W rytmie energicznej Samby – czyli kilka słów o brazylijskiej kulturze
Jak żyje się w Brazylii? 🇧🇷 Jakie tajemnice skrywa pełne kontrastów największe miasto Ameryki Łacińskiej São Paulo? Jak miłość...
Podczas wakacji 2023 miałem przyjemność odbyć chyba największą (jeśli wziąć pod uwagę odległość od domu) wyprawę w moim życiu, ale przy tym nie opuścić terenu Unii Europejskiej. Wybrałem się mianowicie na jedną z Wysp Kanaryjskich.
Lot na Teneryfę trwał łącznie z procedurą startu i lądowania jakieś 5 godzin. Sama podróż była spokojna niezależnie od kierunku. Wyzwanie dla pilota stanowiło jednak lądowanie na wyspie przy silnym, bocznym wietrze. Już z lotu ptaka można zaobserwować, że są to tereny wulkaniczne – nie widać za dużo terenów zielonych, przeważają raczej brązy. Po opuszczeniu lotniska od razu możemy poczuć się jak na subtropikalnej wyspie, wszędzie zobaczymy rosnące palmy, kaktusy no i oczywiście odczujemy wysoką temperaturę. W okresie letnim trzeba być przygotowanym na upały i sporą wilgotność, co w połączeniu daje nam naturalną saunę. Walutą obowiązującą na Wyspach jest Euro, znajdujemy się bowiem wciąż na terytorium Hiszpanii. Nikogo nie zdziwi zatem, że obowiązującym językiem jest hiszpański. Bez jego znajomości w wielu miejscach może być nam ciężko się porozumieć, zwłaszcza z osobami starszymi.
Szerokiej drogi
Nocowaliśmy w jednym z hoteli w Puerto de la Cruz. Od razu można poznać, że jest to miejsce żyjące z turystyki – wielkie budynki resortów i hoteli są widoczne z daleka. Miasto stanowi moim zdaniem dobrą bazę wypadową w inne miejsca na wyspie. W jego obrębie znajduje się kilka plaż z czarnym piaskiem, sklepy spożywcze oraz te z pamiątkami. Łatwo jest także wypożyczyć taksówkę, ale warto pamiętać, aby zawczasu zapisać sobie numer telefonu do takowej, bowiem nie uświadczymy tutaj „Boltów”. Znajdziemy tu także lokale gastronomiczne, a jeśli o tych mowa to warto wspomnieć, że kuchnia wyspy jest oczywiście oparta na tym, co daje ocean, a więc rybach i owocach morza. Na szczęście nie ma tutaj problemu spotykanego w Egipcie czy innych krajach Afrykańskich, więc można bez ograniczeń zajadać się lokalnymi specjałami. W większość miejsc dojedziemy samochodem, który bardzo łatwo jest wypożyczyć w każdym mieście. Drogi są dobrej jakości, a nowa siatka dróg szybkiego ruchu pozwala na sprawne przemieszczenie się nawet z obrzeży wyspy. Ceny paliwa i wypożyczenia auta nie są wygórowane, zresztą tak samo jak ceny innych artykułów czy usług na wyspie. Jest tak między innymi, dlatego, że nie obowiązuje tam podatek VAT.
Oceaniczne orzeźwienie
Jedną z głównych atrakcji Teneryfy są kąpiele w oceanie. Kiedy uświadomiłem sobie, że przyjdzie mi moczyć się właśnie w Atlantyku obawiałem się trochę temperatury wody. Moje wątpliwości zostały rozwiane już po pierwszym wejściu w nurt. Woda była świetna, wręcz ciepła. Dodatkowe wrażenia zapewnia czarny piasek, który po uderzeniu fali o brzeg wzbija się i wygląda jakby ktoś rozrzucił brokat do oceanu. Do plażowania nie przydadzą się buty do wody, za to zdecydowanie zalecałbym wziąć ze sobą okulary. Jest ona dość słona, a dodatkowo piasek, o którym wspominałem, także może powodować dyskomfort. Trochę inaczej sprawa ma się z kąpielą w naturalnych basenach. W ich przypadku wręcz konieczne jest posiadanie jakiegoś obuwia, zwłaszcza w celu samego zejścia do wody. Okulary także mogą się przydać, jednak nie tylko w celu ochrony, ale żeby pozwolić nam oglądać podwodny świat w tych wyjątkowych miejscach.
