca”. Rzecz dotyczy historii lokalnej, opisania czegoś – zjawiska, miejsca, bohatera – związanego z regionem zamieszkania uczniów. Na konkurs napływa tysiące prac, wiele bardzo ciekawych, niektóre wybitne. Finał odbywa się rokrocznie w dawnym gmachu biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu, a uczestnicy konkursu odwiedzają też Grób Nieznanego Żołnierza. Bardzo lubię te spotkania z młodzieżą. Ci młodzi ludzie – czasem niezwykle skromni, spokojni i jacyś tacy ujmujący w swoim zachowaniu – naprawdę bardzo pomysłowo realizują zadanie, którego podejmują się dobrowolnie. Pokazują, że bohaterowie są wśród nas, mieszkają w domu obok albo nawet za ścianą. Czasem to właśnie prace wnuków bądź prawnuków odkrywają, kim byli ich dziadkowie, co niezwykłego zrobili, jak wyglądała ich historia. Trzeba być czujnym, trzeba rozmawiać, trzeba pytać, bo tylko w ten sposób poznaje się prawdę. Kiedyś na skutek takich pytań natrafiłam na prawdziwy skarb – na historię pana Kazimierza Piechowskiego, który w mundurze oficera niemieckiego, wraz z trzema kolegami, uciekł z obozu Auschwitz. Spotkałam go w końcu na uroczystościach w Tczewie – jest bowiem honorowym obywatelem tego miasta, choć mieszka na co dzień w Gdańsku. Od razu zwrócił moją uwagę – szczupły, wysoki, wyprostowany, o inteligentnych oczach. Pan Kazimierz – mężczyzna po osiemdziesiątce – ma poczucie humoru i wiele zapału, by opowiadać innym o rzeczywistości obozowej. Mnie najbardziej ciekawiło, co dawało mu siłę w obliczu śmierci. Na tak postawione pytanie odpowiedział, że we wszystkim pomogło mu przedwojenne harcerstwo i odwaga, którą właśnie tam w sobie wykształcił. Historia może dać nam wiele więcej niż nam się wydaje, a patriotyzm wyrasta przede wszystkim z poznawania własnej historii.

 

Artykuły z tej samej kategorii

Stąd jestem

Felieton Wiktora Świetlika ,,Stąd jestem'' - w poszukiwaniu dziedzictwa i tożsamości.

Rok 2023

Rok 2023: Wspomnienia, refleksje i przestrogi płynące z ponadczasowych dzieł, które odzwierciedlają naszą rzeczywistość.

Kup pan flaszkę

Wiktor Świetlik w felietonie ,,Kup pan flaszkę'' - dlaczego celebryci i politycy bezkarnie łamią zakaz reklamy alkoholu?