Szczyt zaskoczeń
Zaskoczeniem dla mnie było, że szczyt Hiszpanii znajduje się właśnie na Teneryfie i liczy sobie 3718 m n.p.m. Sam szczyt oraz teren wokół wulkanu są objęte ochroną parku narodowego, ale można je zwiedzać po udostępnionych ścieżkach. Aby zobaczyć krater, należy wcześniej zapisać się na listę i zapłacić bilet wstępu. W sezonie wakacyjnym jest to bardzo trudne, ponieważ na wierzchołek może
wejść tylko 40 osób dziennie. O wiele większa liczba osób, może wjechać na górę gondolą, by następnie zejść bądź zjechać z powrotem. My wybraliśmy opcję spacerową, a więc dojechaliśmy kolejką do górnej stacji i ruszyliśmy w drogę w kierunku Mirador de la Fortaleza. Jest to punkt widokowy, z którego możemy podziwiać całą północno-zachodnią część wyspy. Droga wiedzie w poprzek zaschniętych języków lawy, co jest przeżyciem niespotykanym. Wszędzie wokoło podczas drogi można dostrzec pozostałości po erupcjach, które miały miejsce wiele wieków temu. Trzymając się żółtego szlaku rozpoczęliśmy drogę w dół. Nie jest ona prosta, prowadzi przez krętą drogę wijącą się pośród wulkanicznych skał. Bardzo łatwo jest tutaj się poślizgnąć, dlatego zalecałbym zabranie ze sobą porządnych butów do wspinaczki. Panorama rozciągająca się z terenu parku jest prawdziwie marsjańska, rude skały rozrzucone głazy i piach. Po drodze można zahaczyć dodatkowo o szczyt Montaña Blanca, choć moim zdaniem nie jest on szczególnie warty poświęconego czasu. Wędrówka kończy się na drodze asfaltowej, którą wróciliśmy do auta pozostawionego na parkingu kolejki linowej.
Świat przyrody
Teneryfa zachwyca różnorodnością przyrody. Znajdziemy tu tereny pustynne – jak te wspomniane powyżej, lasy, plaże, równiny doliny. Dla nas tydzień pobytu na wyspie nie wystarczył, aby odkryć wszystkie jej uroki. Ochronie przyrody wyspy się ogród zoologiczny Loro Parque. Możemy tam obejrzeć tradycyjne wybiegi dla zwierząt, jak i przedstawienia z udziałem lwów morskich, delfinów, papug, a nawet ork! Ponadto jedną z części parku jest oceanarium, wraz z tunelem biegnącym pod ogromnym morskim akwarium tętniącym życiem. Ciekawą atrakcją jest wybieg z pingwinami umieszczony w specjalnym budynku-lodówce. Oprócz oglądania zwierząt z daleka możemy podejść do nich na wyciągnięcie ręki, a w obiekcie znajduje się kilka miejsc, w których możemy przechadzać się pośród rajskich papug.
Bardzo interesującym miejscem okazał się także znaleziony przez nas dość przypadkowo ogród botaniczny w Puerto de la Cruz, w którym występowały niesamowite okazy roślin. Flagowym okazem jest tam ogromny figowiec żywcem wyciągnięty z filmów „Avatar”. Awokado, ananasy, najróżniejsze odmiany monstery, wielorakie kaktusy różniące się o siebie kształtami, rozmiarami i wyglądem kolców, kwiaty jak z innej planety – to wszystko na bardzo małej przestrzeni i za niewielką opłatą.
Wszystko w jednym
Jeśli miałbym podsumować mój wyjazd na Teneryfę jednym słowem to byłoby to „zaskoczenie”. Nie spotkałem się jeszcze chyba z miejscem, które na tak małej przestrzeni gromadzi takie bogactwo i różnorodność. Można tam podziwiać kolonialną architekturę, egzotyczną przyrodę, leżeć na plaży, kąpać się w oceanie czy w naturalnych basenach, wybrać się na górską wędrówkę i pewnie jeszcze wiele innych rzeczy, których nie udało mi się doświadczyć. Każdemu, kto lubi gorący klimat i plażowanie zdecydowanie polecam umieścić tą wyspę na liście wycieczek koniecznych.